Biblioteczka wakacyjna. Półka 1: Literatura światowa
Wakacje. A skoro wakacje – to także i książki. Upragniony czas na nadrobienie wiecznych literackich zaległości. Bez dobrej lektury trudno wyobrazić sobie udany relaks na plaży, wieczność podróży pociągiem czy nocny odpoczynek w rozgrzanym, pachnącym żywiołem kwiatów i spękaną ziemią ogrodzie. Postanowiliśmy zatem przejrzeć biblioteczki w poszukiwaniu letnich inspiracji, którymi podzielimy się z Wami w kilku kolejnych, tematycznych odsłonach. Na początek: literatura światowa.
Joanna Szustopol:
„Twarz muśnięta smutkiem” Gisele Prassinos to historia, która zawsze mnie wzrusza i fascynuje. Twarz muśnięta smutkiem to twarz pewnego uczonego, który będąc górnikiem, doznał ciężkiego wypadku. W wyniku tego jego mózg zaczął szwankować. Dlatego został zastąpiony doskonałym mechanicznym organem. Był on tak doskonały, że obdarzył mężczyznę wysokim poziomem inteligencji. A dawny górnik postanowił poświęcić się pracy naukowej. Jednak to nie on jest głównym punktem odniesienia w powieści, a jego żona Essentielle. Na początku żyje ona w cieniu swego męża, pogrążona we własnym świecie wyobraźni, do którego ucieka. Ucieka od wszystkiego. Zatrzymuje ją jednak pewna twarz – twarz muśnięta smutkiem, twarz jej męża. Jednak Essentielle potrafi przekształcić szarą rzeczywistość w kolorów fikcję, snuć historię z pogranicza jawy i snu, mrugać zalotnie do czytelnika zza nadrealistycznego parawanu słów. Mechaniczny lis, sztuczne ucho, podwodna żegluga, dzikie planety. I łza, która przynosi nieoczekiwany skutek – jak w bajce.
Gisele Prassinos, Twarz muśnięta smutkiem, Państwowy Instytut Wydawniczy, 2005.
Anna Muschiol:
Podobno opowiadanie jest wyższą formą powieści, ponieważ wymaga kondensacji słów, mnogości znaczeń, symboliki przekazu. Czytając „Trucicielkę” nie ma okazji, aby podważyć tę tezę. Autor odkrywa przed czytelnikiem kolejne historie, które z pozoru zupełnie odmienne, zaczynają tworzyć jedną całość, choć może bardziej odpowiednim słowem byłoby… przesłanie. Natomiast Święta Rita zdaje się czuwać nad każdym z pojawiających się na kartach opowiadań bohaterów. Czy patronka spraw trudnych i beznadziejnych spełni swe zadanie?
Éric-Emmanuel Schmitt, Trucicielka, Społeczny Instytut Wydawniczy Znak, 2011.
Kamila Buszka:
Nazwisko autora, które swym brzmieniem budzi wspomnienia śródziemnomorskich plaż i tytuł, który wywołuje uśmiech i przenosi w czasy beztroskiego dzieciństwa. Giuseppe Tomasi di Lampedusa i „Syrena”. Niedługie opowiadanie, które jednak wywraca świat do góry nogami – bo mówi o tym, że nie ma kobiet wartych miłości, że język grecki jest niezbędny do życia, a prawdy „trzeba szukać znacznie głębiej, w ślepym i głuchym pałacu wód bezkształtnych”. Jaka jest tytułowa syrena? Bardziej disneyowska czy mitologiczna? Jest baśniową przyjaciółką czy potworem? Spotkanie z nią na zawsze odmienia życie, ale to odmienione życie traci smak.
Opowiadanie Lampedusy niepokoi, gdyż nie odpowiada Czytelnikowi na najważniejsze pytanie: czy opowieść o syrenie jest baśnią, czy zapisem – owszem – dziwnej i niesamowitej, ale jednak… rzeczywistości?
Giuseppe Tomasi di Lampedusa, Profesor i syrena. Opowiadania, Vadium, Warszawa 1992.
Aleksandra Gepert:
Amerykanom zawsze udają się dwie rzeczy: kręcenie seriali i pisanie sag.
„Pogoda dla bogaczy” nie jest wyjątkiem. To historia niemieckiego emigranta-piekarza, który (może mało oryginalnie) jako tako układa sobie życie w Stanach. Przez trzy tomy jesteśmy świadkami, jak dorastają jego dzieci: dwóch chłopców i jedna dziewczynka, których ambicje z pewnością przewyższają te ojcowskie.
Dajmy się porwać Ameryce lat 40. i późniejszych, gdzie Coca-Cola jest jeszcze produkowana tylko w szklanych butelkach, dziewczęta mają szerokie spódnice, a do kina jeździ się samochodem. Miłość, pieniądze, śmierć, władza. Czego chcieć więcej? Styl amerykańskiej prozy zachwyca i zadziwia objętością, która nigdy się nie dłuży.
Irwin Shaw, Pogoda dla bogaczy, Książnica, 1995.
Zuzanna Bućko:
Stany Zjednoczone, lata 50-te XX wieku. Młode, wykształcone małżeństwo z dwójką dzieci i domkiem jednorodzinnym na przedmieściach. Czy można wyobrazić sobie bardziej idylliczny obraz we współczesnej powieści? „Droga do szczęścia” autorstwa Richarda Yatesa udowadnia, jak bardzo możemy się mylić, oceniając ludzi po pozorach.
Frank i April tkwią w związku, który streścić można jednym słowem: przyzwyczajenie. Chcąc ratować swoje małżeństwo, postanawiają wyjechać do Europy i tam zacząć życie od nowa, odnaleźć się w artystycznych pasjach. Oboje potrzebują na powrót nadziei i wrażliwości, dzięki którym rozpoczęli wspólną drogę. Richard Yates bawi się stereotypami. Ukazuje ideał od strony, której nie chcemy znać. Chłodnym językiem opisuje początki, a potem powolny rozkład marzeń, a w końcu samej miłości. Wyważonym, spokojnym tonem opowiada piękną historię trudnej miłości.
Richard Yates, Droga do szczęścia, Wydawnictwo Sonia Draga, Katowice 2009.
Bernadeta Prandzioch:
On: uczciwy, na wskroś moralny, pragnący żyć w zgodzie z chrześcijańską nauką i nieco łatwowierny młodzieniec. Dla niej gotów jest jednak poświęcić wszystko.
Ona: piękna, przewrotna, niebezpieczna, wodząca na pokuszenie femme fatale. Maupassant pisał, że to najprawdziwsza kobieta, jaką kiedy stworzono.
Miłość: gwałtowna, trawiona szaleńczą namiętnością, destrukcyjna. Poprzez zakurzone gościńce, więzienne cele i otchłanie oceanu prowadzi mężczyznę do nieuniknionej zguby, niwecząc po drodze wszelkie jego zasady i postanowienia. A jednak to nie kolejny XVIII-wieczny romans, lecz wnikliwe studium namiętności, która zamiast przynosić szczęście, pozostawia po sobie jedynie zgliszcza…
Antoine Prévost, Historia Manon Lescaut i kawalera des Grieux, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1958.