Peggy Pickit, czyli rzecz o samotności

XIII Ogólnopolski Festiwal Dramaturgii Współczesnej „Rzeczywistość przedstawiona” zainaugurowano przedstawieniem „Peggy Pickit widzi twarz Boga” na podstawie dramatu Rolanda Schimmelpfenniga. Sztuka ta zgrabnie wpisała się w festiwalowy postulat „lustra rzeczywistości”. Dramat autora  miał pierwotnie skupić się na problemach krajów Trzeciego Świata, jednak szybko okazało się, że stał się przede wszystkim diagnozą Zachodu.

Ostre światło i sterylna, „zimna” scena przypomina szpital. Gra aktorska pozbawiona jest zbędnych emocji. Wszędzie chłód. Jesteśmy świadkami spotkania dwóch małżeństw; przyjaciół z czasów studiów medycznych i pierwszej pracy w szpitalu. Losy bohaterów potoczyły się zupełnie inaczej; jedna z par wyjechała do kraju Trzeciego Świata pracować w klinice,
a druga została na miejscu.

1395793_611663128876628_1931062336_n(1) (640x427)

fot. Paweł Janicki

Dzieli ich wiele; różnica doświadczeń, poziomu życia, a także sposobów osiągnięcia kariery. Ich „inność” daje o sobie co jakiś czas znać bardzo intensywnie. Wydaje się, że ta najomość od początku była naszpikowana sztucznością, ciągłym udawaniem. Wymuszone uśmiechy i ta, obecna nieustannie, nieznośna cisza, gdy nie wiedzą co powiedzieć. Jedni i drudzy wzajemnie sobie zazdroszczą, dudni wciąż głośno nieszczerość i chłód. Mianownikiem łączącym czwórkę bohaterów jest przeraźliwe poczucie samotności i zagubienia, usilnie skrywane za fasadą kurtuazyjnych formułek, ale tylko do czasu. Komplementowanie rozmówcy kiedyś się przecież skończy, a wtedy na wierzch wyskoczą kompleksy, plotki i skrywane sekrety.

Uwagę zwraca forma gry aktorskiej, bohaterowie mówią zawsze skierowani do widowni. Momentami robi to wręcz upiorne wrażenie. Piją i jedzą „powietrze”, siedząc przy tym na osobnych stolikach z zamontowanymi mikrofonami. Nikt się nawet nie wysila by udawać, że w szklankach coś jest. Intrygująca gra aktorów (którą potęgują jednocześnie wypowiadane monologi), wykorzystywanie powtórzeń i „zatrzymanie akcji” sprawiają, że każdy z bohaterów ma swoje pięć minut. Jest „sam na scenie”, i ujawnia ukryte myśli; to wszystko, czego na głos nigdy nie wypowie.

Gdzieś z boku sceny poczynaniom bohaterów bacznie przygląda się Pan X. Jest niczym Bóg, Demiurg oraz Reżyser w jednej osobie. Rozpisał przecież role i wtłoczył w nie postacie. Ich sprzeciw wobec przeznaczenia, ujawnia się szczególnie wtedy, gdy podchodząc do niego i wykrzykują swój żal. Wydaje się to jednak bezsensowne: krzyk pozostający na zawsze bez odpowiedzi.

„Peggy Pickit widzi twarz Boga” jest przedstawieniem interesującym, i skłaniającym do przemyśleń. A najważniejsze jest to, że na zadane w sztuce pytania zapragniemy sami sobie odpowiedzieć.

 

Teatr Ludowy w Krakowie
Peggy Pickit widzi twarz Boga
Reżyseria: Grzegorz Kempinsky
Tłumaczenie: Michał Ratyński
Scenografia: Barbara Włosiuk
Występują: Marta Bizoń, Karolina Stefańska, Krzysztof Górecki, Tadeusz Łomnicki, Jacek Wojciechowski
Premiera: 13 kwietnia 2013 Scena Pod Ratuszem

 Spektakl prezentowany w ramach XIII Festiwalu Dramaturgii Współczesnej „Rzeczywistość przedstawiona”.