Koneserskie smaczki
Czasem prawdziwe bogactwo bywa niepozorne. Niewielka rzecz okazuje się najcenniejszym skarbem. Tak jest w przypadku „Najlepszej oferty” – książki, czy raczej książeczki, która ukazała się właśnie nakładem wydawnictwa Marginesy.
Polskiemu czytelnikowi w sukurs przychodzi okładka, bo w Polsce film, z którym książka jest związana, wyświetlany był pod tytułem „Koneser”. To, co dostajemy do rąk tym razem, nie jest jednak literacką wersją filmowej historii, ale kąskiem znacznie bardziej łakomym: to prescenariusz autorski Giuseppe Tornatore.
Głównymi, potencjalnymi odbiorcami książki wydają się ci, którzy film obejrzeli i… przepadli. Przyznaję, zaliczam się do tego grona. Filmowa opowieść urzekła mnie niezwykłym klimatem, precyzją, szaleńczą wręcz drobiazgowością przekazu. „Najlepsza oferta” poraża pięknem, tym najgłębszym, a więc ocierającym się o smutek i nostalgię oraz uniwersalnością treści przy niezwykłej oryginalności samej historii. Dzieło Tornatore jest jak antyczna rzeźba: ponadczasowa, klasycznie doskonała, a nadto nienachalna. W dodatku jego oglądanie, zanurzanie się w filmowej rzeczywistości sprawia taką samą przyjemność za pierwszym razem, kiedy jeszcze działa efekt zaskoczenia, jak i za każdym kolejnym, gdy znajomość przebiegu zdarzeń pozwala na lepsze smakowanie szczegółów.
Co zatem nowego może wnieść historia pisana i to jeszcze niezbyt obszerna, czyli z pewnością nie stanowiąca „wersji rozszerzonej”? Reżyserska książeczka jest uchyleniem woalu, który oddziela autorski zamysł od jego filmowej realizacji. To zaledwie szkic, kilkadziesiąt stron maszynopisu, a jednak dowód na niezwykłą plastyczność wizji Tornatore i doskonałe wyczucie postaci, napięć pomiędzy nimi, klimatu zdarzeń. Może to skażenie literacką miłością, ale wydaje mi się to znacznie ciekawsze niż klasyczny filmowy „making of”. Bo to właśnie tutaj, na tych kilkudziesięciu stronach zawiera się esencja filmu, czy raczej esencja niezwykłej opowieści. Gdyby Tornatore był pisarzem, powstałaby z niej fantastyczna książka. Na (nie)szczęście jest filmowcem.
Żałuję tylko jednego: że moje spotkanie z prescenariuszem „Najlepszej oferty” nastąpiło już po obejrzeniu filmu. Bardzo chciałabym mieć okazję (i niewątpliwą przyjemność) rozwijania tego pomysłu w głowie. Literacko, powieściowo oczywiście, bo na robieniu filmów się nie znam. Wypełnianie konturów postaci, opisywanie miejsc, rozgałęzianie kolejnych wątków, wplatanie nowych, wkładanie w usta bohaterów błyskotliwych zdań: trudno mi sobie wyobrazić lepszą zabawę! Ale niestety – Tornatore już to wszystko zrobił. Mało tego – zrobił tak świetnie, że czytając prescenariusz, możemy już tylko wędrować po stworzonym przez niego świecie. Owszem, dostrzegając niuanse, różnice, zmiany koncepcji, ale mając w głowie konkretnych aktorów, przestrzenie, frazy.
To jednak wciąż niezwykła przyjemność. A książka ma tę niewątpliwą zaletę, że można ją ze sobą zabrać wszędzie. Jak skarb, którego nie powinno spuszczać się z oczu.
Giuseppe Tornatore: Najlepsza oferta, wydawnictwo Marginesy, Warszawa 2014.