Koncert z przymrużeniem oka
Nie wystarczyło, że Iwan Wyrypajew wziął na warsztat klasyczny tekst Gogolowskiego „Ożenku”. Dodał do niego jeszcze melodię kojarzące się z XIX-wieczną farsą sceniczną. Przepis na klapę? Wręcz przeciwnie.
Ożenek reżyserowany przez Iwana Wyrypajewa jest właściwie sztuką śpiewaną, muzyczną. Każdej postaci przypisana jest dokładna melodia – więc nie jest ważne o czym mówi, weseli się czy poważnieje – słyszymy dokładnie te samą melodykę wypowiedzi. Wkrótce widz ma wrażenie, że jest hipnotyzowany, a trans, w którym znajdują się postaci, udziela się i jemu. I w tym transie wchodzi do odrealnionego świata, wyliczonego dokładnym rytmem melodyjnych kwestii. Z podobnym zjawiskiem spotkamy się zresztą i w innych odsłonach twórczości rosyjskiego reżysera. Jak np. w jego dramacie „Taniec Delhi”, w którym powtórzenie (sytuacji, zdań, fraz, postaci w każdym z kilku opowiadań) ma właśnie postać mantrycznej powtarzalności, drogi do innego stanu świadomości.
Odrealnienie w „Ożenku” jest posunięte tak dalece, że nie można uwierzyć, iż cokolwiek tu dzieje się na poważnie. Wkrótce widz odkrywa, że spektakl jest de facto wyśmianiem postaw, pastiszem nawyków swatania panujących w carskiej Rosji.
Temu wyśmianiu przeciwstawia się muzykę obecnego na scenie chóru pieśni rosyjskich. Tradycyjne pieśni swoją nastrojowością i surowością kontrastują z dynamiką spektaklu i przerysowanymi postaciami. Chórowi towarzyszy też Julia Sobiesiak ubrana w ludowy kostium rosyjski z pięknym słowiańskim długim warkoczem: uosobienie wymalowanej, kolorowej
i uśmiechniętej matrioszki, tyle że mobilnej – drepczącej i kołyszącej się na boki.
Absolutnym gwoździem programu jest tu jednak Łukasz Lewandowski w roli Koczkariewa. W narzuconej aktorom melodyjności – w ramie, która mogłaby ograniczyć wachlarz możliwości ekspresji – Łukasz Lewandowski znalazł jakiś wytrych, który pozwolił mu na stworzenie postaci niezwykle barwnej, skocznej, balansującej na granicach przyzwoitości w swoich scenicznych tańcach, skokach, przyruchach, cwaniactwie. Napędza całość intrygi, jako posłaniec i przedstawiciel Podkolesina robi to znakomicie.
Happy endu nie będzie. Grany przez Marcina Bosaka Iwan Kuźmicz Podkolesin ostatecznie ucieknie z ołtarza, gdzie zawrzeć miał związek małżeński. Ten ruch pozbawia jego narzeczoną, Agafię Tichonowną (Karolina Gruszka), podwyższenia statusu społecznego, o czym marzy, choć na pokaz boi się zamążpójścia. Dodatkowo straci tych wszystkich, których swatka Fiokła Iwanowna (Monika Pikuła) napędziła pod jej drzwi, a mianowicie ważnych amantów: Jajecznicę (Mirosław Zbrojewicz), Żewakina (Radosław Walenda) i Anuczkina (Jakub Kamieński). Ot cała historia – miał być ślub i go nie ma. Miało być wesele, są niespełnione plany, miał być ubity interes, a spełzł na niczym. Satyra zatem odbywa się wyznaczana kolejnymi salwami śmiechu, a przy tym jednak ukazuje dość smutne wahania ludzkiego życia. Pytania o istnienie miłości, prawdę o małżeństwie jako interesie, zdradzieckich przyjaciół, interesowność swatających. „Ożenek” Wyrypajewa można nazwać koncertem ludzkich postaw. Nie tylko zobaczymy w nim ich przegląd, dodatkowo owy przegląd będzie faktycznie muzycznym koncertem na solówki, duety postaci i chór.
Wszystko to dzieje się w nierozbudowanej scenografii. Kilka pluszowych foteli – lekkich, by można je było przenieść, podnieść, przewrócić, rozwalać i znowu układać. Na scenie Teatru Studio umieszczono lustrzany sufit – nie tylko daje wrażenie ciasnoty, ale i odbija wszystko, co dzieje się w głębi sceny, w strefie pozornej intymności postaci. Tam też znajduje się też zejście ze sceny dla tych, którzy już nigdy nie pojawią się w dramacie.
To także element formalnych doskonałości Iwana Wyrypajewa. Podział sceny na strefy publiczna/intymna, styl chodu indywidualny dla każdej postaci, przypisana im melodyka, kostiumy, podkreślające charakter postaci, ale i bardzo skrupulatne w oddaniu realiów epoki. Forma! Forma! Forma!
I nagle żarcik. Głos z offu tłumaczący, że jeden z aktorów będzie grał na wózku, gdyż złamał nogę. Wjeżdża zatem Mirosław Zbrojewicz popychany przez kolejne złamanie formy – „hipstera”, który wozi go po scenie z miną typu „znudzony techniczny”. Wyłam w formie – ubaw po pachy! Te malutkie ujścia pozwalają dziełu być jeszcze śmieszniejszym, jeszcze spójniejszym. Małe, acz genialne wstawki.
Wyrypajew w „Ożenku” pokazuje swój niezwykły kunszt reżyserski, kreując koncert zdarzeń i postaw. Bezdyskusyjnie spójny i po prostu świetny.
„Ożenek”, Mikołaj Gogol w przekładzie Juliana Tuwima Reżyseria: Iwan Wyrypajew Scenografia: Anna Met Kostiumy: Katarzyna Lewińska Chór: Tatiana Sopiłka, Maria Bikont, Ewa Winiarska, Cezary Arkadiusz Winiarski, Justyna Czerwińska Obsada: Karolina Gruszka, Maria Kania, Monika Pikuła, Marcin Bosak, Jakub Kamieński, Łukasz Lewandowski, Modest Ruciński, Julia Sobiesiak, Radosław Walenda, Mirosław Zbrojewicz, Franciszek Przybylski.Najbliższe spektakle: 1,2,3 maja 2014 >>> TEATR STUDIO