Po OFF Festivalu 2015
OFF Festival odbył się już po raz dziesiąty. Tradycyjnie śląskie święto alternatywnych brzmień ściągnęło do Polski gwiazdy z całego świata. Magia OFF Festivalu polega jednak przede wszystkim na tym, że jest lekcją muzyki nawet dla najbardziej rozeznanych spośród nas. Każdy może się tu nauczyć czegoś nowego, spróbować, eksperymentować, wyjść poza schemat.
U mnie wciąż leci playlista z festiwalowymi odkryciami. Na niej między innymi Buffalo Daughter – zespół, który przyjechał do nas aż z Japonii i od 1993 tworzy niesamowitego eksperymentalnego rocka (od gitarowego grania SuGar Yoshinaga miękną mi nogi). Wielkim zaskoczeniem okazał się dla mnie koncert King Khan & The Shrines, egzotycznego zespołu z Berlina, który z powodzeniem łączy rock&rolla z soulem i, co równie ważne, świetnie bawi się na scenie. Tego samego dnia miałam też okazję zobaczyć orkiestrę z ponad stuletnim stażem. Sun Ra Arkestra tworzy jazz, który zgodnie z ich filozofią należałoby nazwać kosmicznym. Moją playlistę zamykają Algiers, zespół z Atlanty łączący punk z muzyką gospel. Całkiem nieźle mu to wychodzi.
OFF Festival to jednak nie tylko muzyka. W przerwach między koncertami można było zrobić bardzo alternatywne zakupy, a nawet udać się do fryzjera. Kawiarnia Literacka organizowała spotkania i dyskusje, a wieczorami można było tam obejrzeć pokaz burleski.
Sara Marondel