Książka napisana inaczej

kisielDziś młodzi ludzie nieszczególnie interesują się polityką i starają się w nią nie angażować – taką myśl, opartą o własne obserwacje i doświadczenia, wysnułam już jakiś czas temu. Oczywiście jest to spore uogólnienie – zwykła praktyka przy stawianiu tego rodzaju tez – jednak jak do tej pory, kiedy dyskusja, w której uczestniczyłam, schodziła na tematy polityczne, zawsze słyszałam stwierdzenia: „Nie rozmawiajmy o polityce”, „Nie będę prowadził takiej jałowej dyskusji”, „Ja od polityki trzymam się z daleka”.

Powieść dla siebie

Teza zawarta w poprzednim akapicie jest być może postawiona nieco nieroztropnie. Ostatecznie sama kompletnie nie interesuję się kwestiami politycznymi, a media zniechęcają mnie do tego jeszcze bardziej. Dlatego ze sporym dystansem podeszłam do powieści Stefana Kisielewskiego „Wszystko inaczej”, gdyż polityka pojawia się w niej na każdym kroku jak się okazało, mój niepokój był tylko częściowo uzasadniony.

Kisielewski napisał książkę dla siebie. Mówi o tym już na początku: Pisanie przy tym nie tyle dla czytelnika, ile dla siebie (…). Pisać powieść, która dla samego autora jest niespodzianką, bo nie wiadomo dokąd prowadzi i czy doprowadzi (…). Przy lekturze „Wszystko inaczej” rzeczywiście można odnieść wrażenie, że to dzieło bardzo osobiste, zamknięte dla czytelnika, a przejrzyste głównie dla autora. Można je traktować jak notes, w którym autor zapisywał swoje myśli, spostrzeżenia, kreśląc je luźno, nie po kolei, częściowo w formie publicystycznej, a po części – fabularnej. Trochę to męczące dla odbiorcy – musi utrzymać odpowiedni dystans, przyzwyczaić się do autoteliczności powieści, a w dodatku uważać, by nie zgubić się między tym, co jest prawdą, a tym, co uznać można za fikcję. Trudno to rozdzielić, wszak sam twórca twierdzi, że pisanie to (…) przetworzony (…) ekstrakt życia – sporządzony dla osobistych celów autora. Pozostaje pytanie, co jest przetworzone, co wymyślone, a co prawdziwe? 

Dygresja zamiast powieści 

Adam Mausersberger zasugerował kiedyś Stefanowi Kisielewskiemu, by napisał powieść dygresyjną. Taka scenka pojawia się we „Wszystko inaczej” i częściowo tłumaczy konstrukcję tekstu. Powieść na pierwszy rzut oka historia Macieja N.,  Polski okresu stanu wojennego i ogólnie panującego absurdu, to tak naprawdę zbiór dygresji Kisielewskiego. Głównie politycznych. Autor rozpisuje się na temat Lenina, Marksa, PRL-u, Solidarności, wymienia nazwiska, opisuje sytuacje, przytacza anegdotki… Otwiera worek i wrzuca do niego coraz to więcej i więcej elementów, potrząsa, miesza i sprawia, że odbiorca powieści jest równocześnie zaintrygowany tym tworem, jak i kompletnie oszołomiony.

„Wszystko inaczej” to książka eklektyczna, autoteliczna, dygresyjna, osobista. Można znaleźć dla niej o wiele więcej określeń, a i tak trudno będzie ją ocenić. Bo ostatecznie jest to przede wszystkim zapis poglądów autora, litania jego przemyśleń wobec Polski, polskiej władzy, polityki. Czyli rzeczy, które współczesnego czytelnika mogą zniechęcać do jego twórczości. Szkoda, gdyż Kisielewski to pisarz specyficzny, ale dobry, a na pewno oryginalny.

Stefan Kisielewski: Wszystko inaczej, Prószyński i S-ka, Warszawa 2013.

Nasza ocena: 3,5/5

Nasza ocena: 3,5/5