W tonacji jazzu
Fascynacja jazzem nie przemija. Na pewno utrzymuje się na terenie Śląska, który częściej był kojarzony z bluesem i mocniejszymi brzmieniami. Jednym z festiwali gloryfikujących ten gatunek jest gliwicki Jazz w ruinach, mający na swoim koncie już dziesięć edycji. Impreza promować ma młodych artystów, ich świeże spojrzenie na jazz, który do nowych gatunków nie należy.
W ramach przedsięwzięcia pojawiają się wydarzenia poboczne. Do nich należy zaliczyć wystawy grafiki i plakatu. Od 2013 roku festiwal poszerza swoje możliwości. Jego uczestnicy tym razem mogli zobaczyć dzieła artystów nie tylko z Polski, lecz także z innych części Europy. Nie zabrakło też prac twórców z Australii, Stanów Zjednoczonych i Azji. Wernisaż Celebrate jazz, który odbył się 3 lipca w katowickiej galerii Negatyw, mieszczącej w przestrzeni klubu Prokultura, nawiązywał do zeszłorocznej edycji festiwalu. Pokazał, że jazz w sztuce plakatu ma się bardzo dobrze.
Wystawa subiektywnie wybranych, pod kuratelą dr. Tomasza Kipki, plakatów to gloryfikacja wyobraźni młodych artystów, którzy udowadniają swoimi pracami, że gatunek muzyczny powstały na początku XX wieku nadal inspiruje do pracy twórczej. Ekspozycja ukazała także, jak śmiało można wędrować po kontekstach kultury. Artyści śmiało nawiązują do dorobku polskiej szkoły plakatu i awangardy, przetwarzając dokonania poprzedników tak, by stworzyć nową jakość i wartość. 3 lipca nie zabrakło dzieł, które celowo nie osadzają się w nowoczesnej sztuce, lecz w całości przywracają, czy wręcz kopiują, myśl grafików z lat 50. i 60. Taki konglomerat sprawił, że widz został zaatakowany serią barw, kształtów, nazwisk znanych muzyków i ich twarzy, wyłaniających się z ram. Wizerunki gigantów jazzu, takich jak Nina Simone, Miles Davis i Tomasz Stańko, zostały niejako odświeżone za pomocą sztuki graficznej.
W czasie wernisażu zaś jazz wybrzmiewał w nowych aranżacjach. Pierwszy artysta, który połączył się z wystawą za sprawą dźwięków, to absolwent szkoły muzycznej, skrywający się pod pseudonimem Postać fikcyjna. Już przeszło dwadzieścia lat udziela się na polskiej scenie. Na początku kariery związany był z kilkoma zespołami. Obecnie jest artystą solowym, kompozytorem i muzykiem sesyjnym. Zaprezentował własne interpretacje utworów jazzowych związanych z filmem. Uczestnicy wystawy mogli usłyszeć twórczość Krzysztofa Komedy, dobrze komponującą się z plakatami nawiązującymi do lat 50.
Po delikatnych brzmieniach klawiszowych, na scenę wszedł DJ 7w5, czyli Jędrzej Siwek – wydawca i redaktor naczelny magazynu „PHONO”. Autorskie teksty publikował w kwartalniku „Opcje” i miesięczniku „JazzPress”. Dodatkowo, prowadził audycje radiowe w RadioJAZZ i Radio Rewers. Sam siebie określa jako didżeja incydentalnego. Bardziej tanecznymi utworami jazzowymi z nurtu bebop, ożywił oniryczną atmosferę wykreowaną przez poprzednika. Zmienił także kierunek i zaprezentował utwory muzyków współczesnych – można było usłyszeć soul, funk, a nawet hip-hop.
Wernisaż Celebrate jazz to niezaprzeczalnie niezwykłe wydarzenie. W dusznej, industrialnej przestrzeni klubu pojawiła się mieszanina interpretacji jazzu. Nie tylko plakaty wprowadzały różnorodność. Dokonywała tego także towarzysząca im muzyka. Dźwięki, początkowo spokojne i melancholijne, przeradzały się w taneczne, soulowe brzmienia, a każdy utwór dobrze wpisywał się w graficzne dokonania artystów. Po raz kolejny udowodniono, że jazz jest ponadczasowy i nie można go łatwo zaszufladkować.
Korekta: Karolina Soja