Taneczne KRoki – między klasyką a współczesnością. Część II

Kontynuujemy relację z pełnej wrażeń tegorocznej edycji KRoków. Oto refleksje po uczestnictwie Natalii Wilk w kolejnych dwóch sesjach (Dance-Performance i Natura-Kultura).

DANCE- PERFORMANCE

Jako pierwszy w tym cyklu wystąpił Tomasz Bazan ze swoim projektem Ja, TY – My, Days for Dancing. Przez dwa dni Bazan zapraszał indywidualnych wizytatorów na dość intymne spotkania w składzie: tancerz, jeden widz i oko kamery (w ręku Patrycji Płanik). Trudno opisać, co dzieje się podczas spotkania, gdyż każdy odwiedzający traktuje je na własny, niepowtarzalny sposób. Do dyspozycji ma pustą salę, Tomasza Bazana, siebie oraz ewentualny wybór muzyki ze spotify. Jak tłumaczy Bazan, zaprasza do zupełnie pustej, zminimalizowanej przestrzeni, obdartej ze sceniczności. Redukuje obstawę świateł i scenicznych środków tak, by maksymalnie otworzyć się na przypadkowość tego, co się stanie pod wpływem działania widza. Właśnie tego typu gest twórczy doskonale wpisuje Bazana w przestrzeń tańcem a performancem, w sferze jaką eksploruje tegoroczna edycja KRoków.

1404818Fot. A. Janikowski

Wieczorem zaś wystąpił zespół Dada von Bzdülow – teatr tańca obecny na polskiej scenie od ponad dwudziestu lat. W Zagraj to, czyli 17 tańców o czymś widzimy sytuację trójki ludzi, którzy w bardzo wyraźnie skontrastowanych ze sobą scenach (na zasadzie kategorycznego wyjścia i wejścia w kolejną sytuację) partnerują ze sobą w różnych siedemnastu momentach, przy zmieniających się światłach, muzyce, ubywających lub przywdziewanych kostiumach oraz raz na jakiś czas zapalanym papierosie. W Zagraj to…, znajdziemy dużo „filmowych” scenek, co podkreśla dodatkowo scenografia, której elementami są oldschoolowe filmowe lampy i statywy. Klamrą całości są wypowiedzi kierowane łamaną angielszczyzną przez tancerzy w zaaranżowanym pobieżnie na scenie studio filmowym, w których komentują swoje życiowe sytuacje, kim są, o czym marzą…. Na szczególną uwagę zasługuje niezwykle wzruszające pantomimiczne solo Leszka Bzdyla, który właśnie od pantomimy zaczynał swoją sceniczną przygodę pod okiem Henryka Tomaszewskiego. Fragment ten wybija się bez wątpienia na tle całości, nie budzącej większego zaskoczenia.

1404744Fot. A. Janikowski

Wieczór zamyka Anna Nowicka swoim solo the truth is just a plain picture. said bob. W jej pracy największą uwagę przyciąga fakt „ludzkiego” odejścia od estetyzacji świata. Nowicka rozpoczyna spektakl od ruchu w pozycji skulonej, zdeformowanej kulki. Przemierza przestrzeń, sukcesywnie rozwijając swoją pozycję, by ostatecznie pobawić się w domek z papierowymi lalkami, które posiadają jej twarz. Uwidaczniają się tu mocno abstrakcyjne inspiracje snami i brak konkretnej estetyki, co wynika z obszaru zainteresowań Nowickiej, jakimi jest niejasna sfera podświadomości – sny, wyobraźnia, czy wewnętrzne moce człowieka takie jak kreatywność.

Kolejny dzień rozpoczyna Spotkanie z performatyką – panel dyskusyjny połączony z promocją książek Performans, performatywność, performer oraz Dramat: Między literaturą a przedstawieniem Wiliama B. Worthena. To pierwsza dyskusja podczas festiwalu, podczas której zaprezentowane zostały wydawnictwa powiązane ze sztuka tańca i performancem. Ciekawym aspektem poruszanym podczas rozmowy były tłumaczenia – ich dokładności, konieczności tłumaczenia sensów, a nie słów z naciskiem na to, co kiedyś już zostało przetłumaczone i z odnoszeniem się do definicji, które w dotychczasowych publikacjach już określono, choć jak się okazuje – ich znaczenie niekoniecznie oddaje sens obcojęzycznego pierwowzoru lub nie jest już aktualne. Wszystkie te „kruczki” powodują, że tłumaczenie książki Worthena zajmuje pięć miesięcy, mimo iż jego tłumacze – Mateusz Borowski i Małgorzata Sugiera – zakładali początkowo, iż zajmie miesiąc.

1405222Fot. A. Janikowski

Po teoretycznych dyskusjach na temat performatyki swój lecture performance Falling after Paxton zaprezentowała Iwona Olszowska z czterema tancerzami. Tym razem nie przysłuchiwaliśmy się samej teorii na temat tego, czym jest Contact Improvisation i na jakich fizycznych zasadach Steve Paxton oparł jej „sens”, ale teorii popartej ruchem, realizowaniem wymienianych założeń i sensów słów. Po drugim już wykładzie Iwony Olszowskiej można śmiało stwierdzić, że seria wykładów powinna na stałe wejść w repertuar form edukacji tańca w całej Polsce. Wykłady performatywne tworzone przez nią i jej tancerzy są nie tylko świetną formą edukacyjną, ale i artystyczną, a dodatkowo w niezwykle przystępny sposób uczą ludzi rozumieć taniec. Podobny feedback czuć też od samej publiczności, która ufnie dołącza się do mini jamu po wykładzie i też szeroko dyskutuje prezentowany Falling after Paxton tuż po samym wydarzeniu. W pewnym sensie wykłady to też forma dedykowana samej Iwonie Olszowskiej, którą uznać można za jedną z najlepszych, najbardziej charyzmatycznych pedagożek tańca w kraju, i której nie brakuje artystycznego zmysłu, a właśnie te dwie wartości zostały w wykładzie idealnie połączone.

1405181Fot. A. Janikowski

Ostatni dzień pod hasłem DANCE-PERFORMANCE zaczął się kolejną promocją wydawnictw tanecznych z udziałem Julii Hoczyk, Soni Nieśpiałowskiej-Owczarek, Katarzyny Słobody, Jadwigi Majewskiej, Daniela Cichego, a także Joanny Szymajdy – wszystkich, którzy przyczynili się do powstania najważniejszych wydawnictw o tańcu w ostatnim roku. Do pozycji, które stanowią zupełną nowość należy Terspychora w tenisówkach. Taniec post-modern Sally Banes w tłumaczeniu Jadwigi Majewskiej i Artura Grabowskiego, czy już jakiś czas obecna na  rynku Świadomość ruchu. Teksty o tańcu współczesnym, również pod redakcją Jadwigi Majewskiej. Pozycję Przyjdźcie, pokażemy Wam, co robimy. O improwizacji tańca natomiast promowały na spotkaniu Sonia Nieśpiałowska-Owczarek i Katarzyna Słoboda z Muzeum Sztuki w Łodzi. To bardzo obszerna pozycja zawierająca tłumaczenia tekstów klasyków Contact Imrpovisation, a więc Steva Paxtona czy Nancy Stark Smith. Nieoceniona pozycja dla wszystkich zainteresowanych CI.

1405022Fot. A. Janikowski

Tego wieczora prezentował się na scenie MOS Gob Squad, brytyjsko-niemiecka grupa działająca od 10 lat, a która zaproponowała pierwszy historii ich działalności spektakl taneczny. Mieszając konwencję imprezy i rytuału, Gob Squad zaprosił publiczność do wspólnej „zabawy” w człowieka nawiązującego kontakt z modliszką – żywą, umieszczoną w słoiku. Dancing about oparty jest na zasadzie zabawy w „Kto się zgadza z moim zdaniem- tańczy ze mną”. Treść zdań wywoławczych jest przeróżna. Od zabawnych, np. „mam wystające wargi sromowe”, po niezwykle poważne, jak „Kiedyś prawie umarłem”, czy „Moja terapia psychiatryczna nie odniosła skutku”. Tym samym Gob Squad łączy bardzo osobiste wyznania – każdy z członków prezentuje się na początku spektaklu przyznając do bycia człowiekiem i spowiadając się z jakiejś ze swych „ludzkich” właściwości – z  niezobowiązującym zapraszaniem do zabawy i nawiązywania kontaktu z modliszką.

1405307Fot. A. Janikowski

NATURA- KULTURA

Dział NATURA- KULTURA otworzyła Ramona Nagabczyńska z wykonanym w ramach programu Re//MIX:Taniec Komuny Warszawy remiksem Trishy Brown Re:akumulacja. Artystka najpierw odtwarzała ruchy pierwowzoru, by potem sukcesywnie rozwijać swoją choreografię, dodając kolejne ruchy, by na koniec próbować dogonić pierwowzór i korespondować z wizualizacją prezentującą powieloną Ramonę podczas wykonywania właśnie stworzonej choreografii. Atutem Re:akumulacji jest niewątpliwie nie tylko prostota i konsekwencja w powtarzaniu całości dotychczas stworzonej choreografii, za każdym razem uzupełniając ją o kolejny klocek. Ciekawym zabiegiem rytmizującym kompozycję było również zgranie w czasie zapalanych świateł z pokonywaniem kolejnych etapów przestrzennych. Sukcesywnie nabudowuje się tu też muzyka, w której z każdym dołożonym ruchem pojawia się nowy element (m.in. beat, dźwięk).

1405467

Po Ramonie wystąpiła Batarita, węgierska artystka, która w bardzo dosłowny sposób wpisuje się w hasło działu NATURA- KULTURA, prezentując swój spektakl Seasons. Cztery pory roku wyznaczają cztery etapy choreografii tancerki. Niestety – czym chyba trzeba obarczyć braki dramaturgiczne – spektakl całościowo jest dość „płaski”, bez wyraźnych – oprócz świetlnych efektów – zarysowań kolejnych pór roku czy stanów tancerki.

Zakończenie festiwalu natomiast to dwa wydarzenia, na które zaprasza publiczność MOS. Po pierwsze – projekcja dwóch filmów Ultimy VezSilver i Blush. Silver jest 15-minutową ekranizacją jednej ze scen spektaklu pod tym samym tytułem w choreografii Wima Vandekeybusa. Nie zabraknie tu typowego dla estetyki choreografa ruchu wykonywanego na krawędzi ryzyka, partnerowań pełnych skrajnego zaufania do partnera, nagłych skoków i przechwyceń. Wszystko w towarzystwie dźwięku bębnów, co trzyma widza w nieprzerwanym 15-minutowym napięciu. Silver odnosi się również do symboliki kruka, czyli ptaka śmierci. W tym sensie wpisuje się w dialog kultura-natura, pokazując dzieło na tle nieustającej inspiracji płynącej ze świata zwierząt i ludzkiego nadawania im symbolicznych znaczeń. Z kolei Blush, stanowi raczej odwołanie do natury samego człowieka. Film – choć jego akcja toczy się często na łonie natury, w morzu, lesie, bambusowym polu czy skalnych skarpach Kostaryki – stanowi narrację na temat żądz, pokus i ludzkich uczuć, a także relacji: ja-ty, on-ona, jednostka-grupa. Bazujący na micie o Orfeuszu i Eurydyce Blush to produkcja, która stanowi już klasyk w świecie filmów tańca. I choć powstał w 2005 roku można go obejrzeć po raz piąty i wciąż być absolutnie pochłoniętym narracją budowaną dzięki mrocznej wizji ludzkiej natury, instynktowne zachowania, których źródło bierze się z niepohamowanej chuci.

Ostatnią prezentacją festiwalu było solo Tomasza Wygody Niżyński. Święto snów, powstałe we współpracy ze Sławomirem Krawczyńskim i Anną Godowską. Po długiej nieobecności Tomasz Wygoda wraca na scenę w roli tancerza (a nie choreografa) i na swój powrót wybiera wcielenie się w postać Wacława Niżyńskiego. To nie lada wyzwanie, zwłaszcza, że Wygoda akcentuje w szczególności chorobę psychiczną tancerza. Znane nam z pamiętników Niżyńskiego zmienne stany emocjonalne, a także słowa samego autora choreografii Święta Wiosny, pojawiają się w solówce tancerza. Pojawiają się m.in. wzmianki o tym, że „dziś kocha publiczność, a publiczność pokochała jego”; o tym, że kupi teatr, by móc tam tańczyć dla ludzi; gdzie ten, kto będzie chciał kupić bilet, będzie musiał czekać w kolejce, a kto nie będzie, po prostu pobędzie we wspólnocie miłości. Jest to praca niezwykle intymna. Wygoda daje sobie czas na dotarcie do „innego stanu świadomości”, w którym ostatecznie decyduje się na bezpośredni kontakt z publicznością i odtańczenie partii Święta Wiosny, czy raczej nieustanny trud i próbę uczynienia tego. Śmiało można stwierdzić, że jest to sceniczny powrót na ostrych obrotach – zarówno fizycznych, jak i emocjonalnych.

_08B9809Fot. A. Janikowski

W taki oto sposób zamyka się relacja z Festiwalu KRoki – festiwalu, którego najważniejszym walorem jest nastawienie na kontakt z widzem, edukację, promowanie zarówno praktycznych, jak i teoretycznych kontekstów tańca w Polsce. Niezmiernie cieszy fakt, że udało się go rozszerzyć do ośmiu dni i ułożyć program z udziałem gości, którzy bezdyskusyjnie funkcjonują jako znakomitości taneczne o światowej randze. Co również znamienite dla tegorocznych KRoków – jakby zaplanowano edukację widza w taki sposób, by miał możliwość ujrzenia rzeczy bardzo nowych, ale i takich, które korespondują z „klasyką” tańca.

„We are slowly coming to an end” – rzekłby Jonathan Burrows i tak samo kończy się niniejsza relacja. Jeszcze tylko zostaje pytanie o to, jak tegorocznie wysoko postawioną poprzeczkę postara się przeskoczyć program festiwalu w 2015 roku?

We are slowly coming to an end… z każdym następnym zdaniem,

We are slowly…