Czym pachnie morderstwo?
O ile „Pachnidło” Patricka Süskinda jest jedną z najbardziej przereklamowanych książek ostatnich dekad, o tyle kinowa adaptacja Toma Tykwera bez wątpienia należy do najciekawszych osiągnięć popularnego kina europejskiego z tego samego okresu. Opublikowana w 1985 roku książka zachwycać może wyszukanymi opisami zapachów, odpycha jednak miałką fabułą a przede wszystkim powierzchowną charakterystyką głównego bohatera, który prezentowany jest przez Süskinda jako potwór i wcielenie czystego zła.
Dwadzieścia jeden lat później niemiecki reżyser próbuje dostrzec w Janie Baptyście Grenouille’u (Ben Whishaw) skomplikowaną osobowość, na psychotyczność której złożyło się wiele czynników, zarówno osobniczych jak i społecznych. Filmowe „Pachnidło” mogliśmy sobie przypomnieć dzięki Studenckiemu Kołu Naukowemu Psychologii Sądowej i Policyjnej „Paragraf” organizującemu comiesięczne seanse filmowe w kinie Kosmos.
Urodzony w XVIII wieku na paryskim targu Jan Baptysta Grenouille obdarzony został doskonałym węchem. Od najmłodszych lat potrafił rozpoznawać zapachy, których zwykłym ludziom nigdy nie dane było odczuć. Jednocześnie sam nie wydziela żadnego zapachu, co sprawia, że staje się społecznym wyrzutkiem. Choć los mu nie sprzyja, Jan Baptysta ma w sobie ogromną wolę życia i dążenia do celu. Kiedy dojrzewa, uwiedziony zostaje przez zapach przypadkowo spotkanej dziewczyny, którą nieumyślnie morduje. Fakt ten sprawia, że odkryta właśnie doskonała woń znika. Wkrótce obsesją Grenouille’a staje się umiejętność zatrzymania zapachu oraz stworzenie idealnego pachnidła.
Film Tykwera rozpatrywać można na wielu poziomach. To interesująca próba przełożenia zmysłu powonienia na kody wizualne. To także mit, legenda o człowieku, który mógł zawładnąć światem za pomocą czegoś tak ulotnego jak perfumy. Wreszcie to studium umysłu głównego bohatera – i ten wymiar stanął w centrum zainteresowania zgromadzonych na sali widzów.
Po seansie nastąpiła dyskusja pod hasłem „Seksualność zapachu”, którą poprowadziła mgr Aleksandra Wieteska. Rozmowa znacznie odbiegła od założonego tematu, dając dowód na wielość interesujących wątków zawartych w filmie i złożoność problemów, które Tykwer podnosi. Wszystkie odnogi dyskusji nieustannie powracały jednak do podstawowego tematu: popędu seksualnego i popędu destrukcyjnego, rządzących nie tylko głównym bohaterem, ale i każdym człowiekiem.
Prelegentka w duchu behawiorystycznym zaproponowała spojrzenie na Grenouille’a jako na dewianta – osobę, która zaspokaja swoje potrzeby seksualne w nieaprobowany społecznie sposób. Sprowokowało to oczywiście szereg pytań i interpretacji. Dyskutanci próbowali doszukać się przyczyn działań bohatera (którego głównym celem było wszak bycie zaakceptowanym i pokochanym), odnaleźć momenty jego życia, które zadecydowały o jego osobowości i losach. Wiele wątków, jak choćby fascynujące zagadnienie relacji Grenouille’a z kobietami (prowadzący od odtrącenia przez matkę zaraz po urodzeniu aż do „ubierania się” w zapach dziewic), wyraźnie obecne w filmie wątki religijne czy problem wieloznaczności finałowych scen, zostało zaledwie muśniętych prowokując do dalszych rozważań i rozmów już po wyjściu z sali kinowej. I to najlepszy dowód na to, że „Pachnidło” Tykwera – choć powstało zaledwie 7 lat temu – nie starzeje się wcale.
Lekkie zażenowanie budzi tylko puenta wybrzmiewająca gdzieś pomiędzy wierszami ostatnich minut oficjalnej części spotkania, w trakcie których moderatorka dyskusji zachęcała do próby odniesienia historii Grenouille’a do współczesności. Czyżby wszystkie ludzkie relacje seksualne, które nie są monogamicznymi związkami do końca życia były dewiacjami? Sprawa chyba nie jest tak prosta.