Filmy modowe: sztuka generująca zyski

Ze świecą szukać tego, kto potrafi podać definicję filmu modowego. Nie chodzi tu ani o dokumenty związane ze światem mody, ani filmy fabularne, w których kostium odgrywa kluczową rolę. Czym zatem są coraz popularniejsze, także w Polsce, projekty należące do tego rozwijającego się gatunku?

Barbara Iwańska

fot./ Barbara Iwańska

W 2008 roku za sprawą Diane Pernet miała miejsce pierwsza edycja A Shaded View On Fashion Film w Paryżu. Z kolei w 2010 roku Stephen Frailey i Bon Duke ufundowali The New York Fashion Film Festival, dwa lata później podobne wydarzenia powstały wBerlinie i Warszawie. Jak piszą twórcy nowojorskiej edycji, jej celem jest „badanie ewolucji gatunku, jakim są filmy modowe i eksplorowanie ich wpływu oraz znaczenia dla przemysłu modowego”. To właśnie powstające festiwale pozwoliły wykrystalizować się nowemu zjawisku, nadały mu konkretną nazwę i dały możliwość rozwoju. Nie należy mieć jednak złudzeń. Określenie cech konstytutywnych dla tego gatunku nie jest w pełni możliwe.

Być może jedyną z nich jest fakt, że są to (na razie) niemal wyłącznie projekty krótkometrażowe. Ich różnorodność jest jednak tak duża, że nie dają się ująć w sztywne ramy. Trzeba przyznać, że wyrastając z estetyki fotografii modowej, narracyjnych eksperymentów awangardy filmowej, rytmu teledysków i funkcji reklamy, stanowią zróżnicowane oraz niejednokrotnie zaskakujące audiowizualne hybrydy. Ich charakter od razu zrozumieją ci, którzy interesują się światem mody, posługującym się własnym językiem, który trzeba zarówno czuć i się go nauczyć, o czym przekonywał już Roland Barthes w „Systemie mody” z 1967 roku. Dla innych pozostanie to zbitek powierzchownych chwytów, które mają na celu napędzanie konsumpcjonizmu i utrzymywanie dominacji określonego stylu życia.

fot./ kadr z filmu "Reincarnation" Karla Lagerfelda

fot./ kadr z filmu „Reincarnation” Karla Lagerfelda

Światy wyobrażone

Nie jest to zresztą opinia pozbawiona słuszności. W końcu moda, która nadal przez wielu jest niechętnie postrzegana jako sztuka (głównie ze względu na swój użytkowy charakter), stanowi przede wszystkim ogromny rynek towarów i usług. Filmy modowe, choć nie trafiają do odbiorców taką drogą, jak reklamy – nie pojawiają się w telewizji, a często nie są nawet łatwo dostępne w internecie – mają nadal ten sam cel, czyli promocję określonej marki, projektanta czy gazety modowej. Ich odnalezienie zależy w dużej mierze od determinacji zainteresowanego odbiorcy.

Najlepiej spróbować uchwycić fenomen filmu modowego, odwołując się do twórczości Erwina Blumenfelda, który pod koniec lat 50. zaczął tworzyć filmy artystyczną jakością odbiegające od ówczesnych reklam. Posługując się surrealistyczną poetyką snu, ukazywał wydłużone, efemeryczne sylwetki kobiet, które łagodnie patrzą wprost do kamery, zaś po chwili rozpływają się w ciemności. Korzystając z różnego rodzaju deformujących soczewek, jeden z najsłynniejszych fotografów mody w historii igrał z kształtem ciał modelek, czyniąc widocznym sam proces tworzenia filmu. Podobne awangardowe ambicje kierują współcześnie twórcami filmów modowych, których celem nie jest proste przedstawienie produktu, ale bardziej oddanie unikalnego klimatu tworzonego przez projekty konkretnego artysty.

fot./ kadr z filmu "Hors d'oeuvre" Monici Menez

fot./ kadr z filmu „Hors d’oeuvre” Monici Menez

Ralph Laurent powiedział niegdyś, że „nie projektuje ubrań, projektuje marzenia”. Tak samo jak marzeniami, filmami modowymi nie kierują związki przyczynowo-skutkowe. Ich fabularna prostota zostawia miejsce serii estetycznie przemyślanych obrazów, które najczęściej łączy nie słowo, ale muzyka. To ona zapewnia projektom modowym odpowiedni poziom spójności. U Blumenfelda był to śpiew ptaków, stwarzający wiosenną atmosferę i sprawiający, że bohaterki wydawały się leśnymi nimfami, przyozdobionymi dodatkowo nieodłącznymi atrybutami – kwiatami i wianuszkami. Takie ukazanie kobiety może dzisiaj budzić uśmiech politowania, jednak sama metoda pracy, jaką przyjął artysta, pozostała wciąż ta sama. Twórcom filmów modowych chodzi niemal zawsze o tworzenie nowych światów, do znudzenia oczywistych, jak niestety w ostatnich produkcjach Karla Lagerfelda, ironicznie przewrotnych, jak w przypadku Monici Menez, a czasem eksperymentujących z ludzkim ciałem, czego najlepszym przykładem jest twórczość Barta Hessa.

kadr z filmu Singularity.Fashion.Reincarnation, w którym wykorzystano ubrania Filipa Rotha

fot./ kadr z filmu „Singularity.Fashion.Reincarnation”, w którym wykorzystano ubrania Filipa Rotha

O tych i kilku innych artystach będę pisał w kolejnych odsłonach cyklu. Zacznę jednak od Polaków, a dokładnie od projektów Filipa Rotha, bo w dziedzinie filmu modowego idzie nam doskonale i w przeciwieństwie do wielu innych obszarów kultury, w tym wypadku prezentujemy poziom porównywalny z twórcami zagranicznymi.

Mateusz Góra

 

 

korekta: Paulina Goncerz