Wszyscy przodkowie Oriany
Kim była Oriana Fallaci? Znaną dziennikarką, a może niedoszłą siódmą żoną Mormona Heretyczką-krawcową, polskim emisariuszem czy raczej wyrzuconym z seminarium chłopcem? W swojej książce „Kapelusz cały w czereśniach” reporterka zabiera nas w podróż śladami swoich przodków, w których obecna jest cząstka jej samej.
Saga rodziny Fallaci jest opowieścią o ludziach żyjących na tle wielkiej Historii. Złowrogiej siły, przed którą nie dało się uciec, a która przynosiła korzyści jedynie nielicznym. Mieszkańcy księstw włoskich rzucani byli z miejsca na miejsce; wojny i kolejne reformy zabierały im ziemie, zmieniały ich życie. Fanatyzm religijny odbierał im wolność. Tymczasem na tle tej wielkiej i strasznej Historii trzeba było po prostu żyć. Co też czynili przodkowie słynnej dziennikarki.
Kim jestem?
Drzewo genologiczne rodziny Fallaci pełne jest niezwykłych osobowości. Historia zaczyna się od wspomnień o Ildebrandzie – heretyczce spalonej na stosie, po jakiej została skrzynia, w której gromadzono przez lata pamiątki po kolejnych przodkach: Caterinie Zani – chłopce, ateistce, która wyszła za mąż za dewota Carla Fallaci po to, by nauczyć się pisać i czytać. Francesca, nieustraszonego żeglarza, który z miłości do Montserrat zatrudnił się na statkach przewożących niewolników, czy Anastazji – młodej baletnicy, która wyruszyła do Ameryki, porzuciwszy małą córkę i skąd wróciła po 14 latach, by ją odnaleźć. Po części skrzynią ich doświadczeń jest sama Oriana, odnajdująca w sobie uczucia przodków i cechy ich charakteru. Opowiadanie ich historii jest próbą odpowiedzi na pytanie: kim jestem?
Opowiadanie w pośpiechu
Książka mówi też o końcu. Umieraniu kolejnych bohaterów i umieraniu samej autorki, chorej na raka płuc, śpieszącej, aby dokończyć opowieść o śmierci, która – jak pisze – „przeraża mnie bardziej od cierpienia, od perfidii, od głupoty, od wszystkich innych rzeczy, która niszczy cud i radość przyjścia na ten świat”. Nie udaje jej się. Ta ponad 800-stronicowa książka nie jest skończona, ostatnim aktem wielkiej sagi pozostaje historia jej dziadków. Nie zdążyła jednak opowiedzieć o rodzicach (to, że miała taki zamiar, wielokrotnie podkreśla w troku narracji). Jej spadkobierca, bratanek, zadbał o wniesienie ostatnich poprawek i wydanie utworu według zaleceń autorki.
Odkrywanie sensu
Książka Fallaci zachwyca z kilku powodów. Przede wszystkim niezwykły trud autorki, włożony w zebranie materiału dokumentującego opowieść, zaowocował doskonałą rekonstrukcją dawnych realiów. Odnosi się wrażenie, że autorka była wszędzie i widziała wszystko naprawdę. Zainteresowani historią Włoch odnajdą w tomie świadectwo dziejów, pokazanych inaczej niż w szkolnych podręcznikach. Co ważniejsze jednak, warto przeczytać tę książkę, żeby przekonać się, iż wszystko do czegoś prowadzi, a wydarzenia z odległej historii mają wpływ na nasze życie. Oriana wylicza momenty, z powodu których prawie się nie urodziła, w której jej przodkowie mogli się nie spotkać.
Ja również czuję wobec nich dług wdzięczności, bo gdyby nie oni, nie narodziłaby się Oriana. Jedna z najlepszych dziennikarek w historii.
Oriana Fallaci, „Kapelusz cały w czereśniach”, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2012.