Szklana pułapka
Drzwi. Drewniane, mosiężne, bez klamek. Otwarte lub zamknięte. W zależności od koncepcji teatralnych twórców mogą poszerzać bądź zawężać przestrzeń gry, generując w ten sposób dodatkowe znaczenia. W spektaklu Teatru Na Niby owe drzwi są obrotowe. Pytanie: co z tym fantem zrobić? Najlepiej chyba będzie potraktować je jako synonim modelu ludzkiej egzystencji.
XX wiek wymusza ciągły pośpiech. Nie ma sensu się zatrzymywać, trzeba iść dalej. Dalej, szybciej i tak w kółko, nie posuwając się ani o milimetr. Błędne koło jest znakiem życiowej stagnacji, której wielu z nas zwyczajnie nie zauważa. Właśnie ten temat postanowili wziąć na tapet aktorzy całkiem na niby teatru alternatywnego rodem z Katowic.
Autorem narracyjnego dramatu na podstawie którego powstał spektakl „Obrotowość drzwiczna” jest Mariusz Gołosz – laureat organizowanego przez Teatr Korez konkursu dramaturgicznego „Napisz jednoaktówkę po śląsku”. Przedstawienie po raz pierwszy wystawiono w Domu Oświatowym Biblioteki Śląskiej w styczniu tego roku. W zeszły czwartek mieliśmy okazję zobaczyć je po raz kolejny w ramach Teatru Dzielnicowego. Cykl, którego inicjatorem jest Inqubator Teatralny stał się częścią społeczno-artystycznego projektu Reaktor Katowice.
Jak reagujemy, gdy sytuacja zmusi nas do przebywania na małej powierzchni z zupełnie obcymi osobami? Na przykład w windzie. Jesteśmy skonsternowani? Zakłopotani? Czujemy się skrępowani? Pewnie! Teatr Na Niby odtwarza podobną, realistyczną, aczkolwiek dość absurdalną scenkę.
Rodzina księgowych wskutek blokady zacina się wewnątrz drzwi obrotowych z filozofem (Filip Jałowiecki), który para się zawodem piekarza. Bohaterowie, nie mając wyjścia, muszą się zatrzymać i poczekać na odblokowanie mechanizmu. W „szklanej pułapce” dochodzi do zderzenia dwóch światów. Ścierają się tam ze sobą odmienne poglądy na rzeczywistość i różne postawy życiowe.
Świat przedstawiony jest umowny. Bohaterowie przez większą część trwania spektaklu stoją na środku sceny, odgrodzeni od widzów kawałkiem taśmy przyklejonej na podłodze. Scenografia praktycznie nie istnieje, dzięki czemu możemy skupić się na dialogach postaci. Te tylko pozornie są bez sensu. Dlaczego księgowa Marcelina (Elżbieta Pańczyk) nie chce się przyznać do jedzenia bułek kajzerek? Albo czemu piętki od chleba są najlepsze?
Jak się później okazało, wszystko czemuś służy, a Księgowa i jej mąż Maurycy (Wiktor Walasek), skupieni na swojej życiowej trajektorii ruchu, przegapili ważny szczegół z życia córki Beaty (Kinga Plasun).
W „Obrotowości drzwicznej” narrację poprowadzono dwutorowo. Bohaterowie rozmawiają ze sobą, a narratorka – niezaangażowana w akcję – z bezpiecznej odległości dopowiada resztę. Ten zabieg kojarzy mi się z bajkami dla dzieci, w których często dla uproszczenia przekazu wprowadza się zdania wyjaśniające w stylu „nie powinniśmy tam iść – powiedziała ciotka Agata”. W ten sam sposób konstruuje zdania piekarz, wtrącając wybiórczo na koniec słowo ‚powiedziałem’. Szkoda, że konsekwencja nie została zachowana, bo zderzenie dwóch typów narracji pokazane ten sposób ciekawie korespondowałoby z ideą twórców.
Na początku przedstawienia zbyt głośna muzyka zagłuszała słowa aktorki. Nie wiem czy winę zrzucić na problemy techniczne, czy raczej brak obycia ze sceną. Poza tym słabym wejściem, gra aktorska była na całkiem przyzwoitym poziomie.
Dużo absurdu, trochę groteski, ale w konwencji realistycznej. Kto nie widział – polecam!
Tu warto wspomnieć, ze Teatr Na Niby zakwalifikował do finału 5. edycji Obserwatorium Artystycznego Entrée i spektakl „Obrotowość drzwiczna” będzie można zobaczyć 12.11 na deskach Teatru Rozrywki w Chorzowie.
Obrotowość drzwiczna – reż. Daria Sobik / dram. Mariusz Gołosz Piekarz: Filip Jałowiecki / Księgowa Marcelina: Elżbieta Pańczyk / Księgowy Maurycy: Wiktor Walasek / Córka Beatka: Kinga Plasun Pierwsza Publiczna Próba: 17 I 2014 – Dom Oświatowy Biblioteki Śląskiej