Żyć własnym życiem

Czasem dobrze jest zacząć od frazesu. Polska to piękny kraj. Naprawdę chcę w to wierzyć (w przeciwieństwie do większości osób, które każdego dnia publikują na Facebooku „szokujące wieści z Polski”). I jak każdy wierzący w coś człowiek miewam kryzysy wiary. Bywa różnie.

prawda

Kolorowo…

Mamy bowiem wspaniałą tradycję, przekazywaną przez wspaniałych ludzi kolejnym pokoleniom. Gościnność babć i mam, zaangażowanie ludzi w każdym wieku w realizację działań dla nich istotnych, wola walki o godność każdego człowieka to jedne z wielu cech, które możemy przypisać Polakom. Nie mamy sobie też równych w jedzeniu zupy, więc jesteśmy w istocie w czymś najlepsi. Nic nie szkodzi, że nie wychodzą nam komedie romantyczne. Mamy przecież swoje wielkie kino, kawał dobrej muzyki, bogatą tradycję teatralną i literacką (która spędza sen z powiek wielu maturzystom). No i jedzenie też mamy dobre. Ba! Przepyszne! Szynka smakuje jak szynka, a chleb jak chleb.

… i podłużnie

Brakuje nam kilku rzeczy. Zawsze brakuje nam pieniędzy. No, ale jak mówią: „piniondz rzecz nabyta”. Brakuje nam trochę tolerancji i bycia na bieżąco. Czasem brakuje prysznica. Ale najbardziej brakuje nam dystansu do siebie samych i efektów naszej pracy.
Nie umiemy przyjmować ani komplementów, ani krytyki. Słysząc pierwsze, czerwienimy się i umniejszamy własnej wartości, a słysząc drugie… o, rany!

Czy pamiętacie:
– Zanussi kontra krytycy,
– Karolina Korwin Piotrowska kontra wszyscy, którym wydaje się, że w mediach coś znaczą,
– blogerzy kontra hejterzy,
– Barbara Białowąs kontra Filmweb,
– WOŚP kontra hejterzy,
– Novae Res kontra recenzentka,
– i sami dobrze wiecie, co jeszcze.

Wiadomo: punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Ale my lubimy, kiedy wszyscy myślą prawidłowo – czyli po naszemu (tak, ja też to strasznie lubię!). To, że coś ci się podoba lub nie, pociąga za sobą szereg konsekwencji. Za każdy wyrażony osąd, o ile dotyczy on tematów angażujących emocjonalnie (czyli w naszym kraju wszystko: polityka, religia, modne ostatnio gender, służba zdrowia, filmy, książki, muzyka, a nawet smutny autobus i to, co lubimy jeść), zostanie wykonany na tobie lincz. Mało kto wtedy napisze „O, super, podoba mi się!”. Nie-e. Wola wyrażenia opinii wzrasta wraz ze stopniem naszej niezgody na czyjeś zdanie. A wtedy trzeba zacząć ludzi obrażać i dążyć do uzyskania drugiego (zaraz po triumfie z jedzeniem zupy) pierwszego miejsca na świecie w konkurencji na naród, który najwięcej klnie.

Wydaje się, że wtedy hejtowanej osobie nie pozostaje nic innego, jak wykonać na sobie publicznie rytualne seppuku.

STOP. Dajmy sobie prawo do demokracji, o którą walczyło tyle osób (i nie: wolność słowa opacznie rozumiana jako możliwość zmieszania człowieka z błotem to nie demokracja). Nie róbmy z tego słowa banału. Wiadomo – często i gęsto oszukuje się nas w tej kwestii, więc nie ograniczajmy sami sobie tych praw, które jeszcze mamy. Serio, dajmy sobie żyć – jakby to ładnie powiedział Godard (ktoś się spodziewał zakończenia innego niż filmowe?) – żyć własnym życiem.

Patrycja Mucha

 

korekta: Paulina Goncerz