Za dużo pieprzenia
I nie chodzi tylko o seks, który w opowiadaniach Agaty Porczyńskiej ze zbioru „Wada wymowy” pojawia się z wyjątkową regularnością. Bardziej drażniąca jest, sugerowana w tytule, zabawa językiem, sprowadzająca się niestety w większości przypadków do tego samego – potoku zdań niedołężnych, mieszanki bąknięć gentlemanów spod budki z piwem, tipsiar z dyskoteki i zawiedzionych uczuciem (lub jego brakiem) panien, pań i panienek.
Językowe eksperymenty, mające być może odzwierciedlać aktualne formuły komunikacji damsko-męskiej i męsko-damskiej, w większości przypadków są niestety nijakie. Koślawe słowa, opowiadające o kalekich relacjach międzyludzkich, niedojrzałości i przejrzałości wywołują w zaproponowanej przez autorkę dawce głównie znużenie.
To właśnie dawka jest głównym minusem zbioru. Podejrzewam, że podanie tych opowiadań w kilku etapach bądź w innej kolejności, mogłoby zadziałać korzystnie na ich odbiór. Zdarzają się bowiem teksty, które na dłuższy moment przyciągają uwagę czytelnika („Pollowanie”), jednak ich główną zaletą jest z reguły inność, wyróżnianie się na tle pozostałych opowiadań zbioru. Nawet historie opowiadane z różnych perspektyw, zmiany narratora i jego rozpaczliwej sytuacji nie dodają książce uroku. Męczące są nie tylko formy pierwszoosobowych wyznań o nietrafionych uczuciowych inwestycjach, ale też sam temat: nie tyle miłości – co związków, nie tyle uczucia – co relacji, nie tyle seksu – co pieprzenia. Gdy tylko opowiadania opuszczają cztery ściany mieszkań (jak w „Co się stało z Dorotką Graupner” czy nawet nieco niekonsekwentnej „Wy-cieczce”), czytelnik oddycha z ulgą.
„Wada wymowy” zlewa się w jedno, pozostawiając po sobie zdecydowanie zbyt mało. Lepsze teksty przegrywają ze słabszymi, a tytułowe językowe niedomaganie nie jest tak charakterystyczne jak jąkanie czy francuskie „r”, a raczej męczące, jak wynikające z niedbalstwa seplenienie.
Jednak wśród potoku celowo kalekich zdań zdarzają się perełki; niektóre z opowiadań bawią, a inne przynajmniej wywołują uśmiech. Dlatego, mimo wszystko, warto dać „Wadzie wymowy” szansę. Z jednym zaleceniem – nie czytać jej w całości, jednym ciągiem. Skakanie po opowiadaniach, odkładanie książki na półkę i wracanie do niej po pewnym czasie może zadziałać na jej korzyść. I wrażenie znużenia przeistoczyć w docenienie językowych smaczków.
Agata Porczyńska: Wada wymowy, wyd. Prószyński i S-ka, Warszawa 2013.