Ale kino!
Pięć kolorowych klopsztang stanęło przy wejściu do Parku Śląskiego od strony Osiedla Tysiąclecia. Niedługo dołączą do nich ławki, złożone z krzesełek ze zdemontowanej, kultowej „elki”. Inicjatorem obu działań jest Przemo Łukasik, architekt z Medusa Group.
„Klopsztanga” nie jest ideą zupełnie nową. Usłyszeć o niej można było już rok temu. Wtedy powstała strona projektu, zachęcająca do dzielenia się własnymi historiami i pomysłami na wykorzystanie czterech metalowych rurek, ułożonych w literę H. Choć historii na stronie pojawiła się garstka, warto przyjrzeć się tej idei bliżej. – Głównym celem – mówi Przemo Łukasik – jest podtrzymanie życia tego śląskiego słowa. Rola klopsztangi skończyła się, kiedy upowszechniły się odkurzacze. Dziś jej się nie używa, a samo słowo zanika. Zależy nam też na wskrzeszeniu tego fenomenu, jakim była dla dzieci, które kilkanaście lat temu na niej spędzały większość swojego czasu. Ile kreatywnych zastosowań potrafiliśmy w niej odnaleźć! Była wykorzystana przez dziecięcą wyobraźnię do cna! Wierzymy, że wykorzystanie czterech rurek może być nadal inspirujące. Dlatego rok temu na Trzech Stawach i w tym roku w Parku Śląskim postawiliśmy instalacje, nowe formy do siedzenia. A w planach mamy projekty przystanku i stojaka na rowery, inspirowane jej kształtem – dodaje.
Osobiście uważam projekt za niezwykle wartościowy. Tym bardziej szkoda, że trudno przebić mu się w regionie. Instalacje około OFF-owie (Trzy Stawy) i najnowsze, w Parku Śląskim, to jedyne, jakie udało się zrealizować. Dotychczas największym sukcesem idei jest zainteresowanie Instytutu Adama Mickiewicza w Warszawie, który poprosił Medusę o możliwość zbudowania na pomyśle i motywie klopsztangi projektu kulturalnego w Nadrenii-Westfalii. Od kwietnia do grudnia tego roku w 20 miastach regionu ma się odbyć ponad 70 wydarzeń kulturalnych pod nazwą „Klopsztanga” właśnie. Tyle w świecie… Na listy intencyjne, wysłane przez architekta do trzynastu śląskich miast z zaproszeniem do wdrożenia instalacji, odzew był znikomy.
Pamiętacie krążący jakiś czas temu mem z kasetą i ołówkiem? Przeciętny piętnastolatek nie wie, jaki związek wystepuje między tymi dwoma przedmiotami. A o co chodzi z tą klopsztangą/trzepakiem? Czy takie projekty jak ten, Łukasika, pozwolą młodym ludziom odnaleźć na nowo ich sens lub nadać własny, równie kreatywny jak za naszych czasów?
Zajrzyjcie na stronę projektu i podzielcie się własną historią.
Jedna z nich, zaczerpnięta ze strony, dla przypomnienia starych dobrych czasów, poniżej:
Kojarzycie “Ale kino” ? I w cale nie mówię o telewizyjnym cyklu poświęconym ambitnemu kinu. Ale kino krzyczało się kiedy, któraś z koleżanek zrobiła fikołka i przez moment widać jej było majtki. Ale to było kino, ale to były momenty… Prawdziwa podwórkowa edukacja seksualna a nie jakieś “przystosowanie do życia w rodzinie” prowadzone przez katechetkę.