Z nocnego stolika #7

Literatura pozwala wędrować bez obciążeń i bez ograniczeń. Przemierzać nieznane szlaki w przestrzeni, ale także w czasie. Zanurzać się w tym, co swojskie, bliskie, znajome, a jednocześnie czerpać garściami z tego, co obce, egzotyczne, odległe. Literatura znosi bariery. Umożliwia prawdziwe spotkanie. Otwiera. Rozświetla. Demaskuje. Taką literaturę Wam polecamy. Dziś na stoliku Berent, Stasiuk, Tanpinarow i Huberath. 

Wacław Berent: Próchno | 1903

Czy literatura, która powstała na początku XX wieku może być nadal aktualna? Czy ponad sto lat, które dzieli nas od pierwszego wydania „Próchna”, wystarczy, by uznać powieść Wacława Berenta za przestarzałą? Czy główni bohaterowie – dekadenci, nie mają z nami już nic wspólnego? Pytania te nasunęły mi się tuż po przeczytaniu tej klasyki polskiej literatury.
„Próchno” jest dziełem mocno osadzonym w realiach przełomu wieków i doskonale wpisuje się w modernistyczny dyskurs. Jednak gdy zastanowimy się nad głównym przesłaniem książki, gdy postaramy się wyciągnąć z niej absolutną esencję, odkryjemy, że wiele z obserwacji poczynionych przez autora może odnosić się do współczesnego społeczeństwa. Człowiek nie zmienił się zbytnio w przeciągu kilku dziesięcioleci – wciąż jest tak samo zagubiony, niespełniony i nieszczęśliwy. „Próchno” jest najlepszym przykładem na to, że warto czytać „starocie”, by odkryć i zdziwić się jak trafnie te „starocie” opisują kondycję ludzką w XXI wieku.

Beata Kolarczyk

Andrzej Stasiuk: Jadąc do Babadag | 2004

Nie na Zachód razem z tłumem turystów w sandałach, lecz w nieco inne rejony zabiera nas Stasiuk – w tę część Europy, która jest, ale jakby jej w świadomości Europejczyka nie było. Autor podróżuje bowiem do krajów zapomnianych i pomijanych – do Polski, Słowacji, Rumunii, Słowenii, Mołdawii, Albanii i na Węgry. Nie samolotem w pierwszej klasie, ale pociągiem, samochodem, a nawet autostopem przemierza Stasiuk świat. Rezygnuje z podróży z przewodnikiem w ręce, gdyż woli zawierzyć własnemu osądowi i intuicji, a także miejscowym ludziom, którzy przecież znają najlepiej okolicę. Nie jest to bezmyślna podróż, po której pozostaje mnóstwo zdjęć, lecz świadoma wyprawa, której celem jest odkryć Innego, ale także siebie.

Kamila Buszka

Ahmet Hamdi Tanpinarow: Instytut Regulacji zegarów | 2011

Rok 2011. Na półkach europejskich księgarni, w dziale literatury tureckiej góruje Orhan Pamuk. Ale już niedługo mistrz odda cześć dotąd Nieznanemu na Starym Kontynencie. Pisarz wyjątkowy, Ahmet Hamdi Tanpinarow. Świat, który opisuje, jest osnuty czarem „Baśni tysiąca i jednej nocy”. To charakterystyczny zabieg dla twórczości azjatyckich pisarzy, lecz w tym przypadku, w jakby nowy, współczesny sposób. Książka uwodzi scenami łudząco podobnymi do kadrów Felliniego. Dzieciństwo głównego bohatera jest niczym wczesne życie Titty z „Amarcord”, tyle że w tureckiej, a nie włoskiej odsłonie. Z maestrią, ale i delikatnością – nie stroniąc od metafor – autor opisuje współczesną Turcję, sposób postrzegania świata przez ludzi owładniętych transformacją. Zmiany dotyczą nie tylko ustroju, prowadzą niejednokrotnie do absurdu – takim zdaje się sam Instytut regulacji zegarów. Ale to także zmiany sposobu myślenia, kultury i tradycji. Życia. Książka z pewnością przypadnie do gustu nie tylko fanom alegorii politycznej w tekstach beletrystycznych, ale także amatorom baśni, klimatu propagowanego przez Orhana Pamuka, czy miłośnikom „Amarcord”.

Katarzyna Piosek

Marek S. Huberath: Gniazdo światów | 1998

Najpierw jest bardzo niepozornie, cicho i spokojnie. Wszystko, co oglądamy z bezpiecznego dystansu, wydaje się klasyczną historią, rozgrywającą się w jakimś alternatywnym świecie, stworzonym w zgodzie z wszelkimi zasadami literatury fantastycznej. Świat, czy właściwie światy, są inne, ale problemy, z którymi mierzą się bohaterowie pozostają znajome.
A potem okazuje się, że to wszystko nieprawda: nie wiedząc nawet kiedy, daliśmy się wciągnąć w grę, z której nie sposób się wycofać. Cała przyszłość, los bohaterów – zdają się spoczywać w naszych rękach. A przewrócenie kolejnej strony książki przestaje być prostą czynnością – od tego może zależeć bardzo wiele, jeśli nie wszystko…
Bo może to wcale nie literatura, a jedynie nieznana rzeczywistość?

Bernadeta Prandzioch