Mieć gest artyzmu

193043_1304247215_ad8b_pMieć gest artyzmu to znaczy pisać bezpośrednio – przekładać świat wyobraźni, nie do końca tkwiący w sferze świadomej, nie do końca zredagowany treściowo, jakby pismem automatycznym, na świat kształtów, barw o niesprecyzowanym znaczeniu, będącym czytelnym w zasadzie tylko dla percepcji autora. To naga sztuka, prawdziwie szczera, nie poddana uciskom gorsetu kulturowego.

Owo zjawisko dziecięcego malarstwa gestu wykorzystano podczas wernisażu wystawy obrazów Ireny Izabeli Imańskiej, który odbył się 30 kwietnia w Biurze Promocji Bytomia przy Rynku 7.

Autorka jednak nie jest dzieckiem. Jest doświadczoną malarką, niemniej jej prace wyrastają z inspiracji owym „malarstwem naturalnym”, malarstwem gestu. Na ich treść składają się bowiem abstrakcyjne projekcje, które tworzą zestawy smug, linie czworokątów, różnobarwnych plam, miejscami kolaże. Chwilami nasuwają skojarzenia z fragmentami pejzażu.

Być może autorka podczas procesu tworzenia poddaje się temu swobodnemu nurtowi ekspresji. Jednak owa charakterystyka nieskrępowanej twórczości, widocznej przede wszystkim u dziecka, mimo iż może była manifestowana także w przypadku dojrzałego twórcy, nie wyczerpuje znamion nieskrępowanej kreacji. O ile bowiem w przypadku dziecka jego rysunkowy czy malarski gest wynika z niemal automatycznego przełożenia barw wewnętrznego dziecięcego świata na odpowiedniki plastyczne, o tyle dojrzałość twórcza wymaga świadomego operowania konwencją, stylistyką, formą, zawiera ideę twórczą – kościec całego artefaktu. Wreszcie odznacza się misternością, maestrią warsztatu.

I właśnie poprzez przemyślane użycie tych składowych w procesie tworzenia dzieła sztuki dojrzałość artystyczna manifestuje się ideowym nieskrępowaniem, nieszablonowością konwencji czy programu. Owe elementy dla dojrzałego twórcy nie stanowią ograniczeń, a raczej wyzwanie do wyrażania nimi strategii przekraczania skostnień, stereotypów poznawczych.

A próbując zrozumieć sztukę Ireny Izabeli Imańskiej należy zauważyć pewne podobieństwo poszczególnych wydań jej abstrakcji, gdyż mamy przed oczyma pewną dialektykę formy i nieskrępowania, niekiedy wręcz chaosu. Niefiguratywne przedstawienia fragmentami jednak podobne do siebie mogą rodzić się z pewnej stałej formy poznawczego status quo, którym autorka postrzega i malarsko transponuje swój świat. Jest to jakby efekt działania jednego aparatu – jej umysłu, będącego bazą. Natomiast wewnętrzny chaos, pozorna nieczytelność, mnogość zróżnicowania w obrębie podobieństw owych abstrakcji to właśnie wyraz świadomego, swobodnego kreowania poezji malarskiego języka, wyjścia przy pomocy tej stałej – własnej umysłowej bazy – w przestrzeń swobody, wieloznaczności postrzegania życia. Gdyż życie ma istotnie wiele obliczy, a tym samym jego malarskie i w ogóle artystyczne odzwierciedlenie nie może być monochromatyczne. Kształty obiektów, brzmienie dźwięków, percepcja zapachów, charakter wewnętrznych przeżyć to tylko powierzchnia misternych struktur fizycznych, wręcz metafizycznych, które się pod ową powierzchnią kryją.

Można by jednak postawić autorce zarzut, że przecież za pomocą konwencji abstrakcji każdy mógłby nanieść na płótno czy papier różne zestawy kresek i plam, impregnując to efekciarskim „sosem interpretacyjnym”. Jednak istnieje luka w takim myśleniu, gdyż jak niezliczone są poziomy świata fizycznego, nie mówiąc już o barwach wyobraźni i emocji, tak nieprzebrane mogą być w swym efekcie malarskie gesty niuansów przeżywania świata przez autora.

Aby dostrzec szczerość gestu artystycznego Imańskiej, należy próbować empatycznie wniknąć w jej sposób widzenia sztuki, na tyle, na ile jest to możliwe, i starać się dostrzec pewne analogie tkwiące między jej znakami malarskimi a sposobem opisywania swych przeżyć, jaki mogłaby czy chciałaby nam przedstawić.

Odnośnie wyżej przedstawionego zarzutu dowolności malowania abstrakcyjnego autorka prezentuje pogląd, iż sztuka abstrakcyjna jest o wiele trudniejsza do realizacji. Na pozór bezładne plamy faktycznie wynikają z wewnętrznego porządku w procesie kreacji języka przekazu ideowego, aniżeli proste, odwzorowujące malarstwo portretowe, pejzażowe. Osobiście wydaje mi się, iż uzależnione jest to od indywidualnych uzdolnień twórcy – abstrakcjonista może mieć trudności z tworzeniem dzieł figuratywnych – jednakże stanowisko Imańskiej daje wgląd w fakt, iż naprawdę szczerze wypowiada się swą artystyczną stylistyką.

Ekspozycję można oglądać do 11 maja w Biurze Promocji Bytomia przy Rynku 7.