High Five. Filmy na randkę albo…
Filmy, dzięki którym zaliczysz wszystkie trzy bazy. Zdajemy sobie sprawę, że podczas randek ekran nie jest jedyną rzeczą, na której skupia się uwagę. Dlatego przy wyborze filmu na taką okazję należy znaleźć coś, co będzie dostatecznie interesujące, by mogło zająć uwagę dwojga ludzi, ale też na tyle mało wymagające, by można się było od niego oderwać na parę minut na małe rendez-vous. Prezentujemy Wam piątkę filmów ku uciesze kochanków.
fot./ materiały prasowe
Natalia Kaniak uważa, że podryw na film „Moonrise Kingdom. Kochankowie z księżyca” to nie najlepszy pomysł. Co innego jeśli chodzi o miły wieczór o każdej porze roku.
Nie ważne, czy idziecie na pierwszą randkę, czy kolejną z rzędu. „Kochankowie z księżyca” nie są filmem, dzięki którym zaliczycie wszystkie 3 bazy, ale historia Suzy i Sama z całą pewnością skruszy wasze twarde jak kamień serca. Pośród ogromnej rodziny, w której matka romansuje z miejscowym policjantem a ojciec przeżywa kryzys wieku średniego Suzy, walcząca z nastoletnim gniewem, ucieka w opasłe tomiska niesamowitych historii przy akompaniamencie winyli z przenośnego adaptera. W tym samym czasie młody Sam, nie wiedząc jeszcze, że jego przybrana rodzina znudziła się rodzicielskimi obowiązkami, postanawia uciec z obozu dla skautów. Wes Anderson stworzył uroczą i pogodną komedię, w której świat bohaterów nie jest wcale taki różowy, jak mogłoby się wydawać. A zatem: Droga Suzy – Kiedy?, Drogi Samie – Gdzie? Najlepiej w piątek o 20.
fot./ materiały prasowe
Marta Rosół mówi, że najlepszy sposób na randkę, to oglądanie filmu z Ryanem Goslingiem, więc wybrała „Lars and the Real Girl” / „Miłość Larsa”:
Pierwsza randka (lub jedna z pierwszych) to moment szczególny, każdy chce się pokazać z jak najlepszej strony. Jeśli zdecydujecie się na oglądanie filmu, jego dobór jest sprawą kluczową i należy do NIEGO oraz, nie ukrywajmy, ON musi się dostosować – takie są reguły. Jeśli chcesz zabłysnąć przed dziewczyną oryginalnością, być w końcu INNY NIŻ WSZYSCY (dziewczyny na to lecą), wybierz ten film. Uwaga! Radzimy nie utożsamiać się z głównym bohaterem, ani też przyznawać się do podobnych doświadczeń, może to grozić ucieczką Twojej „zdobyczy”.
Love is more than just a game for two (KLIK!)
Zdecydowanie, oglądając „Miłość Larsa” można się przekonać, że miłość wymaga zaangażowania całej społeczności, i że może to być gra dla wszystkich. Fajnie byłoby uwierzyć, że nie jest to gra, tylko pełne zrozumienie i akceptacja… „Miłość Larsa” to bardzo ryzykowny film, ale może trafić do wybranki Twojego serca. Przede wszystkim główna postać kreowana jest przez Rayana Goslinga – bożyszcza XXI wieku, chociaż tu go nie przypomina. Gra niedojrzałego chłopca w ciele dorosłego mężczyzny, który gubi się w świecie społecznych relacji. Nie chcę zdradzać, o co w nim chodzi, ponieważ zepsuje to urok odkrywania filmu. Jest on po prostu niespotykany – mądry, zabawny w inteligentny sposób i ukazujący, że wszystko byłoby łatwiejsze, zarówno w życiu osobistym, jak i społecznym, gdyby tylko szczere i proste uczucia rządziły światem. Utopia w niedoskonałym świecie, taki paradoks.
fot./ materiały prasowe
Gaba Bazan znalazła złoty środek i na randkę proponuje film „Styliagi” / „Bikinairze”:
Mówi się, że horrory to najlepsze filmy na randkę, wiadomo czemu. Każdy powód do przytulenia się jest przecież dobry, prawda? Ja jednak za tego typu filmami nie przepadam, a że nie chciałabym katować drugiej połowy typową komedią romantyczną postawiłam na najbardziej kolorową i zwariowaną produkcję jaką znam – myślę oczywiście o filmie „Bikiniarze” Walerego Todorowskiego.
Rosyjska historia a’la „West Side Story” w klimacie amerykańskich lat 50. Mels członek Komsołu, grupy zwalczających bikiniarzy zakochuje się właśnie w bikiniarce – Polzie i postanawia dla niej zmienić całe swoje życie, wejść w kolorowy świat w rytmie boogie woogie.
Film przepełniony świetną muzyką (pisząc to cały czas nucę jedną z piosenek – „ya liubliu bugi-vugi” – KLIK!), kolorowymi strojami, historią i realiami tamtych czasów. Moim zdaniem to idealny film na wieczór. Może nie jest to szczyt romantyzmu ale ja dla mnie duża dawka pozytywnej energii zawsze jest w cenie.
fot. / materiały prasowe
Wiktoria Ficek podróżuje po Europie w towarzystwie Jessie i Celine oglądając „Before Sunrise” / „Przed wschodem słońca”
Pierwsze spotkanie i długie rozmowy do świtu. Jeszcze jest niewinnie, z odrobioną tajemnicy, lekkim strachem przed zdemaskowaniem i zatraceniem się w miłości do drugiej osoby. Jessie i Celine spacerując po Wiedniu pokazują nam, jak wyglądają nasze podchody w relacjach damsko-męskich. „Przed wschodem słońca” to film, w którym każdy związek dwojga ludzi znajdzie jakiś element przypominający im ich własne doświadczenia. Przypomni długodystansowcom o samych początkach, a w początkujących rozbudzi fantazje. Richard Linklater, Ethan Hawke i Julie Delpy to trio, które nie zaprzestało na pierwszym, najpiękniejszym i często złudnym etapie związku. Wraz z nimi podróżujemy po Europie, badamy jak zmieniają się sposoby okazywania uczuć na przestrzeni czasu. Austria i Francja systematycznie co dziewięć długich lat. „Przed zachodem słońca” i „Przed północą” to kolejne etapy tej podróży, które są efektem pierwszego spotkania Jeesie i Celine. Oni odpowiedzą na pytanie: Co się z nami stanie za parę lat?
fot./ materiały prasowe
Gaba Bogaczyk lubi fryzurę Adama Sandlera w „The Wedding Singer” / „Od wesela do wesela”:
Może to nie film na pierwszą randkę, ale na tą, która ma za zadanie sprawdzić jego stosunek (sic!) do instytucji małżeństwa i tak dalej. Czyli kino dla zaawansowanych, również emocjonalnie. Nie będzie to bajka, bo Drew Barrymore może i przypomina kopciuszka, lecz Adam Sandler na księcia tu nie wygląda. Powrót w szalone lata 80. gwarantuje dobrą zabawę, która poparta jest świetną ścieżką dźwiękową. Potańczyć można przy kawałkach The Buggles, New Order czy Davida Bowie. W sam raz do zobaczenia przed wyjściem na dancing. To film w kolorze disco, obowiązkowo z powycieranymi dżinsami i jaskrawymi marynarkami. Urocza komedia o zabarwieniu komercyjnym nie każdemu musi przypaść do gustu. Grozi tym, że ona podczas randki zakocha się w fryzurze Sandlera, a on w uśmiechu Barrymore. Natomiast mam nadzieję, że fragment fabuły nie spełni się nikomu, bo nawet byłemu nie życzy się ucieczki wybranej sprzed ołtarza. Ale na szczęście wszystko zmierza ku happy endu. Sezon weselny w pełni, więc może czas przypomnieć sobie hity weselne? Play.