Polska mówi Rumunowem

Właściwie, jakim oni mówią językiem? Podwórkowym? Potocznym? Masłowkim? Masło-maślanym? Zdecydowanie naszym… narodowo-polskim.

BIEL6586_1600_1067.jpg.600x500_q85

fot. Krzysztof Bieliński

Wyreżyserowana przez Agnieszkę Glińską sztuka, od początku razi specyficznie ujmowaną polskością. Tą, która kojarzy się z facebookowymi profilami „Polaki, biedaki, cebulaki”, „Typowy Seba” albo „Polak na wakacjach”. Jak mówi przysłowie: „zastaw się, a postaw się”, w dodatku z przytupem.

 Codzienne bluźnierstwa mieszają się więc w spktaklu „Dwoje biednych Rumunów mówiących po polsku” z historycznymi prawdami o Polakach, którzy niby to gościnni, a jednak podejrzliwi, niby pomocni, a jednak oczekujący sutej za pomoc zapłaty. W takim świecie znajduje się widz podczas półtoragodzinnej żonglerki postaciami, płciami, rolami i absurdalnymi zdarzeniami, które są tak abstrakcyjne, że aż prawdopodobne. Znamy przecież tych czających się za krzakami policjantów, czyhających tylko, żeby wlepić nam mandat i nigdy nie będących tam, gdzie naprawdę coś się dzieje. I znamy „hasiomaszketników”, którzy na śmieciach się wybudowali i zbili na nich fortunę. Znamy też przypadki, że dzik, czy inna polska zwierzyna leśna, powoduje drogowe wypadki. Tutaj wszystkie te zdarzenia mają miejsce na jednej drodze, zaledwie sto kilometrów gdzieś za Warszawą.

BIEL6334_1600_1067.jpg.600x500_q85

fot. Krzysztof Bieliński

Bohaterami tego ironicznego świata absurdów są Dżina i Parch. Ona – brzuchata, nieogarnięta ćpunka, histeryczka bez wykształcenia. On – poważny aktor, raz na jakiś czas zabawiający się ciut bardziej. Wśród reszty postaci, granych na zmianę przez Modesta Rucińskiego, Dorotę Landowską i Monikę Krzywkowską, wydają się najnormalniejsi. Żyją w mydlanej bańce warszawskich imprez. A ciut za stolicą – same dziwy. Wszyscy ludzie oryginalni, stroje krzykliwe, świat świeci się w różnych kolorach. Wszyscy powariowali. I to tak przekonująco, że trzeba za tym szaleństwem podążać. A tytułowi bohaterzy – mimo iż pod wpływem narkotyków, wódki, imprez niewiadomego początku i zakończenia – to jedyni, którzy czegoś chcą, czegoś prostego. W tym wypadku, powrotu do domu.

Gra dwójki młodych aktorów – Marcina Januszkiewicza i Agnieszki Pawełkiewicz, dynamizuje akcję. Szczególnie oglądanie Januszkiewicza jest jak obserwowanie eksplodującego co jakiś czas wulkanu – w środku wrze i bulgocze, nieoczekiwanie spluwa magmą i nigdy, nigdy nie śpi.

Piątka aktorów wpuszczona jest do prostej przestrzeni wnętrza policyjnego posterunku, który w miarę rozwoju historii staje się też domem dziada i przydrożną knajpą. Znajdują się tu dwie ogromne choinki zapachowe, policyjne biurko i to cała oprawa dynamicznej i ironicznej opowieści. Na ścianie pomieszczenia wisi też minidomek dla dwóch szmacianych lalek – lalki Dżiny i lalki Parcha. Animowane przez aktorów opowiadają historię tego, co działo się zanim bohaterzy trafili na szosę w środku nocy. Jednocześnie swoimi lalkowymi ruchami wyrażają, co „Rumuni” naprawdę czują i naprawdę myślą, a co pozostaje w sprzeczności z ich zachowaniem w aktualnym, parszywym, ale niestety realnym świecie. Sprawdza się tu teza, że prosta przestrzeń i redukcja rekwizytów sprzyjają stworzeniu iluzji, magicznego świata teatru.

BIEL6628_1600_1067.jpg.600x500_q85

fot. Krzysztof Bieliński

Nie wiadomo właściwie, co sprawia, że „Dwoje biednych Rumunów…” jest tak porywającym spektaklem. De facto posługuje się prostymi środkami, co daje pole dla popisów aktorskich, które w tym wypadku są po prostu pierwszorzędne. Żonglerce słów i napięciu, jakie wytwarza sam tekst dramatu, nie ustępuje żonglerka emocji, szybkich zwrotów akcji i energii aktorów. Ma się wrażenie, że choć scena jest dość pusta, aktorzy są po prostu wszędzie, wypełniają ją po brzegi.

 A wspomniana żonglerka słów to oczywiście świetny tekst Doroty Masłowskiej. Już z samego tytułu wynika, że i język jest tu bohaterem akcji. Masłowska w „Dwoje biednych Rumunów mówiących po polsku” potraktowała mowę jako nośnik tożsamości narodowej. Ukryte w niej aluzje, ironia i porównania już same w sobie tworzą grę, z której można wyczytać wszystkie emocje i kod do gry niniejszego dramatu. Zespołowi Glińskiej udało się to idealnie. Tak bardzo, że również widz uświadamia sobie, że taką Polską mówi.

Dorota Masłowska „Dwoje biednych Rumunów mówiących po polsku”
Reżyseria: Agnieszka Glińska
Scenografia: Magdalena Maciejewska
Kostiumy: Agnieszka Zawadowska
Obsada: Monika Krzywskowska, Dorota Landowska, Agnieszka Pawełkiewicz, Marcin Januszkiewicz, Modest Ruciński
Premiera: 2013 r. Teatr Studio Warszawa