Kryształowa Halina
Wszyscy ją znamy. Tę, która była Julią i pacjentką najlepszych kardiochirurgów na świecie. Jaka była na co dzień, jak żyła i pracowała Halina Poświatowska – na te pytania próbuje odpowiedzieć Mariola Pryzwan, która zebrała i opracowała wspomnienia rodziny i przyjaciół o poetce a potem wydała je w formie książki o wdzięcznym tytule Haśka.
Z okładki patrzy na mnie młoda kobieta, krótko ścięta, o mądrym spojrzeniu. Jest w jakiś sposób hipnotyzująca, jak Audrey Hepburn albo inna ikona tamtych lat. Nie ukrywam, że otwieram książkę w nadziei na jakieś pikantne szczegóły z życia Poświatowskiej, o której z lekcji polskiego pamiętam tylko, że zdolna, że chora na serce, że miała męża, również naznaczonego genetyczną wadą serca. Poznała go w sanatorium i, niestety, straciła zbyt szybko.
Bez skazy
Domyślam się, że określenie „pikantne szczegóły” może wywołać niesmak u miłośników Poświatowskiej, ale nie ukrywam, że głównie po to czytam biografie i wspomnienia, bo ożywiają papierowe i nierzeczywiste postaci legend kultury, a taką właśnie od zawsze była dla mnie poetka.
Idealna. Nie ma innego słowa na określenie kobiety, której obraz wyłania się z książki. Zawsze świetnie ubrana, z nienaganną cerą i fryzurą. Nieprzeciętnie zdolna, inteligentna, pracowita. Niesamowicie atrakcyjna, a przy tym prawdziwa dama – skromna i zachowawcza na tyle, żeby nie być posądzoną o brak taktu. Doskonała partnerka do rozmów, pociągająca i pełna życia. Krucha i delikatna, a zarazem silna; na tyle silna, że dźwiga dumnie brzemię choroby i codziennego strachu o siebie i o to, że nie będzie mogła pisać. Wielki talent, faworytka Szymborskiej, studentka jednej z najlepszych uczelni w Ameryce.
Nie lubię ideałów
I tak czytam te peany na cześć Haśki i myślę sobie, że raczej nie poszłabym z nią na kawę, bo nie lubię idealnych ludzi, dziwnie odczłowieczonych, całkiem innych niż ja sama. Nie wiem, czy taki był zamysł autorki, czy może faktycznie Halina zapisała się w pamięci każdego, kto ją spotkał, jako odrealniony anioł?
Otwieram jedną z tysiąca stron internetowych z wierszami poetki i wiem już, że w każdym wersie Poświatowska jest prawdziwsza niż w którymkolwiek ze zdań z książki. Patrzę na nią jeszcze raz i widzę w jej oczach przede wszystkim tajemnicę i dochodzę do wniosku, że może w jej przypadku lepiej pozostać przy poezji?
korekta: Paulina Goncerz
M. Pryzwan: Haśka. Poświatowska we wspomnieniach i listach. Wyd. Marginesy, Warszawa 2015.