Neonowa reaktywacja – podsumowanie

Dzięki pojawiającym się archiwalnym zdjęciom Katowic, które na Facebooku cieszą się   niemałą popularnością, chyba już większość z nas wie, że Katowice były kiedyś Miastem Neonów. Jednak po latach neony stały się zbędnym dodatkiem do elewacji – pamiątką po nieistniejących już sklepach, cennym łupem dla złomiarzy. W ich miejscu stopniowo zaczęły pojawiać się szyldy o wątpliwej estetyce i marnej jakości czy podświetlane banery sieciówek, identyczne w każdym mieście. Zdawało się, że poza garstką fanów neonów niewielu osobom przeszkadza ich brak w przestrzeni miejskiej.

Za przełom można uznać rok 2009, kiedy Stowarzyszenie Moje Miasto zainicjowało akcję istnej neonowej reaktywacji. Przy aprobacie i wsparciu władz miasta już we wrześniu 2009 roku pojawił się pierwszy (z wielu – jak się potem okazało) neon, rozświetlający Centrum Informacji Turystycznej, zaprojektowany przez katowicką pracownię Code Design i zrealizowany przez rodzinną neoniarnię Zbigniewa Łankiewicza, która już w latach 70. wykonywała neony przeznaczone na katowickie ulice. Wkrótce potem odbyła się wystawa fotografii „Katowickie neony” w Rondzie Sztuki przypominająca czasy świetności miejskich reklam świetlnych.

Kluczowym rokiem dla powrotu neonów do miasta stał się rok 2010, kiedy na fali starań o nominację do tytułu Europejskiej Stolicy Kultury 2016 logo tego wydarzenia stało się także neonem, który pojawił się w kilkunastu miejscach w Katowicach. Wkrótce potem nowym blaskiem rozbłysł neon Teatru Ateneum czy kina Kosmos. Neonizacja zaczęła iść w dobrym kierunku, pojawiły się pierwsze pomysły utworzenia galerii neonów, „Ogrodu Światła” na Tylnej Mariackiej, która jak na razie nie doczekała się finalizacji. Stowarzyszenie Moje Miasto stopniowo pozyskiwało do niej kolejne ciekawe przykłady, zatroszczyło się również o uratowanie części neonów z rozbieranego ówcześnie dworca, dzięki czemu na Mariackiej część neonu KATOwice swoim blaskiem dodaje uroku paździerzowemu barowi. Również inni właściciele okolicznych knajpek, galerii czy sklepów zauważyli, że neon staje się dodatkowym atutem w promocji ich miejsca i swego rodzaju symbolem troski o jakość przestrzeni miejskiej. Sam moment odsłonięcia nowego gadżetu może być natomiast okazją do kolejnej imprezy, która przyciągnie nowych klientów.

IMG_7798

 

Kolejna neonowa akcja –„Nie rób z miasta śmietnika, zasponsoruj słonecznika” (2011) – zainicjowana również w ramach starań o tytuł ESK przez Fundację Bona Fides i agencję Kręci Się! events, miała w swoim zamiarze pozyskać fundusze na neony ze sprzedaży powyborczej makulatury. Jednak to zbiórka surowców wtórnych przez szkoły i współpraca z IKEA przyniosła pożądane rezultaty i udało się zebrać potrzebną do wykonania neonu kwotę. Pierwotnie chciano, aby neony w kształcie geometrycznych słoneczników zostały umieszczone na Superjednostce, co nie bez powodu budziło wiele kontrowersji. Finał tego wydarzenia jeszcze przed nami – na razie skorygowano wstępnie wizualizację oraz zaprezentowano nowy projekt neonu autorstwa katowickiego artysty, Szymona Kobylarza. Wciąż trwają poszukiwania miejsca, w którym neon mógłby się znaleźć, a swoje propozycje można przekazywać do biura Miasta Ogrodów. Najdłużej na planowany od początku neonowej reaktywacji świetlny gadżet przyszło czekać kinu Światowid, które swój neon odsłoniło w czerwcu 2012 roku. I tym razem prezentacja zgromadziła wielu widzów, którzy bardzo entuzjastycznie zareagowali na jego „pierwszy błysk”. Kilka miesięcy później, w ramach świętowania okrągłej rocznicy przeniesienia siedziby Polskiego Radia Katowice do obecnego gmachu, ponownie mogliśmy zaobserwować triumfalny powrót neonu na ściany siedziby Radia. Zapalenie neonu stało się więc świetnym akcentem w strategii promocyjnej danego wydarzenia, z czego skorzystał również Neinver, przygotowując otwarcie nowego dworca w Katowicach. Z miesiąca na miesiąc neonów przybywa.

Przywrócenie neonów Katowicom oprócz podniesienia jakości estetyki miasta i dodania mu klimatu stało się także w pewnym sensie kolejnym oswojeniem przestrzeni miejskiej. Sprawiło, że mieszkańcy aktywnie wspierali i zaangażowali się w ten cały proces, pomagając w kwestiach organizacyjnych, wspominając dawne neony czy dyskutując na temat trafności zastosowanych neonowych rozwiązań.

Podsumowując więc ostatnie trzy lata, pozostaje mieć nadzieję, że wszystkie neonowe projekty znajdą swój szczęśliwy koniec. Że te istniejące już zawsze będą świecić pełnym blaskiem, a funkcjonowanie nowej-starej etykiety Katowic – śląskiego Las Vegas – stanie się tylko kwestią czasu.

 

Tymczasem zobaczcie neonowy fotokast Marka Grajcara: