Konrad?

Ale czy jest to ciągle ten sam Konrad, czy tylko wyobrażenie o nim, legenda powstała z biegiem czasu…? – pyta Natalia Gaik w recenzji spektaklu „Geniusz w golfie”  Narodowego Teatru Starego.

fot. Magda Hueckel

fot. Magda Hueckel

„Tekst jest zawsze pretekstem, figurą, do której trzeba podchodzić anarchistycznie. Słowo ma przede wszystkim swój wymiar fizyczny, performatywny.”1. Teorie Weroniki Szczawińskiej dotyczące roli słowa, tekstu w teatrze opublikowane przed czterema laty w „Didaskaliach” okazują się być ciągle niezwykle aktualne w jej praktyce reżyserskiej. Bez trudu można to zaobserwować w „Geniuszu w Golfie” granym w Narodowym Starym Teatrze.

Szczawińska, pracując w tandemie z Agnieszką Jakimiak, tworzy spektakl, który został zdefiniowany jako „antybiografia i antyhistoria, zebrana ze strzępków, wyrywków i wycinków informacji o kimś, kogo nie mogliśmy poznać i o kim nie mamy prawa mówić”2. A wszystko po to, by wejść w dyskusję z historią, skonfrontować swoje doświadczenia i wiedzę na temat przeszłości i teraźniejszości… Spektakl opowiada o Konradzie Swinarskim. Wielkim człowieku, który urasta do rangi mitycznej postaci. Jawi się jako nieuchwytny i niepoddający się definiowaniu byt, mający istotny wpływ na działania i myśli bohaterów. Ale czy jest to ciągle ten sam Konrad, czy tylko wyobrażenie o nim, legenda powstała z biegiem czasu…?

fot. Magda Hueckel

fot. Magda Hueckel

Partie dialogowe i monologowe ściśle wypełniają spektakl. Milczenie pozornie nie odgrywa znaczącej roli w „Geniuszu…”. Są to jednak tylko pozory. Tekst jest właściwie o wszystkim i o niczym, na poziomie werbalnym spektakl nie przekazuje widzowi żadnych konkretnych informacji. Może wywołać uśmiech na twarzy, ewentualnie spowodować małe zamieszane związane ze zmianami w faktografii, ale nic poza tym. Mimo słów skierowanych do określonego odbiorcy, nie dochodzi do aktu komunikacji. Jest to według mnie ciekawy przykład milczenia realizującego się w mówieniu3. Konstytuuje się ono dzięki mocno rozbudowanemu wachlarzowi gestów.

Język ciała u Szczawińskiej potrafi porwać widza. Szuka swojego miejsca w spektaklu, wchodzi w dyskusję, dla której punktem wyjścia jest zwerbalizowana historia. Następuje konfrontacja zupełnie różnych porządków. Batalia rozgrywa się gdzieś między tekstem a gestem. Zwycięzcy nie będzie, bo być go nie może. Nieważne jest, która strona w danym momencie tryumfuje; istotna jest sama konfrontacja.

Uwagę przykuwają również kostiumy. Na pierwszy rzut oka, oprócz intensywnych kolorów, nie wyróżniają się one niczym szczególnym. Kiedy jednak wzrok przyzwyczai się już do jaskrawych barw, bez trudu można dostrzec ich groteskowość. Są jakby pozszywane z wielu elementów, np. marynarka ma kilka mankietów, suknia zrobiona jest z kilku innych o różnej długości itd. Niby ciągle klasycznie, a jednak na swój sposób futurystycznie. Znaczące wydaje się także to, że kostiumy zostały uszyte ze sztywnych tkanin w kolorach podstawowych.

fot. Magda Hueckel

fot. Magda Hueckel

W „Geniuszu” nie ma jednej, wytyczonej przestrzeni scenicznej. Spektakl rozpoczyna się we foyer na parterze. Następnie akcja przenosi się na piętro (tam zostajemy dobrych kilkanaście minut), po czym aktorzy zapraszają widzów na „bal” do Sali Modrzejewskiej. Widownia została rozplanowana przy trzech ścianach. Przy czwartej ustawiono instalację przypominająca rusztowanie, która również jest intensywnie eksploatowana w czasie spektaklu. Ciekawi jednak to, że żadne z poszczególnych miejsc w świadomości widza nie staje się sceną właściwą, nie pełni funkcji prymarnej. Aktorzy bez ograniczeń poruszają się po teatrze. Nawet wtedy kiedy widzowie siedzą już na swoich miejscach, akcja niejednokrotnie przenosi się na zewnątrz Sali Modrzejewskiej. Niektórzy widzowie podążają za aktorami, inni nie czują się do tego zobligowani.

Geniusz w golfie” w reżyserii Weroniki Szczawińskiej według moich obserwacji budził jak dotąd mieszane uczucia, a nawet dość skrajne reakcje. Nie jest to z pewnością spektakl, który zmieni bieg teatralnej historii, lecz mimo wszystko bez wątpienia pozostaje interesującą propozycją dla widza krakowskiego teatru narodowego.

2 http://www.stary.pl/pl/spektakl/id/646 [dostęp: 19.04.2014]

3 A. Krajewska, Milczenie w dramacie, [w:] Problemy teorii dramatu i teatru, pod red. J. Deglera, Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego, Wrocław 2003, s. 139-140.

 

Reżyser: Weronika Szczawińska
scenariusz: Agnieszka Jakimiak
scenografia: Natalia Mleczak
muzyka: Krzysztof Kaliski
choreografia: Agata Maszkiewicz
asystentka reżyserki: Marta Aksztin
Premiera: 11.04.2014, Sala Modrzejewskiej (Jagiellońska 1)
Narodowy Stary Teatr im. Heleny Modrzejewskiej w Krakowie