Kroplówka z wódki
Istnieje słowo, na dźwięk którego człowiek oblewa się zimnym potem. Słowo, które przybiera znamiona nieproszonego gościa, który za wszelką cenę stara się nam towarzyszyć w uroczystym (z racji jego wizyty) dniu. Słowo to składa się z trzech niepozornych liter, których występujących razem nie chcemy wypowiadać. To słowo to K A C.
Lecz kac ma i dobre strony – uświadamia nam, że nie możemy już pić, że to był nasz ostatni raz, że już nigdy więcej się nie napijemy. Pogląd ten podziela i stara się wdrożyć w życie bohater najnowszej powieści Krzysztofa Vargi – Stefan Kołtun. Niestety, bezskutecznie.
Ze mną się nie napijesz?!
Stefan to rockman w średnim wieku, który po tygodniowym ciągu budzi się na podłodze swojego mieszkania na Saskiej Kępie i powraca do delirycznej rzeczywistości. Jego mieszkanie wygląda jak pokaźnych rozmiarów sklep monopolowy, z tą jedynie różnicą, że u niego butelki są puste. Kac zdaje się być jedynym towarzyszem Stefana, po tym jak jego partnerka Zuzanna zabrała dzieci i pozostawiła go samego na alkoholowym pobojowisku. Nie tylko Zuzanna i dzieci zniknęły. Do listy zaginionych należy dopisać jeszcze telefon i portfel z całą jego zawartością. Stefan nie może „połączyć się” ze światem, nie ma też czym zapłacić za alkohol, którego tak bardzo potrzebuje.
Najlepszym rozwiązaniem okazuje się opuszczenie mieszkania i wizyta u Mariana (jego managera muzycznego) w celu pożyczenia pieniędzy i odnalezienia Zuzanny. Stefan wychodzi na ulice Warszawy 1. sierpnia – w dniu obchodów Powstania Warszawskiego. W tym momencie rozpoczyna się jego droga na Golgotę, droga przerywana pijackimi stacjami i upadkami.
Lubię to!
Krzysztof Varga przedstawia czytelnikowi pijacką odyseję niegdyś znanego piosenkarza rockowego, dziś już jedynie upadłego, spoconego, brudnego mężczyzny w średnim wieku. Nie jest to jednak kolejna powieść alkoholowa, choć te ostatnio cieszą się dużym zainteresowaniem. To czarna komedia, w której nie ma miejsca na nadzieję – wiemy, że Stefan nie wytrzeźwieje, a jego pijaństwo doprowadzi go do ostatecznego upadku. Nikt nie pomoże mu wydostać się z delirycznego stanu; wręcz przeciwnie: „przyjaciele”, których spotyka w warszawskich pubach podsuwają mu kieliszki wódki, a on wlewa je w siebie z nadzieją, że kolejny będzie tym ostatnim.
To, co zdaje się być najistotniejsze w „Masakrze”, to charakterystyczne dla twórczości Vargi gadulstwo (podstawowa figura narracyjna, którą stosuje). Czytelnik poznaje świat powieściowy oczyma skacowanego Stefana, który dzieli się z nim swoimi przemyśleniami i codziennymi obserwacjami. Przemieszczając się po ulicach i pubach stolicy, utwierdza się w przekonaniu, że świat, w którym żyje, to świat popkultury i konsumpcji. Świat, w którym należy modnie się ubrać (modnie znaczy inaczej), iść do jednego z tysiąca zatłoczonych pubów (koniecznie takiego, w którym wódka i piwo sprzedawane są za czwórkę!), a następnie zrobić sobie słit focię z nowo poznaną osobą, wrzucić ją na Facebooka i co parę minut sprawdzać liczbę lajków pod zdjęciem. Chyba nie należy tłumaczyć, dlaczego Varga tytułuje swą powieść „Masakra”?
Varga vs. Prus
Bolesław Prus napisał „Lalkę”, która stała się najważniejszą powieścią realistyczną XIX wieku. Krzysztof Varga – „Masakrę”, obrazującą realia XXI wieku. Varga nie tylko kreuje swą powieść w zgodzie z założeniami powieści realistycznej, ale i umieszcza w niej mistrza tego gatunku: Stefan w pijackim amoku zatrzymuje się przy pomniku Bolesława Prusa i rozpoczyna z nim rozmowę. Również imiona przyjaciół Stefana – Stanisław i Izabela czy chociażby postać pani Latter wyraźnie wskazują na prusowskie inspiracje, chociaż w powieści Vargi ta ostatnia nie prowadzi pensji dla dziewcząt z dobrego domu, lecz ekskluzywny burdel, do którego Stefan trafia na końcu swej pijackiej wyprawy.
Wielbiciele felietonów Krzysztofa Vargi w „Dużym Formacie” na pewno nie będą zawiedzeni jego najnowszą powieścią. „Masakra” liczy przeszło 500 stron, lecz każdą z tych stron „pochłania” się równie szybko i z równie szerokim uśmiechem na twarzy jak jego felietony. Varga komentujący i krytykujący Polskę, (która jest) mistrzem Polski – jak zawsze w formie.
korekta: Paulina Goncerz
Krzysztof Varga, Masakra, Wielka Litera, Warszawa 2015.