Biblioteczka wakacyjna. Półka 3: Literatura polska


Opowiadania i powieści. Niektóre zupełnie już dojrzałe (ale wciąż nie tracące swej atrakcyjności), inne całkiem nowe. Przenoszące Czytelnika w gościnne progi wiejskiej chałupy lub zapraszające na spacer po wąskich uliczkach Gdańska. Emocje, lęki, zanikająca rzeczywistość, wspomnienia, szaleństwa, słowem: życie. Niech będą dowodem na to, że po polską prozę warto sięgać.  

Kinga Kościak:
„Opowiadania” Brunona Schulza słyną z ostentacyjnej synestezji. Nieskrępowane realizmem ochoczo uciekają w chorobę psychiczną, sen, wyobraźnię dziecka, naigrywają się z form, pchając w oniryczne labirynty. Autor wywraca rzeczywistość na drugą stronę, wywleka szepty i paranoje, daje głos robactwu, roślinności, ludzkim emocjom i lękom. Szaleństwo miesza się tu z rutyną, norma co rusz traci swe berło, a język, język właśnie, oblepiony smakiem koloru i węchu dotykiem, mięsisty, szeleszczący, swobodny… Aż chciałoby się poczytać na głos o tym upalnym, skwierczącym sierpniu: Ale po drugiej stronie parkanu, za tym matecznikiem lata, w którym rozrosła się głupota zidiociałych chwastów, było śmietnisko zarosłe dziko bodiakiem. Nikt nie wiedział, że tam właśnie odprawiał sierpień tego lata swoją wielką, pogańską orgię.

Bruno Schulz, Opowiadania, Wydawnictwo PAVO, Warszawa 1998.

Bernadeta Prandzioch:
U Szostaka nie ma miejsca na chłopomanię i mitologizację wsi. Nie pachnie tu skansenem ani cepelią. A jednak wieś jest, prawdziwa – a jednocześnie znikająca, odchodząca wraz ze starym porządkiem.
Mam wrażenie, że ta książka skutecznie wymyka się wszelkim próbom definicji i zamykania w słowa. Ale od pierwszych stron porywa swoim rytmem, nie pozwala się oderwać, i nie ma w tym żadnej zachłanności, nie ma niecierpliwości, jest regularna, powracająca melodia biegnąca przez kolejne strony. A my możemy tylko płynąć razem z nią.
I smutna jest to książka, smutnym pięknem. Takim chwytającym za gardło i zostawiającym czytelnika w stanie dziwnej, niezrozumiałej nostalgii za nieznanym. Bo, przynajmniej dla mnie, świat ograniczony do wioski, życie wyznaczane rytmem przyrody, tajemnicze wiejskie wymieszanie sacrum i profanum, jest tak samo egzotyczne jak opis Trobriandczyków. A Szostak opisuje ten niknący świat, zdefiniowany przez muzykę, w niezwykły, pełen wrażliwości sposób. 

Wit Szostak, Oberki do końca świata, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 2007. 

Kamila Buszka:
Paweł Huelle w „Opowiadaniach na czas przeprowadzki” po raz kolejny przenosi Czytelnika do swojej małej ojczyzny – do Gdańska, na którym Historia odcisnęła swe piętno. Tę skazę na duszach mieszkańców miasta oglądamy oczami dziecka. Jednakże główny bohater nie jest naiwny, nie patrzy bezmyślnie na świat – wręcz przeciwnie! Pragnie poznać Największe Tajemnice Życia, chce znaleźć odpowiedzi na wszystkie pytania. W tym celu podejmuje chociażby wędrówkę śladami winniczków, po której nic już nie będzie takie same. Huelle czyni bohaterami nie tylko ludzi, ale także rzeczy. Przedmioty są w tych opowiadaniach symbolami powojennej Polski, nośnikami pamięci o dawnych czasach, a także zwiastunami nadchodzących zmian.
Trudno jednoznacznie określić, w jaką konwencję literacką wpisują się opowiadania Huellego (proza inicjacyjna? nostalgiczna? psychologiczna? A może oniryczna?). Jedno jest jednak pewne – każdy znajdzie w nich coś dla siebie.

Paweł Huelle, Opowiadania na czas przeprowadzki, Wydawnictwo Znak, Kraków 2007.

Aleksandra Gepert:
Są takie książki, do których lubimy wracać. Pierwsza strona to jak otwarcie drzwi do miejsca, które dobre znamy. Gdzie możemy na chwilę usiąść, ściągnąć buty i napić się kawy.
Tak właśnie mam z Niebieskim autobusem Barbary Kosmowskiej. To cudowna, ciepła książka. O czym? Nie wiem, chyba o życiu. O miłości na pewno też. O rzeczywistości PRL i późniejszej. O mądrej kobiecie, którą polubiłam od pierwszego zdania.
Może tematyka banalna, ale ta opowieść ma smak i zapach. Pachnie słońcem.

Barbara Kosmowska, Niebieski autobus, Wydawnictwo Zysk i S-ka, 2004.

Katarzyna Niedurny:
Czym uwodzi „Uwodziciel”? Surową zmysłowością, niezwykłymi mężczyznami i wielopoziomową fabułą.
Zbigniew Nienacki konstruuje swoją powieść wokół trzech zagadnień. Pierwszym z nich jest życia pisarza w średnim wieku, który analizuje swoje relacje z kobietami. Drugi poziom narracji dotyczy książek pisanych przez głównego bohatera, który tworzy w nich portrety psychologiczne znanych powieściowych postaci oraz historię uwodziciela potrafiącego zdobyć każdą kobietę. W książce pojawiają się wreszcie wątki autobiograficzne – refleksja nad losem pisarza – niewolnika stworzonego przez siebie bohatera powieści młodzieżowych ( tu trzeba przypomnieć, że Zbigniew Nienacki jest autorem serii „Pan Samochodzik i…”)
W książce splatają się ze sobą historie będące materiałem na kilka powieści. Lecz mimo to trudno zarzucić jej niespójność. Opowiada w końcu o jednym: tradycyjnie rozumianej i nieco konserwatywnej męskości.  Niby to nie w modzie, ale z drugiej strony już bardzo dawno żaden mężczyzna ani w życiu ani w literaturze nie użył przy mnie słowa honor.

Zbigniew Nienacki, Uwodziciel, Wydawnictwo Pojezierze, Olsztyn 1980.

Zuzanna Bućko:
„Pamiętnik Wendy” opowiada historię mężczyzny poszukującego swojej dziewczyny. O nim wiemy niewiele, o niej jeszcze mniej. Główny bohater na swojej drodze napotyka postaci ekscentryczne, zadziwiające, inne… Całość tworzy psychodeliczny obraz składający się z kilku światów. Harry przemieszcza się na różnych poziomach świadomości, które kłębią się i przenikają. Styl, którym posługuje się autorka od razu przywodzi na myśl „Sklepy cynamonowe” Brunona Schulza. Bohaterowie – zwierzęta, bogaty język pełen metafor i odniesień, słowa przestarzałe, staroświeckie. „Pamiętnik Wendy” to z pozoru chaotyczna opowieść przypominająca bezładne notatki pisarza. Jednak w rzeczywistości to przemyślana struktura oparta na awangardowych opisach. Znajdziemy tu surrealizm w oryginalnym połączeniu z przytłaczającymi wspomnieniami ubiegłego wieku.
Mieszanka, którą serwuje czytelnikom Ena Kielska, uzależnia jak narkotyk. Zagłębiając się w ten specyficzny świat, trudno się od niego oderwać. Być może sami pragniemy, a także potrzebujemy takiej odskoczni, przenoszącej nas w równoległe wymiary? Książka z pewnością spodoba się osobom poszukującym drogi ucieczki, wyjścia awaryjnego, które zaprowadzi nas w nieznane.

Ena Kielska, Pamiętnik Wendy, Wydawnictwo E-bookowo, 2011.

Sawa Konfisz:
Nieczęsto można zanurzyć się w takim absurdzie, jak w „Kabarecie Metafizycznym” Gretkowskiej. Uwielbiam taką prozę. Niby jeszcze balansuje na granicy przyzwoitości, ale tak naprawdę to soft porno na LSD, z nutką SMBD w burdelu. Kilka inaczej sformułowanych wyrażeń, kilka innych słów i książka byłaby wulgarna i niewydana. Teraz jest obsceniczna, niesmaczna, ale akceptowalna. Nie jestem jakąś szczególną znawczynią tego typu literatury, paryskiej bohemy (jakiejkolwiek bohemy, tak naprawdę), ale lubię ją za dreszcz obrzydzenia, który przebiega mi po kręgosłupie. Zaraz za nim pojawia się podziw dla doboru słów, które zazwyczaj nie stoją obok siebie. Tak naprawdę nie zapamiętuje się fabuły. Książkę mam tyle lat, czytałam kilkakrotnie, ale dalej nie wiem, o co dokładnie tam chodzi. Przewijają się groteskowe postacie, bezzębni kelnerzy, a wszystko jest obficie zroszone spermą. Także forma przypisu, do przypisu, do przypisu – też jeszcze tego nie rozgryzłam. Może Wam się to uda. Książka mała, na godzinną podróż pociągiem.

Manuela Gretkowska, Kabaret metafizyczny, Wydawnictwo W.A.B., Warszawa 1994.