Thank you for the… ABBA!
Większość z nas wróciła już do swojego codziennego trybu pracy i nauki po słodkim świątecznym lenistwie i epickich melanżach sylwestrowych. Wspomnienia z tych ostatnich są jednak przedmiotem anegdot aż do następnego Sylwestra, a na Fejsbuniu wciąż widzę kolejne zdjęcia z przebieranych imprez. Nie wiem jak Wy, ale ja przy takiej okazji najlepiej bawię się do piosenek, na których się wychowałam. Nie ma wixy bez Baby (hit me) one more time, I’ m blue (szerzej znane jako Dabu bi, dabu daj) czy Get down. Oprócz klasyków lat dziewięćdziesiątych na playliście obowiązkowo znajdują się też Skaldowie, Czerwone Gitary i zawsze obecne, głośno przez wszystkich wyśpiewywane przeboje ABBY.
Nie wierzę, że ktoś przeżył Sylwestra bez ABBY. Ba! Żadna impreza (na której ludzie tańczą, a nie tylko zapijają smutki, radości, waśnie, oblane egzaminy i zdane egzaminy) nie byłaby spełniona muzycznie bez Mamma Mia czy Dancing Queen. Można się śmiać, można zaprzeczać, ale nasze polskie społeczeństwo kocha ABBĘ – statystyki dotyczące oglądalności „Mamma Mia!” w kinach mówią same za siebie (ten film jest i moją prywatną guilty pleasure, także za sprawą braku umiejętności wokalnych Pierce’a Brosnana).
Dlatego też, już od kilku lat, w Polsce powstają projekty muzyczne i teatralne inspirowane dokonaniami tej szwedzkiej grupy (na naszym śląskim gruncie można wspomnieć choćby o spektaklu „Moja ABBA”, wystawianym przez Teatr Śląski). Jednym w takich wydarzeń, promujących muzykę ABBY, prezentując ją w nieco unowocześnionej formie, jest musical „ABBA S.O.S.”, którego premiera odbędzie się 24. stycznia w katowickim Spodku.
Spektakl ten na pewno będzie widowiskiem – wierzę, że wybór Spodka jako miejsca premiery nie jest przypadkowy. Po cichu liczę na rozrywkową bombę, która pozwoli mi świetnie się bawić. Mnie rozruszać stosunkowo łatwo, bowiem od dziecka jestem fanką zarówno ABBY, jak i musicali, ale swoje wymagania mam. Oby ten projekt nie zawiódł moich oczekiwań.
„ABBA S.O.S.” to historia czterech par, w losy których wplątane zostają nieśmiertelne złote przeboje Benny’ego, Bjorna, Anni-Frid i Agnethy, oddające zakręty życiowe, problemy i smutki bohaterów. Opis wydaje się skromny, ale zabawa będzie, mam nadzieję, przednia.
W organizacji całego wydarzenia wzięli udział: Urszula Piwnicka, będąca reżyserem musicalu oraz jego scenografem, Jolanta Jaszkowska-Górkiewicz, która przygotowała libretto oraz opracowanie muzyczne, a za choreografię odpowiada Jakub Lewandowski. Występują m.in.: Dariusz Kordek, Jacek Kawalec, Anna Iberszer oraz Jolanta Mrotek.
Jak powszechnie wiadomo, widza łatwiej wzruszyć, niż rozbawić i wprawić w dobry nastrój, zatem organizatorzy mają przed sobą nie lada wyzwanie. Z pomocą przychodzą im oczywiście samograje w postaci przebojów ABBY, ale liczę na to, że nie tylko one udźwigną ciężar całego widowiska, a twórcy postarają się o rozrywkę na najwyższym poziomie. Choć niezależnie od tego ja i tak będę najprawdopodobniej tupać nóżką i śpiewać pod nosem: voulez vous… AHA! Dobrze, że tylko tyle, w innej sytuacji zapewne wybiegłabym na parkiet.
Magazyn Reflektor objął to wydarzenie patronatem medialnym.
korekta: Paulina Goncerz