Obiecanki cacanki…
Krótki opis spektaklu w reżyserii Ewy Wyskoczył, który znajduje się na stronie internetowej Teatru Starego, może sugerować, że widzowie obejrzą rzecz tak genialną artystycznie, awangardową, a może nawet nowatorską, jaką była sama twórczość poety Brunona Jasieńskiego. Szłam na premierę z wielkimi nadziejami i tym większe było moje rozczarowanie.
Po raz pierwszy zdziwiłam się już wtedy, gdy w zasięgu wzroku widzów znalazł się Jasieński (Michał Majnicz). Dlaczego każdy zagubiony poeta czy artysta w wyniku uwspółcześnienia musi zostać „menelem” w dresie?! Rozwiązanie szablonowe i bezsensowne. Twórcy przedstawienia podkreślają, że nie jest ono biograficzne. Można jednak dostrzec w rozwoju akcji coś na kształt tradycyjnej osi wydarzeń wytyczonej od momentu narodzin, poprzez dzieciństwo, okres dojrzewania, definiowania siebie, aż po ostateczny upadek, śmierć. Narracja jest prowadzona z dystansu czasowego, jednak bohater, zatracając się we wspomnieniach, przedstawia je jak coś dziejącego się „tu i teraz”. Opowiada między innymi o miłości i związanych z nią doświadczeniach. Żałośnie pewny siebie stara się uwieść kobietę, którą wybiera spośród żeńskiej części widowni. Tymczasem jego zaloty przypominają raczej amory starego, obleśnego dziada spod sklepu monopolowego. Nie mają w sobie nic elektryzującego czy magnetycznego, działają odpychająco. Natomiast kwestie skierowane do widzów mające burzyć tzw. „czwartą ścianę” swoją oryginalnością dorównują tym ze szkolnych akademii lub kiepskich występów kabaretowych. Celem owych zabiegów była zapewne próba zbliżenia się do widza, a może nawet „wciągnięcie” go w świat przedstawiony. W przypadku Jasieńskiego wywołany efekt był zupełnie przeciwny, a takie chwyty budziły na mojej twarzy uśmiech politowania pomieszany z irytacją.
Aranżacja przestrzeni to z kolei słaba reklama sieci sklepów Ikea. Wyskoczył postawiła na minimalizm, jednak czerwony kolor mebli oraz innych przedmiotów niepotrzebnie rozpraszał uwagę i odwracał ją od głównego bohatera spektaklu – Jasieńskiego. Czerwień miała prawdopodobnie na celu ciągłe przypominanie o komunistycznych poglądach i fascynacjach poety. Według mnie jednak nie było to konieczne, ponieważ wszystko wybrzmiało w słowach i gestach, a monodram sprawdziłby się z powodzeniem na pustej scenie lub w jakiejkolwiek kameralnej przestrzeni.
Na domiar złego, twórcy spektaklu twierdzą, iż „przypominają jedną z najważniejszych postaci polskiej awangardy, często dziś pomijanej, a noszącej w sobie potencjał fundacyjny dla polskiej kultury, która wychodzi poza ograniczenia rodzimego podwórka”. W ramach małego eksperymentu poszłam na spektakl z osobą, która nie miała pojęcia, kim jest autor Buta w butonierce, aby zobaczyć jej reakcje, a także usłyszeć opinię na temat samego bohatera. Oto Bruno Jasieński: „komunista, alkoholik, narkoman, człowiek z problemami, a może nawet chory psychicznie, pisał wiersze, chyba ciekawe, ale części nie słyszałem, bo zagłuszyła je muzyka, śpiewak/piosenkarz (?), stoczył się na samo dno, ale wciąż uważa się za kogoś wybitnego, szlachetnie urodzonego…”. Jak widać, cel nie został zrealizowany nawet w połowie…
W tym chaosie są właściwie tylko trzy, a może aż trzy godne uwagi elementy: teksty Brunona Jasieńskiego, projekcje wideo autorstwa Roberta Mleczki będące interesującym tłem dla opowiadanych historii oraz dobry aktor – Michał Majnicz. Jednak nic ani nikt nie był w stanie uratować spektaklu albo sprawić, że stanie choć trochę dobry. Najbardziej żal mi właśnie Majnicza, ponieważ widać było, że włożył w swoją grę mnóstwo energii, emocji, a także cennego czasu. Co ciekawe, aktor już wcześniej współpracował z Ewą Wyskoczył przy podobnym projekcie pt.: Bruno Jasieński padł (premiera: 17.11.2011, Teatr ZL), tak samo z resztą jak Robert Mleczko i Stanisław Ruksza (opracowanie muzyczne). Zapowiedzi obu spektakli, które można znaleźć w internecie, sugerują ponadto, że są one treściowo bardzo do siebie zbliżone.
Jestem niezmiernie ciekawa, czy premiera w Starym jest nowym przedsięwzięciem Wyskoczył krążącym na orbicie jej awangardowych zainteresowań czy może przeniesieniem spektaklu z jednej sceny na drugą z pewnymi kosmetycznymi zmianami.
Reżyser: Ewa Wyskoczyłscenariusz: Ewa Wyskoczył
aranżacja przestrzeni: Ewa Wyskoczył
opracowanie muzyczne: Stanisław Ruksza
wideo: Robert Mleczko Premiera: 21.02.2014 Narodowy Teatr Stary im. Heleny Modrzejewskiej w Krakowie