Wachlarz odcieni życia
Wachlarz – typowo kobiece, mimo, że wcześniej również męskie akcesorium, pełniące rolę ozdobną, jak też praktyczną – używane jako swoisty „klimatyzator”, ale też wizytówka charakteru, osobowości właścicielki.
Małgorzata Maciaszek rozwinęła tą funkcję „wachlarza” do rangi całościowej ekspresji kobiecości, lecz nie poprzez ukazanie dosłownego kształtu owego atrybutu, lecz w formie użytego materiału i zaprezentowanej formy, ekstrapolując symbol kobiecej kokieterii, urody, charakteru w wymiar całościowej ekspresji.
Kobiecość to bowiem kalejdoskop emocji, postaw, od skrajnie opiekuńczej po nieprzejednanie waleczną, zapiekłą w swych ambicjach, dążnościach. Może przejawiać się jako bogini miłości, erosa – „Wenus” – emanująca jednak nie tylko zmysłowością, eterycznością, co sugerowałby użyty materiał, ale jednocześnie konsekwencją, poczuciem realizmu, praktycznie „wpisując się” w otoczenie, może też manipulując nim, co przywodzą na myśl szwy łączące postać z tłem.
Jakby zwierciadłem tego przesłania są inne projekcje Małgorzaty Maciaszek – „Lud nr 1” – kolorystycznie i morfologicznie transponując niezwykłą złożoność relacji międzypartnerskich, wieloznaczność ich wzajemnej komunikacji, w której jest miejsce zarówno na porozumienie, ale też istnieje nieunikniony dystans. Różnice w specyfice nie tylko kobiety i mężczyzny, ale w ogóle dwóch osób niejednokrotnie implikują bariery nie do przebycia.
Zresztą swoistość każdej z obu płci nie jest jednoznaczna. Praca „Lud nr 2” nasuwa skojarzenia nie tylko do istotnej roli libido, seksualizmu, ale nieodłącznego współistnienia cech typowo męskich w kobiecym ciele i na odwrót. To rzeczywiście wachlarz, wręcz kalejdoskop wielobarwności ekspresji i przeżyć człowieka. Wachlarzem tym jest zarówno kobieta, jej osobowość ale też mężczyzna sam w sobie, ale również jako „atrybut”, ozdoba kobiety, a jednocześnie kobieta też jako swego rodzaju wizytówka – nie w sensie pejoratywnym – mężczyzny, ale też pojmowana jako wartość autonomiczna oraz istotna strona świata męsko-kobiecego. Kobieta może być niemal bezbronna, jak „Mama w ogrodzie”, zarazem eksponująca siebie w barwach owego ogrodu, sytuująca się jako klejnot owego bluszczu. Bywa też „Zwierzątkiem” na pozór wrażliwym, jednak wewnątrz wyrachowanym, na pewno określonym swą tożsamością biologiczną, kontekstem kulturowo-ekonomicznym, a nie wyidealizowaną ikoną. Jej wnętrze może być miękkie jak „wata”, choć często to tylko napis na koszulce, w istocie swą osobą, aureolą osobowości może zmuszać do hołdu jej męskie otoczenie, jakby mielić je przez maszynkę.
Zaiste – wachlarz barw kobiecości, ale przez to też męskości – w przekładzie artystycznym Małgorzaty Maciaszek to nieprzebrane spektrum odcieni życia. Wspomniany na początku atrybut jest przy nim jedynie niepozorną ozdobą.
Wystawę można oglądać do 30 maja w Galerii Aya, przy ul. Kolejowej 54 w Katowicach. Prezentacja została zorganizowana przez koło naukowe malarstwa katowickiej ASP.