Teatr Żelazny: spektakle, remonty, przeprowadzki
Pierwsze koty za płoty. Czwartą edycję projektu „Entrée. Obserwatorium artystyczne” otworzył spektakl „Jeśli pragniesz kobiety, to ją porwij”. Zapraszam do lektury zapisu spotkania z członkami Teatru Żelaznego. I nie tylko z nimi.
Magdalena Skorupa (koordynatorka projektu): Co was połączyło?
Piotr Wiśniewski (aktor): Kiedyś, gdy szedłem sobie Stawową w dół, zobaczyłem Alę i pomyślałem, ze dobrze by było ją porwać…
Alina Moś- Kerger (reżyserka): A na poważnie, to znamy się już od kilku lat; postanowiliśmy wspólnie coś zrobić, grać. Ja się przypałętałam się pewnego dnia i co ciekawe…
Piotr Wiśniewski: Nie została porwana.
Alina Moś-Kerger: Tak, nie zostałam porwana, ale dokooptowana już po tym, jak obsada sama siebie wybrała.
Magdalena Skorupa: Rozumiem zatem, że członków zespołu jest więcej.
Piotr Wiśniewski: Nie, właściwie mniej. Spektakl został stworzony w ramach działań Teatru Żelaznego z Katowic, w którym nie wszyscy z nas pracują. Ale chcieliśmy wspólnie zrobić coś na wesoło. Zaczęliśmy się rozglądać za reżyserką, Ala się zgodziła i tak się wszystko zaczęło.
Joanna Wawrzyńska (aktorka): To nasz pierwszy spektakl w tym składzie; drugi, który zrobiliśmy pod szyldem Teatru Żelaznego. W weekend odbyła się premiera naszej trzeciej sztuki, „Kosmosu” Witolda Gombrowicza. Naszą siedzibę, która znajduje się w Przestrzeni Twórczej Stacja Ligota, otwieraliśmy spektaklem „Ballada o bezpańskiej suce i gołębiu”.
Magdalena Skorupa: Macie bardzo interesującą dekorację.
Joanna Wawrzyńska: Przygotowała ją pani Anna Osa Osadnik, bardzo utalentowana artystka ze Śląska. Zapytaliśmy ją pewnego dnia – po tym, jak zrobiła u nas swój wernisaż grafik – czy nie chciałaby skrobnąć nam małej dekoracji do spektaklu. Stąd kreska jest w większości spod reki Ani, cześć dorobiliśmy sami. Pomysł wziął się stąd, że skoro sztuka jest lekka i przyjemna, to dekoracja musi też być lekka, przyjemna i łatwa w montażu. Większość dużych elementów stworzonych jest
z wytłoczek po jajkach, które pojawiają się w tekście sztuki. Rekwizyty to obrazy na kartonach.
Piotr Wiśniewski: Zrobienie kolejnego spektaklu na wesoło nie wydało nam się przesadnie oryginalne, ale mogliśmy pograć strojem i scenografią.
Magdalena Skorupa: Czy żeby zrobić teatr, to trzeba się lubić?
Joanna Wawrzyńska: Bardzo przyjemnie się pracuje w zespole, w którym lubi się swojego partnera. My nie mieliśmy z tym problemu, bo prywatnie się przyjaźnimy, atmosfera na próbach była bardzo fajna, może nawet zbyt. Jak spotykaliśmy się rano…
Alicja Szymkiewicz (aktorka): Zaczynaliśmy od kawy.
Piotr Wiśniewski: I dokonywaliśmy porannego przeglądu codziennych spraw.
Joanna Wawrzyńska: Ale daliśmy radę wszystko przygotować.Na scenie ważne jest przyjazne zachowanie. Trzymanie się razem, przetrwanie lepszych i gorszych chwil. Każdy z nas ma do wszystkich zaufanie. Ważna jest ta świadomość, że obok jest partner, który czuwa. Gramy przecież do jednej bramki.
Alicja Szymkiewicz: Jesteśmy pewni, że jeśli między nami jest wszystko dobrze, to ta dobra energia dochodzi także do publiczności, i że państwo czują te pozytywne emocje.
Magdalena Skorupa: Skąd nazwa waszego teatru?
Piotr Wiśniewski: Żelazny dlatego, że pierwszym pomysłem na siedzibę teatru był budynek przyległy do siedziby Mega Clubu w Katowicach, który mieści się przy ulicy Żelaznej. To świetne miejsce, ale niestety nie wyszło. Nazwa zastała, mieliśmy już logo, a że w teatrze panują żelazne zasady… Marketingowo to też działa. Idziemy do Żelaza, Żelastwa – fajnie to brzmi.
Głos z widowni: Jesteście grupą znajomych, ale macie już trzecią premierę. Czy związaliście się w jakieś stowarzyszenie?
Piotr Wiśniewski: Działamy jako stowarzyszenie, ale też jesteśmy grupą znajomych. Przychodzą do nas różne osoby. To miejsce zostało stworzone po to, by tworzyć coś wspólnie. Zapraszamy więc wszystkich do współpracy.
Głos z widowni: Czyli jesteście gospodarzami tego miejsca?
Piotr Wiśniewski: Tak, sprzątamy tam nawet toalety
Joanna Wawrzyńska: Podobno to tak jest, że dobry aktor to aktor, który potrafi zrobić wszystko. Sami robimy scenografię, sami ustawiamy światła. Nawet czasami się śmiejemy, że nasz nagłówek powinien brzmieć Teatr Żelazny: spektakle, remonty, przeprowadzki. Przy Stacji Ligota prowadzimy także projekt Teatr Otwarty i umożliwiamy amatorom, ludziom niespecjalnie zawodowo związanych z teatrem, pokazanie tego, co im w duszy gra. Jeśli ktoś potrafi grać na grzebieniu, to niech przyjdzie – my jesteśmy w stanie to zorganizować. Stworzyliśmy miejsce,
w którym każdy może się artystycznie wyżyć.
Recenzję ze spektaklu „Jeśli pragniesz kobiety, to ją porwij” autorstwa Oli Kazimierskiej można przeczytać pod adresem: http://www.rozswietlamykulture.pl/reflektor/2013/07/22/nieco-inne-porwanie/ .