W BWA jest głośno!
Trzynastogodzinna projekcja wideo – artu
Trzynaście godzin to całkiem niedużo jeżeli pomyśleć, że zawiera się w nich ponad pięćdziesięcioletnia esencja myślenia o sztuce. Wystawę Głośno/Loud! ogląda się jak sekwencje w kalejdoskopie – niezwykłe audio-wizualne doświadczenie, które pozostawia niedosyt.
Opisywanie trwającej wystawy w katowickiej galerii BWA mogłoby się zakończyć na nazwisku Bruce’a Naumana, Johna Cage’a albo Katarzyny Kozyry. Te nazwiska musiały obić się o uszy nawet osobom będącym na bakier ze sztuką współczesną. Mamy więc do czynienia z największą plejadą „gwiazd” sztuki wideo na powierzchni kilkunastu metrów kwadratowych.
Choć prace są przekrojowe, ułożone chronologicznie, błędem byłoby rozpatrywanie ich w kategoriach dokumentu wyrażającego bunt, jaki ukształtował się na początku lat 60. przeciwko nowej formie rozpowszechniania obrazu – kulturze masowej, rodzącemu się konsumpcjonizmowi, powstającym produktom kulturowopodobnym. Od tamtego okresu, kreując nowe sposoby interakcji i komunikacji, wideo było traktowane jako coś więcej niż atrakcyjne narzędzie awangardowych artystów zafascynowanych transparentnością, prostotą użycia i egalitaryzmem taśmy filmowej, rozpoczynających rewolucyjne przemiany funkcjonowania obrazu w całej kulturze współczesnej, która dzięki niemu odkryła i zarejestrowała swoje nowe oblicze.
W tę rejestrację artyści wplatają dźwięk. Eksperymenty akustyczne wpisują się w awangardową scenerię obrazu. Nie ma tu miejsca na przewidywalność, doświadczenia są intuicyjne. Jednak nie wszystkie prace wyrosły na buncie, wiele z tych obrazów to impresja, niektóre powstały na kanwie sentymentalizmu, stanowiąc intymny zapis epizodów z życia artysty i jego bliskich. Są to prace ikoniczne w kulturze ostatniego półwiecza, które dokonały pewnych zmian estetycznych, stylistycznych, a czasem zmian rewolucyjnych. Jest to jednak rodzaj pewnego uproszczenia, ponieważ za tymi działaniami kryła się głęboka ideologia – mówił podczas wernisażu kurator wystawy Marek Zieliński.
W formie estetycznej ekspresji można potraktować kultowy już teledysk Chrisa Cunninghama do utworu Björk „All is full of love”. Autor odnosi się tu do wizji futurystycznej w kontekście relacji międzyludzkich ukazanych na przykładzie dwóch mechanicznych urządzeń, którym nadano cechy antropomorficzne, tj. ludzkie emocje kontrastujące ze sterylnym wnętrzem sali – inkubatorem dla robotów. Teledysk stanowi alegorię chłodu emocjonalnego, który jest atrybutem współczesnych czasów (klip wideo jest prezentowany na stałej wystawie w Museum of Modern Art w Nowym Jorku). Ale to nie jedyne, co sprawi, że widz nie wróci prędko do domu. John Cage opowiadający o procesie rejestrowania ciszy „4:33” w scenerii wnętrza galeryjnego naprawdę wywołuje ciarki. Na koniec Ai Weiwel podryguje w rytmie „Gangnam style”, z właściwym sobie mistrzostwem mieszając politykę z pastiszem. Całość tworzy ciekawe doświadczenie, którego nie jest w stanie oddać monitor komputera ani tym bardziej sala kinowa. Intymność galerii tworzy klaustrofobicznie hermetyczny świat sprzyjający nowej podróży w nieznane rejony podświadomości reżyserów.
Głośno/Loud! można traktować jak niezależne doświadczenie albo jak ugruntowanie pewnej wiedzy o sztuce rewolucyjnej, która nie tylko nie traci na ważności, ale jest na bieżąco uzupełniania. Tematy zdają się niewyczerpane. To, co nas bulwersuje, zachwyca i to, co kochamy, jest pożywką dla artystów, dlatego uczestnictwo w wystawie jest dobrą okazją, by również dowiedzieć się czegoś nowego o sobie.
Wystawę można oglądać do 29 września