Co tam nowego, Rosjo?

Oto szósta już edycja polskiego festiwalu składającego hołd kinematografii naszych wschodnich sąsiadów. Na Sputniku nad Polską, bo o tym wydarzeniu mowa, co roku pokazywane są najciekawsze kinowe osiągnięcia Rosjan z ostatnich lat. W przeciwieństwie do poprzedniej edycji, w tym roku organizatorzy festiwalu dołożyli do repertuaru katowickiego Kina Kosmos wiele starszych pozycji, aczkolwiek nie zabraknie również świeżutkich premier. Przez dziesięć dni trwania Sputnika widzowie będą mogli obejrzeć tyle filmów, że postanowiłam polecić jedynie te, które zasługują na szczególną uwagę. 

Już pierwszego dnia festiwalu Awdotia Smirnowa udowodni, że nie samymi dramatami rosyjska kinematografia ostatnio stoi. W „Kokoko” (2012) dwie skrajnie różne kobiety spotykają się przypadkiem w pociągu jadącym do Petersburga. Lisa jest pracownicą muzeum o uporządkowanym życiu – typową przedstawicielką inteligencji. Wika pochodzi z Jekaterynburga, lubi imprezy i przygody i reprezentuje prowincjonalne podejście do życia. Obie bohaterki zdają się odzwierciedleniem obrazu Rosji, kraju pełnego sprzeczności i nierówności społecznych. Jak twierdzi sama reżyserka (dziennikarka i niedoszła filolog), „Kokoko” jest również filmem pokazującym różne użycie języka rosyjskiego, a co za tym idzie, problemy z komunikacją, spotkania ze współobywatelem i obcym jednocześnie.

Aleksiej Bałabanow, znany z kontrowersyjnego „Ładunku 200” (2007), zaczerpnął historię „Morfiny” (2008) z autobiograficznego utworu o tej samej nazwie i cyklu opowiadań „Zapiski młodego lekarza” Michaiła Bułhakowa. Jest rok 1917 – Rosja na progu rewolucji, w krytycznym momencie pełnym nadziei na lepsze jutro. Młody lekarz, Michaił Poljakow, przybywa do wiejskiego szpitala. Kiedy spostrzega ryzyko zarażenia się błonicą od jednego z pacjentów, zaszczepia się, a w wyniku komplikacji prosi pielęgniarkę o zastrzyk morfiny. Narkotyk okazuje się zarówno ratunkiem, jak i rozwiązaniem prowadzącym do tragedii niedoświadczonego doktora.

Kokoko

„Palacz” (2010) to propozycja, która pojawiła się również w zeszłorocznej edycji Sputnika nad Polską. Film opowiada historię weterana z syberyjskiej Jakucji, który pracuje w kotłowni na obrzeżach Petersburga. Bohater codziennie daje ciche pozwolenie na podejrzane interesy gangsterów w miejscu jego pracy, lecz pewnego dnia major Skriabin dochodzi do wniosku, że miarka się przebrała. Ten z pozoru cichy człowiek postanawia niespodziewanie wymierzyć sprawiedliwość.

Całkiem interesująco zapowiadają się również filmy Igora Wołoszyna: „Ja” (2009) oraz „Beduin” (2011). Pierwszy z nich to autobiograficzne dzieło, w którym przedstawiono realia lat dziewięćdziesiątych, tuż po rozpadzie Związku Radzieckiego. Wszechogarniająca atmosfera zagubienia, samotności i bezprawia prowadzi młodych ludzi do wbijania igieł w żyły i popełniania przestępstw. Główny bohater trafia do szpitala psychiatrycznego – miejsca przypominającego nową sytuację, w której znaleźli się obywatele Rosji: są zmuszani do „połykania” nowego ustroju niczym przymusowych leków i mamieni halucynacjami zmienionej rzeczywistości.

Palacz

Z kolei „Beduin” opowiada o skomplikowanej sytuacji matki stawiającej czoło chorobie swojej córki. Aby ją ratować, Rita podejmuje desperackie decyzje: zostaje matką zastępczą dziecka dla pary homoseksualnej czy jedzie do Jordanii po wielbłądzie mleko (ponoć skuteczne w leczeniu białaczki). Dziewczyna radzi sobie z chorobą nieco inaczej: pod wpływem zauroczenia filmem „Zmierzch” wierzy, że magiczne właściwości krwi są w stanie ją uratować. Wołoszyn chce wywołać silne emocje w widzach, jednocześnie pokazując historię znaną, historię zwykłych ludzi, żyjących tuż obok.

Organizatorzy festiwalu nie zapomnieli również o perełkach kina radzieckiego. Wasilij Szukszyn zasłynął w rodzimej kinematografii jako znakomity aktor, scenarzysta i reżyser. Znaczna część jego filmów, w tym również ulubiona przez Rosjan „Kalina czerwona” (1974), to historie o zwykłych obywatelach, ciężko pracujących na wsi. Takie obrazy przywodzą na myśl dziewiętnastowieczne utwory Lwa Tołstoja czy Iwana Turgieniewa, gloryfikujących proste, wiejskie życie. Główny bohater, którego gra sam Szukszyn, wraca z obozu pracy do rodziców i ukochanej Ljuby (Lidia Fiedosiejewa-Szukszyna) gotów, aby zapomnieć o przeszłości i rozpocząć nowe życie na wsi jako traktorzysta. Wizję spokojnej przyszłości burzą dawni znajomi Prokudina, którzy oczekują od niego pomocy w popełnieniu kolejnego przestępstwa.

Moskwa nie wierzy łzom

Kolejną klasyką ze Związku Radzieckiego jest „Moskwa nie wierzy łzom” (1980) – zdobywca Oscara za najlepszy film nieanglojęzyczny, w reżyserii Władimira Mieńszowa. Melodramatyczna opowieść o przyjaciółkach szukających w Moskwie miłości i szczęścia. To, że niektórym z kobiet nie powiodło się w młodości, nie przekreśla ich losów dwadzieścia lat później.

„Portret o zmierzchu” z 2012 roku, czyli oszczędny obraz Angeliny Nikonowej nakręcony aparatem fotograficznym, to wynik panującej ostatnio mody na szokowanie widza w Rosji (lub zagranicznego widza – Rosją), ukazujący wszechobecną zgniliznę społeczną. Ci, którym spodobało się zeszłoroczne „Szczęście ty moje” Siergieja Łoźnicy, powinni wybrać się i na ten film. Młoda kobieta o imieniu Marina, pracownica w ośrodku pomocy społecznej i mężatka, zostaje zgwałcona przez funkcjonariuszy drogówki. Zamiast poważnej traumy, bohaterka odczuwa pociąg do jednego z oprawców i wchodzi z nim w patologiczny związek, w którym ból i poniżanie kobiety stanowią codzienność.

Beduin

Dla widzów lubiących ekranowe adaptacje literatury klasycznej Sputnik przygotował wczesne dzieło znanego rosyjskiego reżysera Andrieja Konczałowskiego – „Wujaszka Wanię” (1970) Czechowa. Pozycja godna polecenia fanom dziewiętnastowiecznej kultury Rosji.

Dziesięć dni i dwa razy tyle produkcji rosyjskich – organizatorzy szóstej edycji festiwalu przygotowali dla nas naprawdę szeroki wachlarz propozycji. Przy czym warto wspomnieć, że wyświetlane od soboty filmy to nie tylko gratka dla filologów i znawców kultury rosyjskiej – Sputnik to przede wszystkim próba przekonania przeciętnego widza, że kinematografia Rosji nie gryzie, a może bardzo miło zaskoczyć.

Sputnik Nad Polską, Katowice, Centrum Sztuki Filmowej, Kino „Kosmos”, 1 -10 Grudnia 2012