Filmy modowe. Harmony Korine i Proenza Schouler: amerykański sen?

Trudno wyobrazić sobie mariaż szokującego widownię, krytyków i środowisko filmowe Harmony’ego Korine’a z jakąkolwiek marką modową. Tymczasem właśnie ze współpracy Proenza Schouler z czarną owcą amerykańskiego kina niezależnego narodziły się fascynujące filmy krótkometrażowe.

fot./ kard z filmu „Snowballs”

fot./ kard z filmu „Snowballs”

Korine stworzył dla nowojorskiej marki dwa filmy – w 2010 roku „Act da Fool” a w 2011 „Snowballs”. O drugim projekcie Erik Kain z „Forbesa” napisał: „najbardziej rasistowska, denerwująca i dziwaczna rzecz, jaką od dawna widziałem”. Jack McCollough, współzałożyciel Proenza Schouler, stwierdził natomiast, że właściwie projekt ten nie ma być rodzajem promocji, a jeśli w ogóle postrzegać go przez komercyjną skuteczność, stanowi raczej antypromocję. Problem, oprócz awangardowej formy, stanowił zawarty w obu filmach przekaz ideologiczny.

Mityczne Południe

„Act da Fool” to kilka scen z życia dziewczyny, która spędza leniwe dni w jednym z biednych miasteczek osławionego Południa (często przedstawianego w kinie jako zacofana i mroczna część USA) na włóczeniu się po okolicy, malowaniu grafitti na kontenerach i piciu z przyjaciółkami. Wizja groźnie spoglądających wprost w kierunku kamery czarnych nastolatek na tle zrujnowanych domów i opuszczonych supermarketów może zostać odebrana jako rasistowskie spojrzenie białego reżysera na niziny społeczne. W przypadku Korine’a, który do kina trafił dzięki scenariuszowi do kultowych „Dzieciaków” Larry’ego Clarka – opartej na jego własnych doświadczeniach historii nastolatków żyjących niemal na ulicy w czasie epidemii AIDS – o takiej perspektywie nie może być jednak mowy. Konsekwentnie w swojej twórczości, za pomocą bliskiej obserwacji najbiedniejszych warstw amerykańskiego społeczeństwa oraz absurdów rządzących ich życiem, ironicznie dekonstruuje mit amerykańskiego snu sugerującego, że ciężka praca i przestrzeganie prawa to prosta droga do osiągnięcia sukcesu ekonomicznego oraz awansu społecznego bez względu na pochodzenie. Drastyczny sposób, w jaki Korine stara się pozbawić widzów złudzeń na temat systemu, w którym żyją, stał się zapewne powodem oskarżeń o prowokację, mającą rzekomo stanowić dla młodego reżysera trampolinę do zyskania rozgłosu.

fot./ kadr z filmu „Act da Fool”

fot./ kadr z filmu „Act da Fool”

Posługując się tą samą estetyką przy tworzeniu projektów z Proenza Schouler, w przeciwieństwie do większości autorów filmów modowych, Korine nie tworzy wyidealizowanej rzeczywistości, która zachęcałaby odbiorców do wniknięcia w nią przez zakup określonych ubrań. Dlaczego więc współpraca doszła do skutku? Być może dlatego, że w bohaterach zarówno „Act da Fool” jak i „Snowballs” odbija się potrzeba negacji systemu społecznego przez nieświadomych potencjalnych konsekwencji swoich zachowań bogatych nastolatków, zaczytanych w magazynach takich jak „VICE”, pragnących żyć w nieskrępowany rodzicielskim nadzorem sposób.

Indiańskie przebrania

Oba projekty cechuje dodatkowo celowo niska jakość obrazu, co szczególnie zwraca uwagę w przypadku filmów modowych. Głównie dlatego, że ziarnisty obraz nie pozwala w pełni wyeksponować strojów bohaterów, które stają się właściwie ledwie zauważalne. Sytuacja komplikuje się dodatkowo w „Snowball”. Bohaterki filmu, bliźniaczki w maskach rodem z „Potomstwa” Davida Cronenberga i indiańskich pióropuszach, nie są ubrane, a raczej przebrane. Projekty Proenza Schouler stają się kostiumem dla tej niecodziennej, kochającej podróże dwójki. Posługując się taktyką surrealistów, by oderwać rzecz od jej codziennego użycia i umieścić w bardziej abstrakcyjnym kontekście, Korine odbiera ubraniom użytkowy charakter oraz rezygnuje z ich estetyzacji, charakterystycznej dla filmów modowych, zderzając je za to z obrazem otyłego, półnagiego mężczyzny w klapkach i brudnym podkoszulku. To właśnie on, sypiający w masce tlenowej starzec-kaznodzieja z płonącymi z okazji urodzin palcami, okazuje się przyjacielem wędrujących indiańskich bliźniaczek.

Tym samym reżyser zwraca uwagę na los rdzennych mieszkańców Stanów Zjednoczonych. Robi to w sposób tak bezpośredni, że spotkał się z reakcjonistycznym zarzutem o rasizm ze strony białych krytyków. Trudno jednak doszukać się rasizmu w słowach piosenki padającej z ust bohaterek na wstępie: „Chcieli nas zabić […] jesteśmy częścią podzielonego narodu” lub w bełkotliwym przemówieniu spotkanego pastora, który przyznaje, że wie, jak bardzo biali skrzywdzili niegdyś Indian. Inspirowana kulturą rdzennych Amerykanów kolekcja Proenza Schouler także na tym zyskała, stając się symbolem otwartej i niezakłamanej poprawnością polityczną walki o odmitologizowanie historii indiańskiego Południowego Zachodu USA.

Filmy Korine’a łączą w sobie jego nieustanne awangardowe poszukiwania formalne z zaangażowaniem w niszczenie dobrego samopoczucia silnej, białej klasy średniej. Choć dla większości jego filmy pozostaną szokujące i rasistowskie, trudno im odmówić niezwykłej odwagi i swobody, na którą słynne domy mody nie mogą sobie pozwolić. W późniejszej reklamie zrealizowanej przez Korine’a dla Diora, styl artysty jest prawie niezauważalny, może jedynie zremiksowana muzyka Die Antwoord w tle pozwala poczuć choć trochę ten niepodrabialny autorski głos współczesnego kina.

Mateusz Góra

 

korekta: Paulina Goncerz