Biblioteczka wakacyjna. Półka 4: Fantasy & SF


Wakacje sprzyjają podróżom. Także tym w odległe galaktyki, równoległe światy albo… w przyszłość. Wystarczy tylko sięgnąć po odpowiednią książkę. Autorzy wybranych przez nas pozycji przekonująco dowodzą, że nic nie jest takie, jakim się na pierwszy rzut oka wydaje, a zło czai się wszędzie. Zwłaszcza w Krakowie…   

Kamila Buszka:
Korporacja Wars‘n’Guns ustawiła czarne pionki na szachownicy. Naprzeciwko niej stanęła biała armia skrzydlatych aniołów. Ale czy przypadkiem szaty sług Jasności nie przybrały szarego odcienia?
Maciej Żerdziński snuje opowieść lepką jak pajęcza sieć – łatwo możno wciągnąć się w grę bohaterów, równie łatwo się w niej pogubić. Mnóstwo wątków, epizodów, barwnych postaci, które tworzą mozaikę literackich motywów. Jest więc w tej powieści braterska miłość, walka dobra ze złem (w tym także bogów i wszelkiego rodzaju bóstw), wojny, spiski, zdrada, podstęp, moralne dylematy, a nawet reinkarnacja. Efekt jest olśniewający – jak pajęczyna w blasku słońca. Dodatkową atrakcją jest wielogłosowość narracji oraz wplecione w opowieść drobne zagadki dla Czytelnika – anagramy. Znacie może takie miasto jak Ecowitak? Bo właśnie do niego (ale także na inne planety) zaprasza Żerdziński.

Maciej Żerdziński, Korporacja Wars‘n’Guns, superNOWA, Warszawa 1996. 

Wojciech Wielgus:
Terry Pratchett tłumaczy krok po kroku i z właściwym sobie przenikliwym poczuciem humoru jak powstała filatelistyka, jak funkcjonują korporacje i jak z nimi walczyć. A wszystko to w opowieści o oszuście i naciągaczu obdarzonym twarzą podobną do wszystkich i nikogo, który w zamian za odpuszczenie win i darowanie życia ma postawić na nogi leżący na łopatkach urząd pocztowy.
Zadanie o tyle trudne, że jednocześnie potężna firma Wielki Pień przejmuje system wież sekarowych (odpowiednik telegrafu i metafora Internetu) i monopolizuje rynek przekazu informacji.
Pratchett zwyczajowo komplikuje intrygę, tym razem dodając do historii szczypty pikanterii i papierosowego dymu za sprawą Adory Belli Dearhear, wojowniczki o prawa golemów, której imiona i nazwisko są kpiną z jej stylu życia i sposobu zachowania.
Zanim czytelnik pozna finał historii, ma okazję nie tylko obdarzyć sympatią pracowników urzędu pocztowego, ale też po prostu dobrze się bawić. Słowem – Pratchett w naprawdę dobrej formie.

Terry Pratchett, Piekło Pocztowe, Prószyński i S-ka, Warszawa 2008.

Bernadeta Prandzioch:
Nie zaglądajcie do tej książki. Pod żadnym pozorem. Mrocznie, lepko i brudno jest tu od pierwszych stron. Orbitowski wyciąga i odkurza nasze zapomniane koszmary z lat podstawówki. A czyni to niezwykle zręcznie. Strach wypełza z mieszczącej się w podziemiach szkolnego budynku szatni i chwyta za gardło, nie pozwalając się skupić. A przecież trzeba działać – i wyjaśnić śmierć woźnego. Kuba i Konrad spróbują, a z pomocą przyjdą im duchy umarłych, które spotykają na opuszczonych szkolnych korytarzach podstawówki przy Wąskiej.
Krakowski Kazimierz nigdy nie był tak straszny i tak… prawdziwy. Knajpy? Restauracje? Myślicie, że coś się zmieniło? Zło jest wieczne, z pewnością przyczajone czeka w zapomnianych zakamarkach, których tu nie brak. W każdym razie: strzeżcie się.  

Łukasz Orbitowski, Tracę ciepło, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2007. 

Zuzanna Bućko:
Wyobrażacie sobie życie w mrocznym świecie, w którym otaczałby was sam plastik? Taki los spotkał głównego bohatera powieści autorstwa Philipa K. Dick’a „Druciarz Galaktyki”. Joe Fernwright wykonuje wymarły już zawód – naprawia ceramikę. W swym osamotnieniu i desperacji gotowy będzie przyjąć propozycję tajemniczej istoty o nadprzyrodzonych mocach zwanej Glimmungiem.
Znany autor nie zawodzi. Przenosi czytelnika w odległą przyszłość jednocześnie poruszając bardzo uniwersalne tematy. Jego bohaterowie poszukują sensu, który utracili wraz z wiarą w otaczającą ich rzeczywistość. Życie Joego – na granicy snu i świata wobec którego żywi wiele pogardy – stanowi odzwierciedlenie naszych stanów emocjonalnych. To wszystko opakowane typowymi dla mistrza gatunku absurdami i humorem. Gratka dla miłośników, nowe doświadczenie dla nieznających twórczości Philipa K. Dick’a.

Philip K. Dick, Druciarz Galaktyki, Wydawnictwo REBIS, Poznań 2002.

Sawa Konfisz:
King jest mistrzem krótkich form. Weryfikację mojego zdania zacznijcie od tego zbioru opowiadań. Niektóre z nich mają po trzy kartki, ale gwarantuję, że w nocy nie zaśniecie. Sam autor mówi, że powieści to miłość, a opowiadania to ukradkowy pocałunek w ciemnościach. W „Szkieletowej załodze” mamy tylko niesamowity pomysł oraz wykonanie. Bez rzeki nonsensownego kontekstu społecznego i historycznego. Jakby zdjęcie fragmentu rzeczywistości, a nas nie interesuje nic, co znajduje się poza ramką. Szybko, sprawnie, zaskakująco. King tworzył te opowiadania na przestrzeni 17 lat. Mogłoby się zdawać, że będziemy mogli obserwować ewolucję pisarza, dojrzewanie jego pióra, zmianę perspektywy i poglądów na pewne sprawy. Nic takiego tu nie ma. Cel jest tylko jeden. Żebyście posikali się ze strachu. Po przeczytaniu tej książki mgła zawsze będzie już niepokojąca. Małpka-zabawka z talerzami sprawi, że wpadniecie w panikę. A na swojego mleczarza spojrzycie z pewną dozą podejrzliwości.

Stephen King, Szkieletowa załoga, Prószyński i S-ka, Warszawa 2000.