Pierre Radisic „Konstelacje”/ „Portrety podwójne”

Susan Sontag, zastanawiając się nad pochodzeniem wrażeń estetycznych, opisała w swoich pamiętnikach historię zabawy klipsem, który zaciskała na stawie lewego palca wskazującego. Gdy po paru chwilach poczuła ból, towarzysz jej niecodziennej igraszki stwierdził, że to właśnie w cierpieniu tkwi największe piękno. Bez wątpienia bolesne doświadczenia napinają zmysły do granic możliwości, stając się mechanizmem do pobudzania emocji. Anegdota przytoczona przez tę wybitną intelektualistkę świetnie wpisuje się w twórczość Pierra Radisica, którego prace można właśnie oglądać w katowickim BWA.

Wcześniej z pracami Radisica można było zetknąć się w tej galerii w ramach ubiegłorocznej wystawy „Okolice układów”. Widzowie mogli obejrzeć sfotografowane przez tego belgijskiego artystę ludzkie znamiona przypominające swoim rozmieszczeniem konstelacje gwiazd. Jednakże był to zaledwie fragment cyklu „Ciała niebieskie”, który składa się z 89 gwiezdnych konstelacji powstałych na ciałach przeszło sześćdziesięciu modelek. Najnowsza prezentacja „Konstelacje/Portrety podwójne” staje się rozwinięciem astrologicznych zainteresowań artysty, którego twórczość, wbrew pozorom, może wzbudzać kontrowersje.

Wspólnym mianownikiem niemal wszystkich fotografii Radisica jest ludzkie ciało. Artysta kadruje je w najróżniejszych konfiguracjach – podczas uprawiania seksu, tańca czy napinania i skurczu mięśni. Jego monochromatyczny cykl „Pornscapes” (1999-2005) to zestaw perwersyjnych, pełnych erotycznego napięcia kadrów, na których ciało ulega  nieustannym transformacjom. Nagie kobiece piersi spłaszczone przez szybę samochodu, męska głowa wychodząca z waginy, splątane ciała i nogi podczas miłosnych igraszek, a także wszędobylski penis pojawiający się między piersiami i rozchylonymi ustami to najczęściej przewijające się obrazy w jego artystycznej działalności. Wydawać by się mogło, że Radisicowi chodzi tylko o wizualną prowokację, a jego fotografie nie zaskakują niczym innym, jak tylko obezwładniającą obscenicznością, która może budzić niesmak. Okazuje się, że artysta do zagadnienia ludzkiej seksualności podszedł w zupełnie niekonwencjonalny sposób. Radisic bawi się anatomią, tworząc z niej coś na kształt geometrycznej abstrakcji, odwołując się poniekąd także do antropologii. Męski penis na fotografiach artysty nie posiada cech przypisanych jego naturze. Wyrasta z pleców kobiety, stając się przedłużeniem kości ogonowej, będącej ewolucyjną pozostałością narządu występującego u wielu ssaków naczelnych albo oznacza kosmiczną eksplozję, niekoniecznie związaną z przypływem erotycznego podniecenia. Jego fotografie z jednej strony budzą zażenowanie, chęć natychmiastowego odwrócenia wzroku, jednakże z drugiej prowokują niezdrową wręcz ciekawość, która staje się bolesnym, niewygodnym doświadczeniem, zaciskającym się niczym klips na wskazującym palcu Sontag.

bwa3

Podobnie dzieje się w przypadku fotografii prezentowanych w katowickim BWA. Artysta prezentuje czarno-biały cykl „Couples” (1982), którego bohaterami stają się przedstawiciele płci żeńskiej i męskiej. Radisic zderza ich fizjonomie, doszukując się fizycznych, wręcz bliźniaczych  podobieństw. I co ciekawe, ten zabieg mu się doskonale udaje.  Artysta tworzy fotograficznych sobowtórów, doppelgängerów, których pozornie różni układ oczu i twarzy, ale łączy zarazem dziwne podobieństwo. Jego kształtu nie można jednoznacznie określić. Według przekazów mitologicznych, doppelgänger to duch-bliźniak żyjącej osoby.  W języku niemieckim słowo to określa „podwójnego wędrowca”, czyli kogoś, kto porusza się w identyczny sposób, jak druga osoba. Pokazywane w Katowicach fotografie powstały w wyniku zainteresowań Radisica długo trwającymi związkami. Artysta zauważył, że wraz z upływem czasu kobieta i mężczyzna upodobniają się do siebie, nie tylko charakterologicznie, ale również i fizycznie. Stają się lustrzanym odbiciem, których różni tylko jedno – płeć.

Kolejnym cyklem fotografii prezentowanych na wystawie są zdjęcia znamion tworzących gwiezdne mapy. Monochromatyczne kadry nagich piersi, ramion oraz pleców fotografowanych przez niego modelek są zestawione z negatywowymi odbitkami. Artysta zaznacza na nich gwiazdozbiory, które stają się odbiciem ludzkiej egzystencji. Radisic podkreśla znaczenie i wpływ kosmosu na życie, warunkującego przyszłe losy jednostki, sugerując nieodłączne podobieństwo ciała i gwiazd, a także ich wzajemne przenikanie. Prawa rządzące przyrodą, wszelkimi możliwymi żywiołami i ruchami planet znajdują swoje wizualne odbicie w niezwykłych pracach artysty, który uwielbia wizualnie uwodzić swoich widzów. Radisic przechodzi miękko i prawie niezauważalnie od  krępującej obsceniczności do szlachetnej fizyczności, umieszczonej w kontekście fenomenologicznej fotogeniczności.

Wystawa trwa do 01.12.2013. Galeria Sztuki Współczesnej BWA, Katowice, al. W. Korfantego 6.