Drobne przestępstwa zespołu Divines

rsz_nn_page_coverElektro we wszystkich swoich odmianach podbija światową scenę muzyczną i serca nawet najzagorzalszych melomanów-konserwatystów. Nieważne czy jako berbeć zaczynałeś od Pink Floyd, Donny Summer czy Public Enemy – na pewno znajdziesz coś dla siebie pośród bogatej oferty gatunkowej muzyki wytwarzanej nie do końca na żywo.

Nie dziwi zatem fakt, że grono naśladowców i wyznawców poszerza się stale, radując ucho i duszę, bądź też wywołując zawały i palpitacje. Inspiracje elektro w pseudotworach rodzimych twórców to temat na rozwlekłą analizę socjologiczną, jednak nie czas na to i miejsce – zająć się bowiem pragnę świeżutką epką „Minor Crimes” młodego warszawskiego zespołu Divines.

Polska scena elektro roi się od doskonałych projektów urywających głowę i zachwycających nawet recenzentów zza granicy – jednak droga do sławy jest długa i kamienista, a ciężka praca, jak nam wszystkim wiadomo, jest głównym składnikiem każdego sukcesu. I na tę właśnie ciężką pracę chciałabym zwrócić uwagę zespołu z Warszawy, ponieważ materiał ma potencjał, ale wymaga jeszcze wielu szlifów, aby powtórzyć dokonania innych krajanów.

Na „Minor Crimes” składają się trzy utwory: „We’ve never said goodbye”, „War” i „Warsaw, what you’ve done to me”, opatrzone klipem. Do bitów absolutnie nie można się przyczepić. Może nic to odkrywczego, ale są po prostu dobre, na imprezę jak znalazł. To solidne „odrobienie lekcji”, świetnie się słucha i świetnie się tańczy. Co do wokalu: momentami drażni, zwłaszcza w rapowanych wstawkach. Wygląda to na świadomą zabawę konwencją, jednak chwilami uderzanie w wysokie tony sprawia, że chcemy już wyłączyć całość. Może być to winą niespójności – pierwszy utwór zawiera spokojny melodyjny śpiew, drugi i trzeci to zwrot w kierunku przerysowanego rapu. Jednak do wokalu da się przyzwyczaić w miarę słuchania, jest poniekąd znakiem rozpoznawczym – a niektórych drażni nawet CocoRosie.

Najlepszy tekst to „War” – koncepcja związku jako nieustających zmagań, a nie ślepego poddaństwa. Samo życie.

Póki co publika jest podzielona. Pod klipem do „Warsaw, what you’ve done to me” na YT zachwyty i „hejty” rozkładają się mniej więcej równo. Internet może być najokropniejszym miejscem na ziemi, ale cóż, nie każdy młody zespół to The Dumplings. Koncepcja jest, solidna baza również, teraz czas na szlify i dopracowanie założeń. Warto obserwować Divines, może pewnego dnia podczas koncertu na głównej scenie Open’era będziemy mogli się pochwalić wśród znajomych hipsterycznością zainteresowań.

Należy optymistycznie założyć, że nawet król Elvis musiał jakoś zaczynać.

Nasza ocena: 3/5

Nasza ocena: 3/5

Martyna Poważa