Jaki wydasz wyrok ?
Ludzie bardzo często pielęgnują kwiaty. Podlewają, wyrywają zwiędłe liście, ba, niektórzy do nich mówią. Co bardziej pracowici, tudzież poświęcający swojej ogrodniczej pasji więcej czasu, pielęgnują drzewa. Rośliny stanowią towarzystwo, opowiadają historie, bowiem niejedną widziały, a wreszcie pomagają często odnaleźć spokój ducha. W ten sam sposób pielęgnują również swoje symbole.
„Generał” we współreżyserii Aleksandry Popławskiej i Marka Kality stanowi próbę odnalezienia odpowiedzi na pytanie: jak współgra ze sobą człowieczeństwo i podniesienie (czy może w tym przypadku – zdegradowanie) do rangi symbolu? Ramę spektaklu wyznacza dzień… Dzień albo dni albo godziny – czas jest umowny, niedookreślony. Ptaki ćwierkają nawet wieczorem, wydarzenia zlewają się ze sobą lub rozciągają w opowieści. Doskonale oddaje to niepewność, lęk i atmosferę towarzyszącą rachunkowi sumienia, które towarzyszą człowiekowi przed ważnymi wydarzeniami. Takim dla Generała jest dzień sądu, w którym będzie musiał odpowiedzieć za swoje uczynki.
Marek Kalita z brawurą portretuje protagonistę. W wyraźny sposób nakreśla kontur między sobą a postacią, co w teatrze nie jest zjawiskiem tak częstym. Zadanie nieco ułatwia mu wyraźna kreska, którą naszkicowany jest portret Generała w pamięci zbiorowej. Bo choć jego imię nie pada ani razu, nie można mieć złudzeń – wyliczenie można zacząć od charakteryzacji, by kontynuować przez ubiór, a w końcu gesty i sposób formułowania myśli. Każdy widz doskonale zdaje sobie sprawę, kim Generał jest.
Dlatego chwała twórcom (reżyserowi, reżyserce i autorowi dramatu), że nie uciekli w tani populizm – nie mamy tu do czynienia z tanią ekspiacją, która mogłaby poruszyć serca niczym zakończenie dowolnej powieści Paulo Coelho, ani też z demonizowaniem, które popychałoby do rzucania pomidorów na scenę. Przez godzinę i czterdzieści minut obserwujemy zmagania człowieka, który dokonał wyborów i musi liczyć się z ich konsekwencjami. Człowieka, który ma swoje wady i zalety, który uwikłany jest w przeszłość. Ale nie tylko w przeszłość – trwa też w quasi-onirycznym świecie, w którym historia równolegle pisze osobną narrację na jego temat i która konstruuje jego osobę tak, jak zapamiętają ją przyszłe pokolenia. Dlatego nie dziwi rozgoryczenie i gniewny, choć próżny bunt przeciwko wszystkiemu. Bezsilność potęguje świadomość, że podjął pewne decyzje oparte na swoim osądzie, a które doprowadziły do smutnego końca. Ten dramatyzm doskonale podkreślają słowa, która padają z jego ust: nie ma mniejszego i większego zła. Jest tylko zło.
I tak, jak sposób przedstawienia Generała jest największą zaletą spektaklu, tak odnieść można wrażenie, że przez skupienie się na tym aspekcie, twórcy zignorowali inne, równie ważne dramaturgicznie elementy. Dlatego budzi zgrzyt naszkicowanie innych postaci zbyt grubą kreską, co tylko akcentuje przesadzony sposób ich odgrywania (być może zamierzony, jeśli wszystko przypomina koszmar czy inscenizację, jednak nie oceniajmy motywów, ale efekty!), opowieść momentami nabiera dziwnego tempa, które nie służy przekazowi. Problemem dla rytmu jest też fakt, że wszystko, co istotne, zostaje powiedziane na początku. Następnie początkowe słowa są parafrazowane, a to, o czym wspominano, zostaje pokazane, nie zmieniając jednak sytuacji. Wygrywane są znane nuty, wprowadzające zbyt mało wariacji.
Ucieszyło mnie jednak niepokazanie sceny sądu, który stanowi przecież finał, do którego prowadzić mają wszystkie wydarzenia na scenie. Widz pozostaje ze świadomością: sąd będzie miał miejsce. No, ale kto wyda wyrok. No kto, widzu? Ha? Domyślasz się już?
Godna pochwały jest też scenografia i gra świateł – ta pierwsza: oszczędna, przemyślana, ale funkcjonalna i porządkująca świat. Doskonale wykorzystana. Aby uniknąć przesytu jej elementów, a także może karykaturalnego odgrywania przez aktorów, pozostałe ramy świata przedstawionego wyznacza się światłem. Nie zwracać na nie uwagi, to przeoczyć ważny element spektaklu. Brawa!
Na spektaklu 13 grudnia (!) Generał nie został zaszczycony owacjami na stojąco i ciężko składać to choćby na karb kontrowersyjności tematyki. Sztuka bowiem posiada sporo braków w aspekcie dramaturgicznym, które osłabiają przekaz i moc spektaklu. Co nie znaczy, że nie warto – ze sceny padają ciekawe pytania. I to nie o to, kim generał był i czemu dokonał takich, a nie innych wyborów. Są to pytania dużo bardziej niewygodne – czemu z pewnych ludzi czynimy symbole, ułatwiające nam mierzenie się z historią, wręcz infantylizujące ją? Czemu pielęgnujemy je – niczym przerażające drzewa, które w czasie burzy mają straszyć dzieci? A przede wszystkim: gdzie kończy się człowiek, a zaczyna symbol?
W końcu: jaki wydasz wyrok?
Zdjęcia: Tomasz Tyndyk, Katarzyna Chmura-Cegiełkowska, Janusz Chabior
Jarosław Jakubowski „Generał” Reżyseria: Aleksandra Popławska, Marek Kalita Scenografia: Katarzyna Adamczyk i Aleksandra Popławska Muzyka: Jacek Grudzień Obsada: Janusz Chabior, Mariusz Jakus, Marek Kalita, Natalia Kalita, Małgorzata Maślanka, Krzysztof Ogłoza, Agnieszka Podsiadlik, Robert Wabich Premiera: 2011 Teatr IMKA w Warszawie