Studium kluczenia, czyli o interpretacji literatury

Od 6 czerwca w Galerii ASP w Rondzie Sztuki można oglądać, a w zasadzie czytać, wystawę „Studium klucza”. Dzieła tam pokazywane to nie jednorazowy eksces czy zbiór przypadkowych prac studentów, wybranych według klucza pracowni, ale etap długotrwałego procesu zapoczątkowanego w 2008 roku przez prof. Stanisława Kluskę. Pracownia Interpretacji Literatury, pierwotnie silniej związana z warsztatem grafika niż interpretatora, przedstawiła owoce prac swoich studentów tworzących pod okiem Małgorzaty Szańdały i Grzegorza Hańderka. Pracownia postawiła przed sobą niewyobrażalnie trudne zadanie: pragnie przekroczyć Rubikon pomiędzy sztukami wizualnymi a literaturą, dąży do poszerzenia pola walki.

Pre-tekstem dla studentów Akademii stały się lektury stanowiące nie lada wyzwanie dla wytrawnych literaturoznawców: obok Franza Kafki z jego wciąż nierozczytaną „Przemianą” stoi  Jolanta Brach-Czaina, a z nią i „Błony…”, i „Szczeliny…”, a nowy wspaniały ład wyspy Michela Houellebecqa sąsiaduje ze wspaniałym Huxleyem. Teksty gęste, niejednokrotnie umykające przed spojrzeniem teorii literatury. Cztery główne tematy wystawy/pracowni to: słowo, metamorfozy, utopia i zadanie tłumacza – zjawiska nie tylko poruszające wyobraźnię, ale przede wszystkim niezwykle nośne i ważne we współczesnej myśli posthumanistycznej. Zadaniem pracowni jest więc nie tylko „potraktowanie tekstu jako potencjalnej przestrzeni wymiany myśli” – jak jej twórcy notują na stronie internetowej – ale coś dużo poważniejszego: poszukiwanie miejsca sztuki w „płynnych czasach” i sposobów udzielenia na nie odpowiedzi.

Pokazywane prace kluczą we wszystkich kierunkach filologicznych: od językoznawstwa przez fenomenologię, wykazują ciągoty do strukturalizmu, by za chwilę przegrzebywać ponowoczesne śmietnisko. Są prace inspirowane znaczeniem słowa, są też te mierzące się z konstelacją narracyjną. Eksploatują różne zakątki tekstowego świata: odpowiadają na „Panią Bovary” i na posty po śmierci Michaela Jacksona. Klucz, a w zasadzie klucze, pogubiono lub pozamieniano. Literaturze nie może przydarzyć się nic lepszego. No, może za wyjątkiem jej czytania.

W wierszu, który dzieli tytuł z wystawą, Białoszewski znajduje klucz jako owoc: „cierpki niedojrzały / będący cały w sobie / pestką”. Czy młodzi twórcy zapomnieli się w słodkim miąższu, czy łamią zęby na pestce? Odpowiedź do 20 czerwca w katowickim Rondzie Sztuki.