Nie dajcie się uwieść błyskotkom

W ramach konkursu Entrée w chorzowskim Teatrze Rozrywki zaprezentowany został spektakl, który  miał zatrzeć granice pomiędzy rzeczywistością a teatrem – o „Rum and vodka online” pisze Blanka Hasterok

Tu widz miał się stać aktorem, a aktor widzem. Zniknąć miały granice między światem realnym a wirtualnym. Miał być to teatr innowacyjny, interaktywny oraz multimedialny. Niestety intencje autorów sztuki „Rum and vodka online” zrozumiałam… dopiero po usłyszeniu o nich na spotkaniu pospektaklowym.

fot. Artur Wacławek

fot. Artur Wacławek

Obecność bohatera w czasie rzeczywistym jest w przedstawieniu czymś umownym. Nie wiemy do końca, czy to, co widzimy, dzieje się teraz, czy zostało wcześniej nagrane. Bohater jest wszędzie, tylko nie na scenie. Najpierw są rozmowy na Skype z kolegą,a właściwie monolog-relacja z ostatnich wydarzeń z życia, potem podglądamy go w foyer, a kiedy w końcu zapragnie napić się wódki, będziemy i w tym „uczestniczyć”. Relacje odbywają się zawsze do obiektywu, nigdy bezpośrednio. Ostre kolory skutecznie zniekształcają obraz, a pulsująca muzyka po prostu przeszkadza. Wszystko, co dzieje się z bohaterem, jest wyświetlane, a to na ścianie, a to na drzwiach, jakby trochę od niechcenia i przypadkiem.

Nie dałam się zwieść. Pusta scena nie dała o sobie zapomnieć, a brak scenografii dokuczał. Wizualizacje i celowe zniekształcenia obrazu nie chciały wypełnić tego braku. Dałam się poczęstować rumem, jeszcze przed właściwym przedstawieniem, lecz nic mi się nie pomieszało.

fot. Artur Wacławek

fot. Artur Wacławek

Bohater, będący egzotyczną „hybrydą” umęczonego pracownika korporacji i dresiarza z sąsiedztwa, który zmaga się z wczesnym ojcostwem, więc topi swe żale w alkoholu, wydaje się być wyłącznie niedojrzały, wulgarny i niewiele więcej. Taka jest pierwsza część. W drugiej jest już nieco poważniej, gdyż padają ważne pytania: Czy możemy być tu i teraz sobą – oraz inne, których nie pamiętam. Zmiana formuły wypadła niestety trochę pretensjonalnie, a nagła, przesadna powaga „nowego” bohatera zadziwiała. Narzucała się też wszędzie oczywistość: online oznaczać ma zawsze samotność.

„Rum and vodka online” ma być w założeniu przedsięwzięciem innowacyjnym, a takim być nie może. Przede wszystkim brakuje mu treści. Jest to główny zarzut, bo sama gra aktorska – jej forma, jest momentami intrygująca, i jak najbardziej realna w dobrym tego słowa znaczeniu. Wędrówki z kamerą po chorzowskich knajpach są momentami na tyle przekonujące, iż możemy posądzić bohatera o improwizację. Sam udział widowni w przedstawieniu jest również ciekawy, a jednak cały czas ma się poczucie, że w tym spektaklu czegoś brakuje. Pusta scena nie pozwala o sobie zapomnieć, a nie na tym przecież twórcom zależało.

Rum & vodka online
reżyseria: Agita Elksne
multimedia: Richard Hade, Kuba Garscia,
dźwięk: Karol Fursewicz
dj: Aleksandar Milićević
video: Marcin Galczynski, Boldy records – Sylwester Zdobylak
zdjęcia: Tomasz Rutkowski
blogging: Pawel Kostrusiak
obsada: Amin Bensalem
premiera polska: 5 czerwca 2013