High Five! Who’s your daddy?
Jeszcze trochę i zabraknie pamięci w kalkulatorach, kiedy przyjdzie nam zliczać wszystkie filmy, w których ojcowie odgrywają istotne role. Troskliwi, opiekuńczy, buńczuczni, samotni, odpowiedzialni, infantylni… zbierze się ich naprawdę wielu. Oglądaliśmy ich w lekkich komediach, klasykach horroru, aż po super-kultowe pozycje, na czele z zadyszanym, odzianym w czarną blachę – na wzór samuraja – ojcem próbującym przywołać do porządku syna z opozycji. Dziś z okazji Dnia Ojca wracamy po długiej przerwie z cyklem High Five i prezentujemy Wam naszych ulubionych filmowych tatusiów! Who’s your (favourite) daddy?
fot./ materiały prasowe
Gaba Bazan chciałaby mieć w rodzinie tatę Jima z „American Pie”:
Filmowych tatuśków znamy dużo, nawet bardzo. Jedni są obciachowi, inni idealni. Okazuje się, że wybranie tego najlepszego nie jest takie proste. Na podium „ojca roku” stoją ex aequo: genialny Robert de Niro w roli Jacka Byrnesa, piekielnego teścia z filmu „Poznaj mojego tatę” oraz tata Jima z „American Pie”
Czy można być jednocześnie obciachowym i idealnym? Ano można – tata Jima jest tego najlepszym przykładem. Umówmy się, to on jest prawdziwą gwiazdą tej produkcji! Nie bez powodu jako jedyny wystąpił we wszystkich 8 częściach serii o amerykańskiej szarlotce (jako ciekawostkę dodam, że w żadnym z tych filmów nie pojawia się jego imię, On jest po prostu tatą Jima :D).
Zmorą każdego nastolatka jest rodzic próbujący poruszyć kwestię seksu, ale na Boga, tata Jima jest najlepszy! Reprezentuje swoją osobą absolutny brak tabu, próbuje być cool i jezzy. (Przypomnijmy sobie wspólnie edukację seksualną Jima – KLIK!). Dom Jima to dom bez granic, bo dlaczego syn miałby nie wiedzieć o życiu seksualnym swoich rodziców? (KLIK!) A żeby tego było mało, tata Jima ma bezbłędny image: stylowa jasna koszula włożona w spodnie o podwyższonym stanie i brwi regulowane kosiarką. Prawda jest taka, że inni tatusiowie mogą tylko marzyć o byciu takim jak on! To jedna z tych postaci, która żyje wiecznie. Przykro mi Eugene Levy, ale choćbyś zagrał w jakiejś superprodukcji i tak na zawsze zostaniesz tatą Jima.
Patrycja Mucha, tak jak Tata Ludwiczka ze „Świata według Ludwiczka” / „Life with Louie” „trzymała przez trzy kontynenty!”.
Rozważając temat najbardziej charakterystycznych tatusiów kina i telewizji nie można pominąć …(werble) TATY LUDWICZKA! Jestem dzieckiem Fox Kids i nie wyobrażam sobie dzieciństwa bez „Świata według Ludwiczka”. Charyzmatyczni rodzice tytułowego bohatera, Ora i Andy Andersonowie (zwłaszcza Andy) to już postaci kultowe dla ludzi w moim wieku. „Andy…” mówione z wyrzutem do męża przez Orę oraz klasyczne już powiedzonko „Kiedy byłem na wojnie” to teksty, które przypominają mi szereg ciepłych chwil spędzonych z bratem przed telewizorem. Do tej pory jedną z moich ulubionych piosenek świątecznych jest ta śpiewana przez Tatę Ludwiczka (bo tak chyba należałoby już o nim pisać, właśnie z wielkiej litery): „W te święta dostałem od was w prezencie” (KLIK!).
Andy Anderson jest super właśnie dlatego, że nie jest idealny. Wredny na co dzień, wyznający zasadę „nie znam się, to się wypowiem” facet, który zazdrości wszystkim sąsiadom i dlatego ich nie lubi. Ma za to wielkie serce. I wielki brzuch.
Szkoda tylko, że prawdziwy tata prawdziwego Louiego Andersona był podobno alkoholikiem. Jednak przed pojawieniem się wszędobylskiego i wszechwiedzącego internetu nikt tego nie wiedział i, jako dzieci, wszyscy mogliśmy się cieszyć błogą nieświadomością. Tak czy inaczej, Tata Ludwiczka na zawsze pozostanie niedoścignionym wzorem ojca, męża i syna. Niedoścignionym wzorem cynika i ironisty.
fot./ materiały prasowe
Piotr Kałużny i wcale nie taka „Ostatnia podróż” / „Last Ride” (2009) po bezkresach australijskich antypodów, w którą warto się wybrać.
Moimi filmowymi wzorami ojcostwa są zazwyczaj postaci oschłe, trudne do przewidzenia, surowe dla swoich pierworodnych, ale w tej bezwzględności zawsze jest metoda. Pod płaszczykiem emocjonalnego chłodu kryje się zwykle chęć nauczenia dziecka czegoś o życiu, ale przede wszystkim wychowania go na kogoś samodzielnego. Tacy ojcowie chcą być pewni, że wyfruwające z gniazda pisklę poradzi sobie w okrutnym świecie bez niczyjej pomocy. Przykłady takich ojców mamy chociażby w filmach „Powrót” Zwiagincewa czy „Droga” Hillcoata. Kev z „Ostatniej podróży” niewiele się od nich różni. Niestety, film jest u nas mało znany, a to przecież jedna z perełek kina australijskiego, stąd też mój wybór. Kev, ojciec Chooka, po raz kolejny popełnił wykroczenie i chcąc uniknąć kary, ucieka przed wymiarem sprawiedliwości, zabierając ze sobą syna. Razem z bohaterami udajemy się w podróż, przepełnioną zacieśniającą się relacją na pozór dojrzałego ojca i pierworodnego konformisty. Wszystko to, wśród zdumiewających plenerów australijskiej głuszy i pustkowia, w których człowiek naprawdę może liczyć tylko na siebie. Solidna lekcja przetrwania dla syna, dojrzała lekcja życia dla ojca, a dla nas na długo zapadający w pamięć film drogi. Takiego kina nigdy za wiele, a takich ojców na ekranach nigdy za dużo.
fot./ materiały prasowe
Wiktoria Ficek docenia ojcowskie starania „Fantastycznego Pana Lisa” / „Fantastic Mr. Fox”:
Jako mała Wiktoria, w wieku około dziesięciu lat, nie dopuszczałam do siebie myśli, że mój tato może się mylić. Zawsze miał rację. To mój tata, a mój tata jest nieomylny. Jako większa Wiktoria, mająca już lat dwadzieścia, zaczęłam dostrzegać, że mój tata również popełnia błędy. Czasem pomyli się podczas małej sprzeczki o nazwisko aktora czy o wynik meczu. Jednak dzięki temu stał mi się jeszcze bliższy, ponieważ to pierwiastek niedoskonałości łączy ludzi najmocniej. O tej oczywistej konkluzji możemy podyskutować na podstawie fantastycznego przykładu, prosto z magicznego świata Wesa Andersona. Żadna rodzina nie jest idealna, nawet jeśli jej członkowie powstali dzięki metodzie animacji poklatkowej i mają ogony. Fantastyczny Pan Lis, znany jako Jack, to były kryminalista. Pomimo błagań swojej lisiej żony i odpowiedzialności, jaka spadła na niego wraz z ojcostwem, nie potrafi wyzbyć się pokusy – musi kraść. W końcu przebiegłość to cecha, z której jest powszechnie znany. Swoimi czynami zwraca uwagę krnąbrnych farmerów, którzy, by zlikwidować problem wzrastania przestępczości w kurnikach, postanawiają zniszczyć rodzinne drzewo lisa. Pamiętam, że miałam duże opory przed obejrzeniem tego filmu. Na szczęście, moje obawy okazały się bezpodstawne! Poczynania lisiego ojca to idealny wstęp do nauki o odpowiedzialności i zmaganiu się z własnymi słabościami. Anderson idealnie nakreślił nam relację pomiędzy buntowniczym ojcem a synem, dla którego ojciec zawsze będzie autorytetem (nawet jeśli w wolnych chwilach kradnie drób). Wszyscy synowie i córki świata: kto nie widział, niech zobaczy to dzisiaj z całą rodziną. Fantastyczny Pan Lis dostarczy Wam wielu przemyśleń i skłoni do opowiadania ponownie rodzinnych anegdotek. Przekonajcie się sami: KLIK!
fot. materiały prasowe
Weronika Migdał kupuje sukienki dla ojca razem z „Panią Doubtfire” / „Mrs. Doubtfire”:
W kontekście filmowych ojców, zaraz po serialowym „Ojcu Mateuszu”, przychodzi mi do głowy kino familijne. Cóż, wspomnienia z dzieciństwa są przecież wiecznie żywe!
Moim faworytem jest zdecydowanie Robin Williams! Może nie zamieniłabym mojego rodziciela, ale chętnie przyjęłabym Robina jako drugiego ojca chrzestnego. Od zawsze kojarzy mi się z rodziną, ciepłem, beztroską i dobrą zabawą! Każdy film z jego udziałem jest dla mnie jak doroczne spotkanie z wujkiem, którego widujemy raz w roku. Wiąże się z magicznym momentem, w którym czas staje w miejscu a my, bez względu na wiek, czujemy się jak małe dzieci czekające z niecierpliwością na prezent, jaki ten wujek zawsze przynosi.
„Patch Adams”, „Jumanji”, „Flubber” to dla mnie właśnie takie filmowe prezenty. W każdej stworzonej przez Robina postaci czuć pewien „swojski” klimat. Moim ulubionym filmem jest „Pani Doubtfire”, gdzie Robin Williams jest najcudowniejszym filmowym ojcem świata. Ale, przytaczając słowa piosenki Aerosmith: „Dude Looks like a Lady”!(KLIK!).
Robin Williams po niefortunnym rozłączeniu z rodziną nie zamierza tracić kontaktu z dziećmi. Zatrudnia się w charakterze opiekuna, a właściwie opiekunki, po to, by (incognito) spędzać z nimi jak najwięcej czasu. Transformacja płci w tym wypadku jest po prostu niesamowita! (KLIK!). Cóż, taki ojciec (nawet ubrany w sukienkę) jest ojcem idealnym!