Noc Performatywna: Kobieta w przestrzeni

Galeria Negatyw w swojej nowej performatywnej odsłonie zaprezentowała 7 marca etiudy w wykonaniu młodych twórców: Katarzyny Zioło, Magdaleny Skowron i Pawła Żołądka. To tylko początek cyklicznych wydarzeń, które odkrywać będą dla katowickiej publiczności nowe formy teatru, tematy, a przede wszystkim nowe twarze (i ciała).

IMG_9456

Nawiązując do Dnia Kobiet, ale przede wszystkim do siły kobiecości, jaka ujawnia się z całą mocą właśnie w tańcu, Galeria Negatyw postanowiła zebrać ludzi, którzy zmierzą się z tym tematem, a jednocześnie będą mieli okazję zaprezentować od lat szkolone umiejętności we własnych choreografiach. Głównym tematem każdej z prezentacji była kobieta, a formalnym zadaniem stworzenie dla swojej wizji przestrzennego kontekstu, korespondującego z podjętą techniką ruchową. Jak brzmiała zapowiedź organizatorów: „Przestrzeń stanie się nową, zaskakującą bohaterką tego wieczoru”. Zaskoczenie niewątpliwie było pozytywne.

Dla stałych bywalców Sceny Gugalander, zwykle pogrążonej w ciemnej i zamglonej osnowie, miłą odmianą była organizacja sceny na środku sali, z widownią usadzoną przy stolikach dookoła i na właściwej scenie. Blask świec porozstawianych na stolikach, kameralna i intymna atmosfera oraz klimatyczne oświetlenie (Mateusz Solecki) dopasowane do charakteru każdej z etiud, ale i całości imprezy wraz z późniejszym afterparty (Dj Misha) uczyniły z Nocy Performatywnej wydarzenie artystyczne, na którego kontynuację czekać będzie z pewnością większość publiczności.

IMG_9493

Pierwsza zaprezentowała się Magdalena Skowron z etiudą „Pusto Pełno. Pusto”, w której występuje wraz z mężem, Wojciechem Skowronem. Bliskie relacje z partnerem, który jednocześnie – jak podkreśla sama artystka jest najbliższym współpracownikiem i pierwszym recenzentem efektów jej pracy, z pewnością wpłynęły na naturalny i dopracowany charakter występu. Etiuda, choć oszczędna w środkach scenicznych i zbudowana w oparciu o podstawowe w tańcu współczesnym sekwencje ruchów pracę z podłogą czy zawieszanie emocji w bezruchu, by następnie z emocji wyprowadzić impuls do kolejnego gestu w całości sprawiały wrażenie konsekwentnie prowadzonej narracji. Główny element, który przykuwał uwagę to linia emocjonalna, która wahała się między stanami lekkości, swobody i otwarcia na interakcję (wówczas ruch przybierał postać dynamicznego przebiegu, otwarcia i wyciągania ruchów, również w synchronicznym partnerowaniu), a momentami blokowania emocji, introwertyzmu i zwątpienia (automatycznie odzwierciedlonego w ruchu odpychania partnera, zmagania się z przestrzenią, ale i z własnym ciałem w serii wygięć i wchodzenia w niekomfortowe pozycje ciała). Koresponduje to z tym, jak sama Magdalena Skowron opisywała proces przygotowania etiudy: „Zaczyna się, kiedy więcej już nie da się wyrazić słowami, więc pozostaje tylko taniec. To ekspresja przeżyć kobiety, ale także tego, który ma być podporą i wsparciem, czyli mężczyzny. To rzecz o stracie, straconej nadziei, ale też bliskości i trwaniu”.

IMG_9508

Kolejną choreografię przygotowała Katarzyna Zioło (wystąpili: Katarzyna Zioło i Paweł Żołądek). „Dziwna czujność” była inspirowana fotografią i zachowaniami osób pozujących do zdjęć, przyjmujących określone role i maski, które mają przykryć codzienność. Wyjściową inspirację udało się ubrać w nieprzesadną, dobrze skonstruowaną całość, w której poszczególne elementy ruchowe współgrały ze sobą, rozszerzając skojarzenia z fotografią o dodatkowe sensy. Z pozowaniem i odgrywaniem ról wiąże się także kokieteria, chęć podobania się, uwodzenia i to właśnie te elementy wykorzystane zostały na początku etiudy. Pojawiły się dyskretne kroki z latynoamerykańskich tańców (być może flamenco?) – budowały rodzaj napięcia w przestrzeni między partnerami, którzy krążą wokół, zachęcając i odpychając się jednocześnie. Pojawiło się też swobodne i płynne podskakiwanie czy improwizacje w kontakcie – ruch ten oświetlony ciepłym światłem świec, wywoływał wrażenie przyjemnej bliskości. Jednak, jak pokazuje druga część etiudy, flirt i kokieteria niekoniecznie muszą trwać w nieskończoność w swojej naturalnej ekscytującej odsłonie. Para, w świetle zimnego niebieskiego światła reflektorów, zaczyna odgrywać role. Coś przełamało się i wkrada się sztuczność, w ruchu odzwierciedlona układem napięć i przyjmowaniem póz, szczerzeniem zębów, zmuszaniem swego ciała do nienaturalnych ustawień. To, co wcześniej było intymne i rozluźnione, zaczyna być coraz bardziej usztywnione i introwertyczne, aż do finalnego zastygnięcia. Pozowanie zrywa kontakt między partnerami, a czujność nabiera tytułowej dziwności – jest ukierunkowana nie na budowanie relacji, a pielęgnowanie neurotycznej samokontroli.

IMG_9540

Ostatnia prezentacja należała do Pawła Żołądka. Przemykające pomiędzy wcześniejszymi występami kobiety, skąpo i błyszcząco ubrane, kokietujące widownię, stały się na moment głównymi bohaterkami. Zapytać można jednak, czego właściwie bohaterkami się stały? Choreograf wprawdzie podjął się wprowadzenia zróżnicowanego ruchu dla każdej z kolejno prezentujących się tancerek (wystąpiły: Adrianna Chojnacka, Karolina Kaszuba, Karolina Łaskarzewska, Alina Pabian, Katarzyna Kaszuba, Ada Steinke), jednak trudno się oprzeć wrażeniu, że finalnie otrzymaliśmy przegląd bohaterek z kiczowatego kalendarza dla mężczyzn, w którym każdy znajdzie coś dla siebie: mroczną kobietę wampirzycę, przykrytą lśniącą granatowa peleryną, kobietę-wampa, pozującą na krześle z papierosem w roli głównej, szaloną dzikuskę prowokacyjnie ocierającą się o grającego wciąż na scenie Jakuba Hubickiego, nastolatki przebrane w mieszankę stroju piłkarskiego i cyrkowego, z młodzieńczą energią brykające po scenie.

IMG_9559

Przełamanie tej typizacji miało by z pewnością sens, lecz nie wybrzmiało w pełni na scenie (choć może nie miało?). W drugiej części etiudy następuje wprawdzie przejście od pojedynczych solowych prezentacji do grupowej choreografii. Zdaje się, że choreograf spróbował w ten sposób rozwinąć koncept choreograficzny o dodatkowe sensy, jednak wplata w to elementy, które nie budują odpowiedniego napięcia ani spójnej całości. Postaci nieznacznie ewoluują, wkrada się nuta refleksyjności, a ich sposób poruszania się po scenie odchodzi od krzykliwej i tandetnej estetyki w stronę płynnego, subtelnego ruchu. Nie zmierza to jednak do faktycznej zmiany tonacji. Można zastanawiać się, czy wynika to z konstrukcji choreografii i wytrącenia po drodze dynamizmu w przebiegu ruchu, czy może koncept wizualny przesycił całość etiudy „ozdobnikami”? Etiuda ta zdawała się być zbudowana właśnie o ten rodzaj brudnego, czasem groteskowego uwodzenia, które krąży po męskich fantazjach. Sam przecież autor czyni z następujących słów rodzaj przesłania: „Wszystko co w kobiecie jest, ofiarować mogę ci. Ale gdy nie kochasz mnie nie potrafię niczym być…” Może więc kobieta w przestrzeni zawsze budzi w mężczyznach właśnie takie skłonności?

IMG_9586

Noc Performatywna miała w założeniu organizatorów ujawnić się na scenie w różnych odsłonach, determinowanych również trzema odrębnymi osobowościami młodych twórców i różnorodnymi wizjami kobiecości, ale i różnymi wizjami ruchu i plastyki scenicznej. Różnorodność wizji była zauważalna – od łagodnej i wyciszonej propozycji Magdaleny Skowron, poprzez zaczepną i niosącą w sobie wiele elementów zabawy i kokieterii choreografię Kasi Zioło, aż po popową i kolażową kompozycję Pawła Żołądka. Być może przestrzenna spójność przeglądu i określona jedna aranżacja sceniczna nieco niwelowała widoczność tego, w jaki sposób każdy z choreografów poradził sobie z zadaniem przestrzennym głównego tematu, jednak efekt tego zdecydowanie należy poczytać za plus. Zróżnicowanie przestrzeni dokonało się za sprawą oświetlenia – zmiennego i dopasowanego do zamysłu poszczególnych etiud.

IMG_9543

Wśród wspólnych cech dało się odczuć przede wszystkim rodzaj efemeryczności wizji tanecznych, które były raczej obliczone na połączenie poszczególnych pomysłów na ruch w jedną całość, a nie na intensyfikowanie różnic w obrębie pojedynczych etiud. Przyznać jednak trzeba, że całość wieczoru miała chyba mieć właśnie taki klimat – rodzaj spotkania, w którym zaciera się granica między uczestnictwem w wieczorze tanecznym i aktywnym oglądaniem przedstawienia, a swobodnym i niezobowiązującym przebywaniem w miłej atmosferze Gugalandra. Przemykające między etiudami tancerki z ostatniej prezentacji, proszące o papierosa, odgrywające drobne improwizacje i kontaktujące się z widzem, dołączały do całości rodzaj surrealistycznego akcentu.

IMG_9547

Pięknym spoiwem była również muzyka, a w zasadzie koncert akordeonowy Jakuba Hubickiego – współtwórcy zespołu Son in Love, a także kompozytora i muzyka, m.in. współpracującego z Teatrem im. S. I. Witkacego w Zakopanem. Trudno wyobrazić sobie lepiej dobrany instrument, który wydać z siebie może jednocześnie dźwięki zadziorne, dynamiczne, ale i liryczne i nostalgiczne, a właśnie taką mieszankę zaproponowali tanecznie prezentujący się choreografowie.

Wiele kwestii z pewnością pozostaje do ewentualnego przemyślenia na przyszłość. Być może następna odsłona będzie bardziej formalnym eksperymentem z ruchem niż ujęciem tematycznym? Organizatorzy z pewnością zaskoczą nas jeszcze nie raz. Niewątpliwie jednak ich plany na przyszłość wróżą uruchomienie atrakcyjnej nie tylko artystycznie – z racji otwarcia się na młodych i świeżych artystów – ale i towarzysko, gdyż niewątpliwą zaletą Nocy Performatywnej jest właśnie wspomniany niewymuszony charakter – przyjazny dla pasjonatów tańca i zachęcający tych, którzy przyjdą z ciekawości, a może i właśnie w takich warunkach zarażą się tą pasją.

 

Fotografie: Anna Duda

Anna Duda