„Grawitacja” – mierząc się z pustką
Dwójka astronautów zawieszona w przestrzeni kosmicznej ucina sobie pogawędkę podczas pracy przy teleskopie Hubble’a. W pewnym momencie jeden z nich, Matt Kowalsky, mówi do towarzyszącej mu dr Ryan Stone: „Jedno musisz przyznać – nie ma lepszego widoku”. Kamera powoli najeżdża na Ziemię widoczną z kosmosu a wszystko prezentowane jest w głuchej ciszy, która aktualnie otacza głównych bohaterów. Na zatłoczonej sali kinowej milkną wszelkie szeleszczące odgłosy opakowań oraz chrupanie popcornu. Wszyscy są pod wrażeniem i presją tego pięknego widoku, bojąc się zepsuć tę chwilę jakimkolwiek niepożądanym dźwiękiem. Tak właśnie działa na widzów najnowszy film Alfonso Cuaróna.
fot./ materiały prasowe
W stronę pracujących astronautów zmierzają szczątki zestrzelonego, rosyjskiego satelity. Główni bohaterowie wiedzą, że grozi im niebezpieczeństwo, jednak żadne z nich nie zdaje sobie jeszcze sprawy do jak dramatycznych wydarzeń doprowadzi ten fakt. Stosunkowo prosta fabuła została tu wspaniale wyreżyserowana. Katastrofa astronautów to punkt wyjścia w rozwoju akcji i kluczowe wydarzenie dla sedna opowiadanej historii, a jest nim walka o przetrwanie. Cuarón umiejętnie buduje napięcie i rozmieszcza zwroty akcji, wykorzystując specyfikę przestrzeni kosmicznej. To sprawia, że film jest widowiskowy ze względu na efekty specjalne i jednocześnie kameralny z powodu rozpisania fabuły na tylko dwóch bohaterów, którzy dosłownie błąkają się w pustce.
fot./ materiały prasowe
Wspomniana pustka jest bezwzględna i rządzi się swoimi prawami, o czym informuje napis na początku filmu, ale mimo tego jest też po prostu piękna. Imponujące widoki oraz aspekty techniczne są jedną z wyrazistych zalet „Grawitacji”. Emmanuel Lubezki już wiele razy pokazywał swój talent, tworząc rewelacyjne zdjęcia do „Drzewa życia” Terrence’a Malicka czy do większości pozostałych filmów Alfonso Cuarona. Na ekranie widać, że obydwaj artyści są stałymi współpracownikami i dobrze się rozumieją. Scena otwierająca to w tej kwestii istny majstersztyk. Podczas jednego kilkunastominutowego ujęcia kamera dryfuje i z gracją tańczy w przestrzeni kosmicznej, prezentując coraz to bardziej zachwycające kadry: od wspomnianego widoku Ziemi z oddali, po dyskretne wejście za szybkę kasku głównej bohaterki i ukazanie akcji wprost z perspektywy jej oczu.
fot./ materiały prasowe
Powyższe zabiegi w połączeniu z efektami specjalnymi sprawiają, iż w przypadku „Grawitacji” zdecydowanie warto wybrać się na seans 3D, najlepiej na ekranie IMAX. Po skończonej projekcji żaden widz nie powinien żałować wydanych pieniędzy, ponieważ użycie efektu 3D jeszcze nigdy nie było w kinie tak dobrze uzasadnione. Wrażenie dryfowania w majestatycznej przestrzeni kosmosu wraz z głównymi bohaterami filmu jest niepowtarzalne. W przypadku scen rozgrywających się w ciasnych pomieszczeniach stacji kosmicznej, klaustrofobiczna atmosfera na pewno udzieli się niejednemu widzowi.
Czy „Grawitacja” ma zatem jakiekolwiek wady? W tym miejscu warto wspomnieć o kwestii, która jest co najmniej dyskusyjna. Chodzi tu o rolę Sandry Bullock będącej zdecydowanie główną bohaterką filmu Cuarona. Pojawiło się wiele opinii, iż dr Ryan Stone, walcząca o przetrwanie, jest dla amerykańskiej aktorki kreacją oscarową. Gra aktorki wypada całkiem pozytywnie, w niektórych momentach nawet bardzo dobrze, jednak bez problemu mógłbym wymienić kilka pań, które potrafiłyby zagrać tę rolę jeszcze lepiej. Ten aspekt jednak już na zawsze pozostanie tylko w sferze spekulacji.
fot./ materiały prasowe
„Grawitacja” prezentuje się rewelacyjnie jako studium ludzkiej psychiki postawionej w konfrontacji z samotnością, pustką i mrokiem. Reżyser z wyczuciem rzuca swoim bohaterom kolejne kłody pod nogi, nie pozwalając opaść emocjom ani na chwilę. Całość zostaje dopełniona przez rewelacyjny dźwięk oraz muzykę. Kompozycje Stevena Price’a współpracują z akcją i obrazem, często gwałtownie podkreślając filmowe napięcie. Główna bohaterka, zmuszona do pojedynku z absolutem kosmosu, zajrzy w głąb siebie, znajdując determinację, aby przetrwać i narodzić się na nowo. Widzowi pozostaje tylko z podziwem śledzić jej losy oraz doświadczyć tego, jak za sprawą dopracowanych aspektów technicznych, film Alfonso Cuarona pozwala na półtorej godziny oderwać się od ziemskiej rzeczywistości.
Film można obejrzeć w Cinema – City: