Dobre złego początki

Adam Waga to pseudonim Klemensa Górskiego, który urodził się w 1936 roku i właśnie popełnił trzeci tomik poezji (a robi to niemal rokrocznie od 2012) i zaraz dowiecie się, dlaczego nie sięgnę po Obola i Chromając.

samosiew_oklTomik Samosiew składa się z trzech części i każdą z nich omówię pokrótce.

Spisane z Pisma

To miałam na myśli, pisząc, że dobre złego początki. Wiersze te mają jakąś lekkość i są po prostu ładne, tak jak ładne są wiersze księdza Twardowskiego. Są też wtórne, ale pisanie o wierze przez osobę bezsprzecznie wierzącą zawsze ma jakiś rys nowości, chociażby dlatego, że to jednak sobąpisanie.

„(…) o dwóch ludziach, co weszli / modlić się do świątyni: / faryzeusz i celnik.
Wszedł tam jeden tylko: / ja.”
Errata

Kuranty

Im dalej, tym gorzej. Mamy rozmowę z Norwidem i klasyczne dla Polaka rozczarowanie historią, światem, życiem. Brakuje tylko szklanki wódki i dymu Męskich bez filtra, żeby uczynić tę konwersację bardziej znośną (Piosnka późnego wnuka).
Dalej trochę wierszy o tematyce wojennej, wszystko spowite mgłą męczeństwa, które – podane w sposób oczywisty – nie skłania do myślenia, niestety.

„(…) Waszej świętej pamięci / Imiona Wyklęte / wschodzą jak gwiazdy przewodniczki / i rozwidniają nasze drogi”
Z Łączki

Od Norwida autor przeskakuje niechronologicznie do Słowackiego i nawiązuje polemikę ze słynnym określeniem „paw narodów”. Trochę mi niewygodnie na drewnianej ławce w kościele, w którym siedzę, odkąd otworzyłam ten tomik, bo i kazanie jest wyjątkowo nudne, a, o ironio, liczyłam, że obejdzie się bez zatrzaśniętych na głucho drzwi świątyni, które krępują ruchy i myśli.

Szłość

Wszystko już było.

„Tamta – za lepszym dezodorantem”
Pogoń

Jakoś nie umiem powstrzymać uśmiechu, chociaż wiersz smutny, bo o kondycji ludzkiej, a ta kondycja oscyluje wokół poziomu nałogowego palacza w wieku 50 plus. Ale za dezodorantem? Poważnie?

Pamięci Taterniczki i Ratownik to niezbite dowody na to, że autor kocha góry, jednak brak tej miłości finezji. Całkiem inaczej niż u Przybosia, którego wiersz Z Tatr, huczy mi w głowie nawet teraz:

„(…) To zgrzyt
czekana,
okrzesany z echa,
to tylko cały twój świat,
skurczony w mojej garści na obrywie głazu”

Trochę o śmierci, trochę o upływającym czasie. Autor kryguje się też w Granicy bezgranicznej, gdzie nie mogło zabraknąć szkiełka i oka. Gdy mówi:

„śmieszne są twoje kalambury, / ekwilibrystyka dociekań, / fajerwerki językowe”

mam ochotę przyznać mu rację.

I przyznaję, po cichu. Odkładam książkę, wychodzę, a myśli moje nieskażone żadną refleksją.

korekta: Paulina Goncerz

Adam Waga: Samosiew, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2015.

GEPERT