Brodka – „LAX”

„Wake me up in July, lick the snow from my eyes”, wyśpiewuje Monika Brodka na najnowszej, sześcioutworowej EP-ce „LAX”. Mimo że od premiery wydawnictwa minął okrągły miesiąc, kompozycje naszej gwiazdki nadal cieszą się niesłabnącym zainteresowaniem. I choć w ten piękny lipcowy poranek, nawiązując do zawartej w tekście prośby, leżącą obok Monikę mógłbym obudzić jedynie w swej zepsutej do szpiku kości wyobraźni, to na pocieszenie odsłuchałem sobie kilka świeżych kompozycji artystki.

Wraz z obsypaną nominacjami i nagrodami innowacyjną, folkowo-indietronicową „Grandą” rozpoczął się zupełnie nowy muzyczny pochód Brodki, jakże odmienny od poprzednich dokonań laureatki trzeciej edycji ”Idola”. O rynkowych przetasowaniach, jakich dokonał ten krążek, świadczy również ekonomiczny wpływ przedsięwzięcia – „Granda” dumnie stoi na liście najlepiej sprzedających się nośników w Polsce już od ponad roku. Czy zatem ”LAX” kontynuuje obrany w 2010 roku kierunek?

EP-kę nagrano w studiu Red Bulla w Los Angeles na zaproszenie tamtejszych realizatorów. W produkcji materiału uczestniczył obecny także w procesie powstawania „Grandy” Bartosz Dziedzic. Nie uświadczymy niestety kompozycji w języku polskim – w ciągu pięciu dni spędzonych w USA powstał materiał anglojęzyczny. Warto wspomnieć również o drugim autorze tekstów, którym, poza Brodką rzecz jasna, został Quentin Carenzo. Krążek wystartował na iTunes 30 maja i jak dotąd nie ma widoków na wypuszczenie wydawnictwa poza siecią – po wakacjach być może ukaże się winyl z bonusowymi trackami.

Jak już wspominałem „LAX” zawiera sześć kompozycji. W oczy rzucają się remixy górujące liczebnością nad resztą materiału, mamy tu bowiem jedynie dwa oryginalne utwory. Czy wybór tak dużej liczby przeróbek jest wyborem słusznym? O tym później.

Na powitanie otrzymujemy „Dancing Shoes”. „Will you teach me how to dance?” pyta Brodka, kierując swój wzrok w stronę Michaela Jacksona, któremu zadedykowała ten numer. Spokojny beat, wokale z delikatnym synthowym echem i miłe dla ucha akordy czystej gitarki to recepta na zwrotkę zapadającą w pamięć. W drugiej części refrenu spotykamy się z „Brodką właściwą”. To tutaj powtarzane jak mantra „dancing shoes” zmysłową, troszkę dziecięcą manierą wokalną uwodzi słuchacza najbardziej. Elektroniczne wstawki przywodzą na myśl małe kolorowe piłeczki odbijające się wokół raz bliżej, raz dalej.

Kolejny, niestety ostatni (sic!) oryginalny kawałek nowego wydawnictwa nosi tytuł „Varsovie”. Nie chodzi tutaj bynajmniej o hołd oddany postpunkowej francuskiej formacji noszącej tę samą nazwę. Punkt wyjścia opowieści stanowi nasza stolica, a raczej obcokrajowiec, który z sobie tylko znanego powodu odwiedza Warszawę. W przeciwieństwie do poprzedniego numeru utrzymanego w stylistyce oldschoolowego disco, „Varsovie” otwiera iście orkiestrowa sekwencja muzyczna. Instrumenty posiadają już żywą, akustyczną duszę, a utwór nabiera znamion czegoś poważniejszego, doniosłego. Ekipie grajków towarzyszy Brodka, wtórująca im swoim nieco zmęczonym, delikatnie zachrypniętym, lecz pociągającym wokalem. Perkusyjna stopa wybija miarowy rytm. Dopiero kolejny refren cuci nas w samym środku rozmarzonej warszawskiej krainy: instrumenty łączą się w rozbujaną, energetyczną całość, opatrzoną zgodnym tańcem stopy, werbla, talerza i głosu wokalistki, zadziornie wykrzykującej „wake” w wysokiej tonacji. Na tym kończy się niestety kreatywność twórców „LAX”.

Następne utwory to remixy autorstwa Auera, Bueno Bros, Grega Kozo oraz panów z ekipy Kamp!. Otrzymujemy tutaj spory przekrój gatunkowy: od dubstepowego remixu Auera, przywodzącego na myśl Skrillexową współpracę z Ellie Goulding (Skrillex – Summit), zaopatrzonego w mięsisty beat, syntetyczny, rozwarstwiony wokal i rozstrzelane pasma cyfrowych klawiszy, po chillwave’ową przeróbkę „Varsovie” Bueno Bros z jednostajnym, miarowym basem i rozmywającą się, odpływającą w siną dal elektroniką. Warto wspomnieć, że przeróbka utworu „Dancing Shoes” w wykonaniu Kamp! święci na Youtube tryumfy większe niż oryginał…

„LAX” to bez wątpienia wydawnictwo, którego skromna (niestety) ilość utworów po raz kolejny potwierdza artystyczną klasę Brodki, drzemiący w niej potencjał i nieszablonową wyobraźnię zarówno muzyczną, jak i pozamuzyczną. Daje ona owoce w postaci utworów (i teledysków – patrz „Varsovie”), które pomimo różnorodnej stylistyki, kluczącej gdzieś pomiędzy tanecznym disco a rockową melancholią, słowem wyszeptanym a słowem wykrzyczanym, składają się w całość przemawiającą zgodnie jednym głosem. Dziwi jednak, a właściwie zasmuca, ilość remixów. Jest ich dwukrotnie więcej aniżeli autorskich kompozycji. Dowodzi to chyba wkraczającego, jak zwykle (tym razem na szczęście!) w Polsce z opóźnieniem, amerykańskiego trendu: znany artysta wydaje singiel, natomiast reszta muzycznego światka, z zachodu na wschód i z północy na południe, wypuszcza w sieci niezliczoną ilość przeróbek z dopiskiem „rmx”. Najważniejsze jednak, że Brodka wciąż zaskakuje, nie dając się jednoznacznie zaszufladkować ani w komercji, ani w alternatywie.

*Już 01.09.2012 podczas trzeciej edycji Męskiego Grania w Żywcu będziemy mogli zobaczyć ją na żywo.

Brodka – „LAX”; Kayax, 2012

Ocena Reflektora (1-5):