Street art – sztuka kompromisu?
W ramach drugiej edycji Katowice Street Art Festival nasze miasto ponownie stało się żywą galerią do prezentacji twórczości artystów z wielu krajów. Na kilka kwietniowych dni katowickie ściany stały się płótnem dla kreatywnego działania streetartowców.
25 kwietnia w Rondzie Sztuki miała miejsce interesująca debata dotycząca aktualnych problemów i wyzwań, stojących przed street artem – jednym z najistotniejszych zjawisk współczesnej kultury. Żaden inny ruch w sztuce nie ma tylu nowych fanów, naśladowców czy przeciwników. W żywej dyskusji uczestniczyli zarówno polscy (Michał Bieżyński –Łódź, Ixi Color – Warszawa), jak i zagraniczni (Angelo Milano – Włochy, Gt Aamdal – Norwegia) reprezentanci środowisk streetartowych.
Przemierzając katowickie ulice, wszyscy stajemy się uczestnikami dialogu toczącego się na murach. Każdy przechodzień jest jak czytelnik, a śląska ulica jest swego rodzaju lekturą – czytając ślady, jakie zostawia w mieście street art, mamy okazję na chwilę się zatrzymać i zastanowić, jak postrzega świat i swoje w nim miejsce autor danego muralu czy vlepki. Przecież miasto to nie tylko architektura, ale przede wszystkim międzyludzkie relacje, społeczna dyskusja. Street art czyni dla nas wizualnie i przestrzennie dostępnymi odpowiedzi na różne pytania artystów, którzy żyją w mieście, pozostawiając coraz to nowe ślady swojej obecności. Streetartowcy niemal każdego dnia ingerują w miejską tkankę, wzbogacając uliczną ikonosferę. Zgadzam się z Michałem Bieżyńskim, który podkreślił, że to, co świadczy o wyjątkowości sztuki ulicy, to fakt, że street art jest dla wszystkich, każdy z nas jest adresatem tych artystycznych interwencji.
Artyści biorący udział w debacie zwracali uwagę, że u źródeł kształtowania się sztuki ulicy królowało hasło „do it yourself”, młodzi twórcy nie pytali nikogo o zdanie, każdy miał prawo spróbować. Dziś streetartowiec jest świadomy, że przestrzeń miejska nie należy tylko do niego, musi liczyć się ze zdaniem mieszkańców, bo to także ich miasto. Angelo Milano i Michał Bieżyński zgodnie stwierdzili, że trzeba nieustannie szukać kompromisu między wolnością artysty a społeczeństwem, władzą, co nie jest łatwe. Z drugiej strony, pojawia się wtedy pytanie, na ile kompromis, dogadanie się z władzami miejskimi wpływa na kondycję street artu? Odmienne stanowisko przyjął Ixi Color, który stwierdził, że kompromis nie jest dobrą strategią: Od dobrej sztuki powinniśmy oczekiwać, że wyrwie nas z tych codziennych kompromisów! Uczestnicy debaty zwrócili również uwagę na problem komercjalizacji ulicznej sztuki. Jak mówił Michał Bieżyński z Fundacji Urban Forms, niejednokrotnie powstają grzeczne, ładne obrazki, za którymi nie stoi żadna idea, bo miejskie władze czy muzea są źródłem ich finansowania, a zależy im tylko na reklamie.
Współcześnie street art (choć powszechnie kojarzony ze sztuką niezależną) często wykorzystywany jest przez miasto w celach marketingowych. Na ile komercjalizacja street artu, która jest procesem dosyć świeżym, szkodzi sztuce ulicy i przestrzeni miasta, dowiemy się zapewne za kilka lat. Jednak nie sposób zaprzeczyć, że kreatywne, wielkoformatowe malarstwo jest zmianą na lepsze, nadaje katowickiej tkance miejskiej prawdziwie artystyczny wymiar.