Z nocnego stolika #10

fot. Agnieszka Cielińska

Nie stawiamy wyłącznie na nowości. Nie oceniamy książek po obwolucie. I nie boimy się sięgać po zakurzone, opasłe tomy w solidnej oprawie. Bo oczekujemy od lektury czegoś więcej niż tylko przyjemności. Bo chcemy przypominać o pisarzach, których nazwiska niesłusznie popadły w zapomnienie. Bo wciąż poszukujemy dla Was takich książek, od których nie będziecie mogli się oderwać.

Camilla Lackberg: Księżniczka z lodu | 2009

Zima jest doskonałą porą roku na czytanie książek, w szczególności kryminałów. Gdy za oknem ciemno, zimno i mokro „Księżniczka z lodu” Camilli Lackberg wydaje się idealnym wyborem na jeden z długich wieczorów. Książka opowiada o zbrodni, która miała miejsce w jednym ze skandynawskich miasteczek, jednak od samego początku sprawa wydaje się o wiele bardziej skomplikowana niż można by przypuszczać. W jej rozwikłanie zaangażowani są policjanci z miejscowej jednostki oraz Erika, która w pewien sposób spaja całą fabułę. Może nie jest to proza najwyższych lotów, której styl rzuca na kolana, ale jedno można jej przypisać bez chwili zastanowienia – po przeczytaniu kilku pierwszych stron, oderwanie się od książki stanowi nie lada wyzwanie.

Anna Muschiol 

Michał Choromański: Memuary | 1976

Jeden z najpoczytniejszych pisarzy XX-lecia, dziś pies z kulawą nogą nie wie, kto to jest Choromański. Wydane już po śmierci “Memuary” obmyślił jako zbiór nowel – życie się składa z epizodów, a każdy epizod to właściwie nowelka. Przewija się we wspomnieniach Choromańskiego szereg literatów i artystów, postaci związanych z przedwojenną bohemą zakopiańską – Witkacy i orgie kokainowe, mistyfikacje Gombrowicza, Karol Szymanowski i Rafał Malczewski, późniejszy zmierzch starego świata i czasy emigracji. Pod koniec życia pisarz pozostaje z moralnie rozwartymi ustami, szukając różnicy – tego co dziwne, nadrealne i odmieniające jego życie od innych.

Milena Dziadak

Leon Lederman, Dick Teresi: Boska cząstka: jeśli Wszechświat jest odpowiedzią, jak brzmi pytanie? | 1996

Jeżeli przeraża Cię słowo „fizyka”, sięgnij po „Boską cząstkę” Leona Ledermana. Autor (notabene, laureat Nagrody Nobla) oswaja czytelnika z podstawowymi ( i nieco bardziej skomplikowanymi) pojęciami fizyki, przy czym robi to w taki sposób, że nie można się nie roześmiać! Humor oraz dystans do siebie i do własnej (ale też cudzej) pracy jest największym atutem Ledermana. Świetnie napisana, pełna pikantnych szczegółów i zabawnych anegdot opowieść (bo „Boska cząstka” nie jest suchym wykładem, ale właśnie opowieścią!) sprawia, że w mgnieniu oka staniesz się pasjonatem tajemnych sił, rządzących wszechświatem.

Kamila Buszka

Aldous Huxley: Kontrapunkt | 1957

Uczciwie zaznaczę już na początku – „Kontrapunkt” to książka licząca ponad 600 stron i jeżeli czytelnik spodziewa się, że znajdzie w niej zawrotne tempo wydarzeń i niespodziewane zwroty akcji, to właściwie od razu może odłożyć dzieło Huxleya na półkę. Jeśli natomiast zdecyduje się zagłębić w świat stworzony przez brytyjskiego pisarza, eseistę i wizjonera, to w niedługim czasie może dojść do wniosku, że oto czyta powieść, którą może określić jako „wyśmienitą” i „błyskotliwą”. Huxley, znany głównie z antyutopii „Nowy wspaniały świat”, opisuje życie londyńskiej bohemy lat 20. ubiegłego wieku. Wnika i obnaża psychikę bohaterów, ukazując ich z różnej strony – stąd tytułowy kontrapunkt, języka angielskiego point counter point. Aspekty moralne mieszają się problemami filozoficznymi, poglądami politycznymi i zróżnicowanym podejściem do zagadnień artystycznych. „Kontrapunkt” to powieść niełatwa, wymagająca szczególnego skupienia, ale po przeczytaniu dająca szczególną satysfakcję.

Beata Kolarczyk

Tytus Czyżewski: Szpital dla obłąkanych – adaptacja Łukasza Podgórni

Na początku cisza i trzy segmenty graficzne do wyboru. Prawa ręka, lewa ręka i to coś, co znajduje się pomiędzy – czyli centrum obłąkania. Utwór wywołuje wrażenie bycia pacjentem w szpitalu dla obłąkanych. Można wczuć się w sytuację bezradności i skazania na chorobę – prawa i lewa ręka poruszają się w jednym kierunku – ku medykamentom. Po uruchomieniu elementów odbiorca uzyskuje słowną instrukcję: „myśl, myśl, myśl, prawa ręka, lewa ręka, myśl, myśl, myśl”.

A myśli jest wiele, i to natrętnych, które osaczają i nie pozwalają… myśleć. Są też seledynowe chmury. I koła zielone. Przy szybkich ruchach kursorem – obrazy przyspieszają, tak samo jak myśli – trudno je uchwycić. Tak samo jak głosy, które nakładają się na siebie. A wszystko to sprawia wrażenie zamknięcia i niemożności wydostania się zza żelaznych krat. Można nabawić się „tekstowej nerwicy”, która polega na głosowych i wizualnych natręctwach utworu i niemożności ogarnięcia ich myślą ani kursorem. Stąd tylko krok do szpitala dla obłąkanych. Obłąkanych tekstem Tadeusza Czyżewskiego w adaptacji Łukasza Podgórni.

Joanna Szustopol

fot. Agnieszka Cielińska