Nielot kawka
Przygotowana przez Teatr im. Adama Mickiewicza w Częstochowie jednoaktówka zawodzi. Główny bohater „Śmieci”, Kleinman, jest jak nieudana, marna kopia postaci z „Procesu” Franza Kafki. Echa kafkowskiego bohatera nadają przedstawieniu gorzki, „tragiczno-komiczny” wyraz i niewiele więcej.
Zapowiedzi twórców intrygują:
„Nikt tak dotkliwie, od czasów Charliego Chaplina nie zestawiał śmiechu i płaczu jak Woody Allen; nikt nie ukazał tak dobitnie, jak jedno przenika drugie. Błyskotliwe dialogi, wielopiętrowa i precyzyjnie skonstruowana fikcja sceniczna, charakterystyczne, inteligentne poczucie humoru – w parabolicznej, utrzymanej w duchu kafkowskim opowieści o naszych lękach, fobiach i utracie tożsamości”. *
Zgodnie z zasadą sztuki sensacyjnej, nie treść, a sposób przedstawienia, jest istotą tego spektaklu. Na próżno doszukiwać się w „Śmierci” parabolicznej opowieści o lęku czy utracie tożsamości, tym bardziej że o żadnym kafkowskim absurdzie nie ma tutaj mowy. Przytłacza dosłowność, schemat, który nie jest, jak to powinno być w paraboli, czymś pozornym. Tutaj to, co zredukowane i schematyczne, takim po prostu jest.
Kogo poznajemy więc na scenie? Najpierw wybudzonego ze snu, przez działaczy Straży Obywatelskiej, bohatera, który o drugiej w nocy miota się, a raczej kręci, w różowych kapciach po pokoju. Wreszcie, już przymuszonego do poszukiwań sprawcy zbrodni mordercy; tego zbrodniarza, który „zabija pod osłoną nocy”. Bohater błąka się, przez prawie całą sztukę, po mieście w przeświadczeniu, że to on zostanie zamordowany. Nie dziwi, gdy członkowie grupy próbującej schwytać mordercę, biorą go za sprawcę okrutnych zbrodni.
Mroki miasta, poczucie ciągłego zagrożenia podkreślić ma wykorzystanie w minimalnym stopniu światła. Jeśli ma być dosłownie, to taki zabieg nie jest niczym dziwnym. Jest ciemno, ponuro i przygnębiająco. Trudno odczucia Kleinmana uwypuklić inaczej – to ta dosłowność! Jednak, patrząc z pozycji widza, wraz z rozwojem akcji całość staje się coraz bardziej przytłaczająca i monotonna. Wszędobylska mgła już tylko przeszkadza.
Kleinman nie przekonuje. Nie wierzymy mu, gdy chce, byśmy sądzili, że błądzi we mgle po coś. Wydaje się, że największy problem ze „Śmiercią” tkwi w samej słabości tekstu autora sztuki, która stanowić może tak naprawdę marną kalkę „Procesu”.
Twórcy sztuki starają się wyjaśnić:
Uno nessuno e centomila (Niejaki nikt i sto tysięcy) – można by powiedzieć za Luigi Pirandellem określając bohatera „Śmierci” Woody’ego Allena. Bohatera wciągniętego w absurdalną podróż śladami mordercy i śladami śmierci. Ta groteskowa podróż jest także moją podróżą, podróżą każdego z nas. (…) Przeznaczeniem człowieka jest tragiczny i desperacki bunt przeciw wyrzuceniu go poza nawias, odepchnięciu i alienacji. Przeciwko poczuciu utraty tożsamości. Bohater Woody’ego Allena w nocnej przestrzeni miasta z ironią doznaje samego siebie. Siebie, jakiego nie znał.(…)*
My nie rozumiemy.
*Źródło: Strona internetowa Teatru im. Adama Mickiewicza w Częstochowie
„Śmierć” – Woody Allen Reżyseria: Waldemar Śmigasiewicz Scenografia: Maciej Preyer Muzyka: Mariusz Śmigasiewicz Premiera: 9.11.2013 Teatr im. Adama Mickiewicza w Częstochowie