Strzał w 10. Colours of Ostrava
Colours of Ostrava to festiwal zdobywający coraz większą rzeszę fanów na Śląsku. Przykuwa uwagę nie tylko tym, że odbywa się bardzo blisko. Zachwyca przede wszystkim świetnym, różnorodnym line-upem i postindustrialną przestrzenią Vitkovic Dolnych. W tym roku wydarzenie rozegra się w dniach 16–19 lipca. Z tej okazji przygotowaliśmy specjalny Strzał w 10. Oto dziesięć piosenek, których nie możemy doczekać się na Colours of Ostrava. Widzimy się w Ostrawie!
The Cinematic Orchestra – „Entr’acte”
Jest kilka koncertów, na których w życiu po prostu trzeba być. A z racji smutnego faktu (relatywna sprawa), że żyjemy tylko raz, i nie wiadomo jak długo, warto zaliczyć je jak najszybciej. Pośród wielkich sław świata muzyki The Cinematic Orchestra zajmuje niezachwianie ważną pozycję. Tym razem ich koncert jest osiągalny, choć ideałem byłoby słuchanie tej muzyki, granej na żywo, do „Człowieka z kamerą filmową”. Utwór „Entr’acte” jest skumulowaną, muzyczną podróżą poprzez szereg niezwykłych melodii. Każda odrębnie mogłaby być soundtrackiem mojego (Waszego) życia. Jeśli chcecie poczuć się jak w filmie, jeśli chcecie mieć wrażenie, że wszystko kręci się wokół Was, koniecznie pojawcie się na koncercie The Cinematic Orchestra. Czy naprawdę trzeba kogokolwiek do tego zachęcać?
MS
Caribou – „Can’t Do Without You”
Za każdym razem, kiedy słyszę „Can’t Do Without You”, wyobrażam sobie skakanie do tego utworu w tłumie, pod jakąś dużą sceną. Jest tu wszystko, co kojarzy mi się z festiwalami muzycznymi: wpadający w ucho sampel, upalny klimat i odpowiedni przytup.
PŚ
Warsaw Village Band – „Ej ty, gburski synie”
Szerszej publiczności znani jako Kapela ze Wsi Warszawa. Elementy folku rozsławili na długo przed duetem Cleo & Donatan. Psychodeliczny klimat z rockowym zacięciem, w połączeniu z – odwołującymi się do ludowości – poetyckimi tekstami, to od lat wizytówka bandu. Utwór pochodzi z ostatniej płyty Kapeli, zatytułowanej „NORD”, i konsekwentnie realizuje założoną poetykę.
AO
Clean Bandit – „Rather Be”
Tak, wszyscy mają już dość tego utworu. Tak, rok temu został boleśnie zarżnięty przez wszystkie możliwe radiostacje. Tak, najpewniej był na facebookowym wallu co drugiego Twojego znajomego. Nie obchodzi mnie to. Mam słabość do hiciora Clean Bandit i nie będę tego ukrywał. 18 lipca będę za to stał pod sceną i wspominał, jak brzmiały wakacje 2014. I bez zażenowania powiem, że there’s no place I’d rather be.
PŚ
The Dumplings – „Nie słucham”
Zachwycili polski rynek muzyczny kilkanaście miesięcy temu. Śląski duet na debiutanckiej płycie wydał pop w wersji elektronicznej. Jedna z niewielu kompozycji po polsku, wyśpiewana melancholijnym głosem Justyny, urzekła mnie najbardziej. Na żywo brzmi zapewne jeszcze lepiej. Na pewno sprawdzę!
AO
Björk – „Black Lake”
Cała płyta islandzkiej artystki („Vulnicura”) jest zmaterializowanym żalem, zapisanym w nutach bólem, strachem i szeregiem innych, zawsze skrajnych emocji. Jeśli tak na nią spojrzymy, „Black Lake” to moment, w którym Björk (a zarazem każdy człowiek) przestaje oddychać. Próbuje złapać połamany na kawałki świat drżącymi rękoma. Bez skutku. Dziesięciominutowy utwór prowadzi nas przez najciemniejsze i najbardziej mroczne zakamarki wspomnień i refleksji. Sama Björk w jednym z wywiadów wspomniała, że za napisanie tekstu jest jej zwyczajnie wstyd – tak szerokie otwarcie budzi lęk przed ośmieszeniem. Być może nie jest to najbardziej festiwalowa propozycja (jak i cała „Vulnicura”), jednak artystce tego pokroju całe ostrawskie Vitkovice z pewnością legną u stóp.
MS
HVOB – „Window”
HVOB robią muzykę do tańczenia w samotności pośród tłumu. To uduchowione techno z miarowym rytmem (ozdabianym hipnotyzującym wokalem), które wkręca się od pierwszych taktów. Na godzinę będzie można zapomnieć o całym świecie i zatopić się w wyzwalającym tańcu-podróży w głąb siebie. Czego chcieć więcej?
PŚ
Marika – „Najtrudniej”
Królowa polskiego reggae i dancehallu na koncertach rozgrzewa publiczność dynamicznymi rytmami i niespożytą energią. Atmosferę potrafi rozkręcić również balladami. Jedną z nich jest utwór „Najtrudniej”, pochodzący z najnowszego albumu „Momenty”, nagrany wespół z ekipą Spokoarmia.
AO
Vök – „Ég bíð þín”
Kolejni goście z kraju lodu i ognia – Vök – przynoszą nam namiastkę skandynawskiego lata. Muzycy, choć młodzi, łączą w sobie wokal Fever Ray, baśniową melodyjność Postiljonen i smutną, letnią aurę múm. „Ég bíð þín” przepysznie będzie słuchać, leżąc na trawie, spoglądając na piękne, industrialne Vitkovice. I nawet przy największym upale, Vök da nieco wytchnienia i orzeźwienia pomiędzy bardziej energicznymi momentami. Ten koncert to opcja dla osób, które nawet z dala od morza chcą poczuć odrobinę wiatru i wakacyjnej beztroski. Jak przez mgłę, smutnie radosne lub radośnie smutne emocje (jak kto woli lub jak kto w usposobieniu wyćwiczony) będą płynąć ponad głowami.
MS
MIKA – „Last Party”
MIKA wydoroślał. Nie jest już złotym chłopcem, który zachęca wszystkich do wyluzowania. Jego bezwstydnie popowe kompozycje, podszyte dystansem do samego siebie i przesiąknięte radosnym kampem, wciąż jednak sprawiają, że uśmiech sam ciśnie się na usta, a świat wokół staje się bardziej kolorowy. Mika zagra ostatniego dnia festiwalu – wyobrażam sobie, że na sam koniec odśpiewa „Last Party”. Pośród pląsających ze łzami w oczach ciał rozgrywać będą się osobiste dramy i dramaty, a nad Ostrawą wciąż jeszcze dźwięczeć będzie pytanie: where have all the good guys gone?
PŚ
Korekta: Karolina Soja