Zapomniane gwiazdy lat 80.: Boy George

Kłopotliwy chłopak? Dziwny, androgyniczny, intrygujący i, co najważniejsze, kreatywny. Szokował, śpiewał, ćpał, imprezował, a jego ostatnim sukcesem jest sam fakt, że wciąż żyje. Na swoim koncie ma także zatrzymania za posiadanie narkotyków oraz gwałt na prostytutce (za który trafił do więzienia). Kim tak naprawdę jest George Alan O’ Dowd?

zapomniane gwiazdy lat 80

Urodził się w 1961 roku w Londynie. Od najmłodszych lat lubił się wyróżniać, przez co często wpadał w kłopoty. Jego szkolne życie również nie należało do najłatwiejszych, bo nauka sprawiała mu dużo problemów, fascynował się natomiast przedmiotami artystycznymi i poezją. W szkolnym biurze karier jego przyszłość widziano inaczej, a mianowicie jako sprzedawcy w sieci Tesco. Niezrozumiany nastolatek został wyrzucony ze szkoły (co było, według mnie, najlepszym prezentem, jaki mógł wtedy otrzymać) i zaczął dorywczo pracować. Ważnym etapem w jego życiu była praca w „odzieżówkach”, podczas której udoskonalał swój styl. Wizerunek przedstawiał w dyskotekowym klubie The Blitz, gdzie był jedną z najważniejszych postaci. Właśnie tam dostrzegł go manager Sex Pistols, który niczym dobra wróżka z baśni o Kopciuszku wyczarował suknię w postaci kontraktu muzycznego. I tak Boy stał się wokalistą grupy Culture Club. Towarzyszyło mu w niej trzech innych muzyków, w tym Jon Moss, perkusista, a w tamtym czasie również jego partner.

Boy George za czasów pamiętnych imprez w The Blitz / źródło: www.theblitzclub.com

Boy George za czasów pamiętnych imprez w The Blitz / źródło: www.theblitzclub.com

W 1982 roku Culture Club wylansowali przebój „Do You Really Want To Hurt Me”, po czym życie Boy’a George’a zupełnie się zmieniło. Singiel był numerem 1 na angielskiej liście sprzedaży oraz numerem 2 na liście Billboardu. Kolejne dwa utwory również dotarły do Top 10 amerykańskiej listy przebojów. W 1983 roku grupa wydała drugi album. Krążek cieszył się jeszcze większą popularnością, a przebój „Karma Chameleon” był numerem 1 Billboardu. Na swojej półce artysta mógł już postawić takie nagrody jak Grammy czy Brit Award. O ogromnej popularności piosenkarza najlepiej świadczy propozycja, jaką otrzymał od Boba Geldofa, który zaprosił go do nagrania charytatywnej piosenki „Do They Know It’s Christmas?”. Pojawił się nawet w jednym z odcinków „Drużyny A”. Boy George z dnia na dzień stawał się coraz bardziej bogaty, niestety, zarobione dolary zaczął inwestować w heroinę. Z czasem nałóg zaczął zarówno zarówno samego muzyka, jak i wpływać na jego karierę. Fanów zaczęło ubywać. Trzeci album z 1984 roku sprzedał się jeszcze poprawnie, ale nie zawierał już takich przebojów jak wcześniejsze krążki. Kolejny album z 1986 roku oznaczał jedno: koniec.

do you really want to hurt me cover

Wokalista zaczął mieć problemy z prawem, a dziennikarze koczowali pod jego domem, czekając jak sępy nad padliną. Pojawiało się coraz więcej oskarżeń, a sam George nie miał nikogo, bowiem jego związek z perkusistą został definitywnie zakończony. Po tych wszystkich perypetiach Boy odszedł z zespołu i rozpoczął karierę solową. W Ameryce był już spalony – przez wywołane przez siebie skandale nie miał do niej wstępu. Udało mu się jeszcze odnieść ostatni sukces z coverem „Everything I Own”. Później nie było już platynowych płyt oraz nagród. Boy George zniknął z muzycznych okładek, pojawiał się natomiast w brukowcach.

Jeśli mam być szczery, to nie mam pojęcia, jak udało mu się przeżyć, skoro doświadczył na swojej skórze nawet przysłowiowej „złośliwości rzeczy martwych”. W 1998 roku spadła na niego dyskotekowa kula. Artysta nic sobie z tego nie robił: ćpał dalej, imprezował tak samo, muzycznie natomiast nastąpiła metamorfoza – piosenkarz stał się szanowanym DJ-em . Współpracował nawet z takimi ikonami muzyki klubowej jak Faithless czy Sash. W 2005 roku został skazany za posiadanie kokainy, w 2006 za marnowanie czasu policji, kiedy to złożył fałszywe wezwanie o włamaniu, w 2007 za odwołanie koncertu bez powodu, a w 2009 został skazany przez sąd w Londynie na 15 miesięcy więzienia za uwięzienie męskiej prostytutki w swoim mieszkaniu.

źródło: www.independent.co.uk

źródło: www.independent.co.uk

Co obecnie dzieje się u Boya? Pod koniec 2013 roku wydał solowy album, który zebrał pozytywne recenzje. Obecnie przygotowuje się do wydania albumu Culture Club, pierwszego od 16 lat. W tym roku rusza także reality show z jego udziałem.

Jak inni oceniają dotychczasowe życie i twórczość Boy’a George’a?

Hirek Wrona: W warstwie muzycznej wprowadził elementy soul, a nawet bluesa. Wiele osób uważało go za przybysza z innej planety, a nawet wariata. Na pewno łamał brytyjski kanon muzyczny, nie był ładnie śpiewającym panem w garniturze z kapelusikiem. Nie byłem nigdy wielkim fanem Culture Club, ale bardziej doceniam go jako DJ-a.

Patrycja Kosiarkiewicz: Miał taką świetną piosenkę: „Do You Really Want To Hurt Me”. Kojarzy mi się z koloniami, dyskoteką i pierwszą miłością.

Gazebo (znany z utworu „I Like Chopin”): Pamiętam, jak inteligentnie odpyskował Plastic Bertrandowi (gospodarzowi show w Belgii), który zapytał go, czy lubi Chopina (w tym momencie wchodziłem na scenę). George odpowiedział:  „No, I like shopping”.

Gdyby można było reklamować dragi na billboardach, on byłby ich twarzą. Jest mieszanką wielkanocnej pisanki z Keithem Richardsem; z jednej strony kolorowo, z drugiej hardcorowo. Boya doskonale opisuje fragment utworu Myslovitz:

„I nawet kiedy będę sam,
Nie zmienię się, to nie mój świat.
Przede mną droga którą znam,
Którą ja wybrałem sam.”

Jego droga na pewno nie należała do najłatwiejszych i wciąż taką nie jest, jednak to on przełamał tabu w latach 80-tych. Kiedyś walczył z opinią skrajnej prawicy, dziś jego największym wrogiem może być on sam. Jedno jest pewne – Boy George nie musi niczego udowadniać. Nikt również nie zabierze mu tego, co osiągnął. Muzyka jest sztuką, a w sztuce nie powinno być zasad. On ich nie miał.

 

autor tekstu: Jarosław Słota
korekta: Paulina Goncerz, Michał Twardowski