Book city life #1: Breslau, Wrocław, Wroclove
Wrocław z pewnością należy do miast posiadających duszę. Oznacza to mniej więcej tyle, że wystarczy
odwiedzić to miejsce jeden raz, by z dużym prawdopodobieństwem zakochać się na zawsze w panującej tu atmosferze. Z zakamarków wąskich uliczek, ze ścian starych kamienic, spod setki mostów płyną do nas historie kradnące nam serca. Breslau. Wrocław. Wroclove.
U Witkowskiego w „Zbrodniarzu i dziewczynie” znajdziemy dwie skrajności. Z jednej strony Wroclove – kojarzący się z szaleństwem (miłość Michała do Studencika), życiem na wiecznym haju (środki antydepresyjne i dużo niezdrowego jedzenia) i odcinaniem kuponów od sławy (wszyscy – od Wrocławia po Międzyzdroje – znają Witkowskiego). Z drugiej strony, jak zawsze, wypływa zafiksowanie autora na punkcie retro: w książce morderstw dokonuje Przedwojenny Morderca, który swoje ofiary przebiera w stroje z epoki Breslau z początków XX wieku, a ich ciała podrzuca w miejsca związane z „przedwojennym pedalstwem”.
Miasto Spotkań
Witkowski Wrocław zna jak własną kieszeń. Zapewne dlatego tak chętnie pozwalamy mu się po nim oprowadzać. W „Zbrodniarzu i dziewczynie” miasto to nie tylko miejsce akcji; zdaje się towarzyszyć bohaterom w ich perypetiach, jest cichym obserwatorem ich poczynań, bez wahania można je uznać za jednego z nich. Wrocław Witkowskiego ewoluuje wraz z rozwojem akcji. Poznajemy go jako beztroskiego, wesołego, szukającego okazji do zabawy podlotka. Z czasem Wrocław dojrzewa, dorasta, zdaje się pochmurnieć i coraz mocniej marszczyć brwi, ukazując swoje brudne oblicze.
Michaśka jest trendy, żyje na fali i radośnie dołącza do fanatyków zdrowego trybu życia. Ma prywatnego trenera, ćwiczy na siłowni, jest na diecie. Modnie się ubiera, zakupy robi w Almie, ma słabość do kuleczek mięsnych z Ikei. Chętnie jada w miejscach otaczających wrocławski rynek, skąd przez okna z dziką rozkoszą podgląda spotykających się ludzi: klony Rihanny i włoskich amantów – młodych, żyjących chwilą, opalonych solarnianym ciepłem ludzi. Wszak Wrocław nie bez kozery nazywany jest Miastem Spotkań. Jeśli ktoś czytał wcześniej Witkowskiego, wie, że Michaśka jest facetem w średnim wieku ze słabością do przystojnych chłopców. Jeśli ktoś jeszcze go nie czytał, właśnie się o tym dowiedział.
Od miłości do zbrodni
Michaśka zakochuje się w przystojniaku, którego nazywa Studencikiem i już, już ma do czegoś dojść, bo i przystojniak o akademickiej urodzie wydaje się czuć miętę do Witkowskiego, gdy na jaw wychodzą prawdziwe powody jego zainteresowania. Studencina okazuje się być policjantem prowadzącym śledztwo w sprawie tajemniczych morderstw. Wszystko wskazuje na to, że tylko Michał może pomóc w złapaniu Przedwojennego Mordercy. Odkrywający się przed nami w trakcie śledztwa Wrocław staje się coraz bardziej mroczny. Nie biegamy już po modnych sklepach, a zapędzamy się w miejsca, w których lepiej nie pokazywać się po zmroku. Najstarsze dzielnice miasta wywołują w nas niepokój i sprawiają, że włosy jeżą nam się tu i ówdzie; jednocześnie historie o nich budzą naszą chorobliwą ciekawość przypominającą ciekawość dziecka, z jaką spogląda spod koca na straszną scenę ze swojej ulubionej bajki.
Pedalstwo w Breslau
Z nowoczesnych osiedli i klimatycznych knajpek trafiamy na stary Biskupin, spacerujemy po parku Szczytnickim, zaglądamy do poniemieckich kamienic pełnych szeptów i pajęczyn tajemnic. Witkowski z perwersyjną przyjemnością oprowadza nas po wszystkich miejscach związanych z – jak sam to określa – „przedwojennym pedalstwem”. Legendarna pikieta Podwójna (stary szalet miejski), bar mleczny „Mewa”, Dworzec Świebodzki mają kluczowe znaczenie dla toczącego się śledztwa. A wszystko to przy dźwiękach starych przebojów Anny Jantar i jeszcze starszych Ordonki, sączących się cicho z winyli. Michaśka na równi z policjantami uczestniczy w działaniach operacyjnych, służąc wiedzą i własnym zapałem. Mimochodem porzuca zdrowy tryb życia na koszt nocnych posiłków w makdonaldzie. Jej zaangażowanie w całą sprawę staje się jeszcze silniejsze po tym, jak dowiaduje się, że ma być kolejną ofiarą i jednocześnie ukoronowaniem misternie tworzonego dzieła Przedwojennego Mordercy.
Niezależnie od tego, jaki Wrocław kochamy bardziej: nowoczesny Wroclove, staroświecki Breslau czy zwyczajny Wrocław, na którego uroki, być może, jesteśmy uodpornieni, jedno jest pewne: taki kryminał mógł rozegrać się tylko tutaj. Jest w nim trochę gotyckiego klimatu (zamiłowanie do odciętych głów jednej z ofiar i jej brata), jest i miejsce (choć zaskakujące i nie wiadomo czy do końca tu – w całej tej otoczce „sex, drugs and rock’n’roll” – potrzebne) na refleksję nad kondycją człowieka, jest ciekawie (choć może nazbyt przewidywalnie) poprowadzony kryminał. Polecam, razem z wycieczką do Wrocławia.
korekta: Sylwia Klonowska
Michał Witkowski, Zbrodniarz i dziewczyna, wyd. Świat Książki, Warszawa 2014.