Na granicy ?

Półmrok. Grupa szepczących osób stłoczona na niewielkim dziedzińcu, gdzieś w sercu krakowskiego Kazimierza. Za chwilę rozpocznie się spektakl „W kwestii zwycięstwa” Narodowego Starego Teatru w Krakowie. Na twarzach niektórych czekających można dostrzec ciekawość pomieszaną z niepewnością. Kilkanaście minut po dziewiętnastej w drzwiach kamienicy pojawia się Sebastian Majewski i po krótkim przywitaniu półgłosem oznajmia, że to, co się za chwilę wydarzy, jest na granicy legalności. Napięcie rośnie…

10259961_684510068280027_7620460521366083205_n (850x567)

fot. Tomasz Duda

(W mojej głowie pojawia się nawet wizja skandalizującego performance’u z udziałem publiczności…).

Wchodzę do mieszkania, rozglądam się z zaciekawieniem i nadzieją, nie mogąc się już doczekać nachodzącej godziny.

Mój entuzjazm nieco opada, kiedy widzę organizację przestrzeni, a dokładniej klasyczny podział na scenę i widownię, na którą składają się trzy rzędy ławek i parapet. Powierzchnia pokoju przeznaczona na główne działania sceniczne wypełniona została różnymi przedmiotami, jednak moją uwagę najbardziej przykuwają odtwarzacze płyt CD i kaset magnetofonowych (jak się miało później okazać – istotny element spektaklu). W centrum przestrzeni scenicznej znajduje się Lidia Duda, odgrywająca główną i w zasadzie jedyną (nie licząc statystów) rolę. Przy pierwszym kontakcie silne wrażenie wywiera na widzu totalny brak makijażu na twarzy aktorki i skromny, wręcz surowy strój, który w tym przypadku uwydatnia jej drobną, niezwykle szczupłą figurę. Kobieta wodzi wzrokiem po pomieszczeniu i zebranych bez wyraźnego celu. Sprawia wrażenie osoby chorej psychicznie. Jednak każdy ruch czy gest zdaje się podążać za utartymi schematami, nie przekonuje, a wręcz przeciwnie, staje się śmieszny i momentami infantylny. Niestety, gra aktorska podczas całego spektaklu budzi poważne wątpliwości.

fot. Tomasz Duda

fot. Tomasz Duda

„Ja jestem Wielka Głód. Z ojca Stalina i Matki Ukrainy…” – przedstawia się bohaterka i zaczyna opowiadać historię swego życia. Poznajemy szczegóły dotyczące jej dzieciństwa, relacji z rodzicami, mniej lub bardziej udanych małżeństw. Ogólny koncept przedstawienia jest ciekawy, jednak sam tekst, mimo kilku interesujących, a nawet wzruszającychfragmentów, bywa naiwny i nieprzekonywujący, a czasem po prostu nudny. Monotonność tego godzinnego projektu jest paradoksalnie spotęgowana przez zabieg, który miał zapewne na celu urozmaicenie i wzbogacenie formy. Mam tu na myśli nagrane na płyty i kasety dłuższe partie monologowe puszczane przez samą bohaterkę w czasie spektaklu. W przybliżeniu stanowią one 70 procent czasu przedstawienia. Złośliwy widz mógłby stwierdzić, że twórcy za późno wzięli się do pracy i założono, że aktorka nie zdąży nauczyć się roli, więc najzwyczajniej w świecie postanowiono ją nagrać… Wrażenie pospiesznie zrealizowanego projektu podkreśla postawa statystów siedzących wśród widzów. Nie znają roli, ani scenariusza, swoje kwestie czytają z kartek, myląc się przy tym dość często.

„W kwestii zwycięstwa…” jest zbiorem nie wykorzystanych możliwości, żeby nie powiedzieć porażek. Mieszkanie przy ulicy Józefa ma, mimo swoich niewielkich rozmiarów, duży potencjał twórczy, którego niestety nie wykorzystano. Miało być oryginalnie i eksperymentalnie, a po raz kolejny zatrzymano się na zamiarach i nadziejach.

Projekt Sebastiana Majewskiego z udziałem Lidii Dudy i statystów zrealizowany przy współpracy Tomasza Jękota, Wojtka Kiwera i Andrzeja Kaczmarczyka
Premiera: 27.03.2014, ul. Józefa 16/4
Narodowy Stary Teatr im. Heleny Modrzejewskiej w Krakowie