Z nocnego stolika #2
Przygotowując kolejną odsłonę cyklu, zastanawiałam się, co nami kieruje, gdy wybieramy swoje lektury, także te nocne. W tym szerszym sensie, czytania w ogóle i w tym węższym: rozgraniczania lektur „kawowych”, „autobusowych” czy „nocnych”.
W sukurs przyszedł mi czytany niedawno Umberto Eco, który na podobnie sformułowane pytanie odpowiada tak: „Możemy na przykład zadać sobie pytanie, czy książka, którą chcemy właśnie wziąć do ręki, należy do tych, które się po przeczytaniu wyrzuca. (…) Wyrzucić książkę po przeczytaniu jej, to jak nie chcieć więcej widzieć osoby, z którą odbyło się właśnie akt miłosny. Jeśli tak się dzieje, to widocznie chodziło tylko o potrzebę cielesną, a nie o miłość.”
Być może nie jest to odpowiedź wyczerpująca, być może jednoznaczna odpowiedź na to pytanie w ogóle nie istnieje. Ale jedna rzecz jest pewna: tych książek, o których Wam piszemy, zupełnie nie chcemy się pozbyć – ani z łóżka, ani z własnych zbiorów, ani tym bardziej z życia.
Aleksandra Gepert:
Ciemne zaułki, ciasne uliczki pełne bezdomnych i szerokie bulwary, gdzie mieszczą się sklepy najdroższych projektantów. Wynaturzenia, morderstwa, narkotyki, prostytucja, grube pieniądze i wszystko, czego sobie tylko życzycie. Taka jest Moskwa, nakreślona mocnymi pociągnięciami pióra w czternastu różnych opowiadaniach. Szokują, momentami brzydzą, ale wszystkie trzymają w napięciu do ostatniej strony. Atmosfera noir pozwoliła mi nawet przeoczyć fakt, że droga z Sosnowca do Katowic, która powinna trwać jakieś 15 minut, przeciągnęła się do prawie godziny z powodu zamknięcia tunelu.
Poplamiona krwią stolica carów zaprasza do gry w rosyjską ruletkę… O ile masz mocne nerwy.
„Moskwa Noir”, wyd. Claroscuro, 2011.
Magdalena Bisz:
Kwietniowa Czarownica to opowieść o tęsknocie, o niespełnieniu i poszukiwaniu miejsca w życiu. Ale przede wszystkim – to opowieść o kobietach. W chłodnych realiach Szwecji lat pięćdziesiątych minionego wieku, upośledzona Desiree, oddana jako dziecko do ośrodka pomocy, snuje opowieść o potrzebie miłości, akceptacji i sensu. Uwięziona w kalekim ciele, posiada niezwykłą moc. Jest baśniową czarownicą, która potrafi wcielać się w ludzi i zwierzęta. Przedstawia czytelnikowi swoje siostry – kobiety samotne i emocjonalnie kalekie.
Tym, co łączy wszystkie bohaterki, jest dojmujące uczucie pustki. Axelsson pisze o emocjach w wyważony, zdystansowany sposób. To historia bolesna, momentami sięgająca głęboko skrywanych osobistych lęków i pragnień. Książka, której nie można przerwać w trakcie czytania, całkowicie porywająca i hipnotyzująca. Jedna z tych, które zapamiętuje się na całe życie.
Majgull Axelsson, „Kwietniowa czarownica”, Wydawnictwo W.A.B., 2008.
Natalia Kaniak:
„To ma być książka, której nie będziecie chcieli trzymać przy łóżku”, pisze autor. Może to kwestia chorego poczucia humoru lub czystej przekory, ale Opętanych czyta się do snu bardzo dobrze. Zgadzając się na izolację, grupa pisarzy postanawia spędzić warsztaty literackie w opuszczonej rezydencji. Każdy z nich ma do zaprezentowania jedną historię. Tę najobrzydliwszą, najbardziej plugawą i wstydliwą.
Strony mijają, a czytelnik dowiaduje się jak kreatywnie wykorzystać odpływ w basenie, fantomy ratownicze, masaż ezoteryczny, albo jak chory na progerię chłopiec może cieszyć się życiem. Mijają dni, a pisarze coraz bardziej przypominają swoim wyglądem potwory Frankensteina, zaczynając być tak samo odrażający jak ich historie. Opętani różnią się od Fight Clubu, jednak Palahniuk z równie dużym zaangażowaniem krytykuje amerykańskie przywary i wystawia na próbę tak swoich bohaterów, jak i czytelników. A zaczyna się tak niewinnie…
Chuck Palahniuk, „Opętani”, Niebieska Studnia, Warszawa 2009.
Barbara Siemianowska:
Mariusz Maślanka – o wampirach nie pisze i być może dlatego trudno go dostrzec na półkach z literaturą dla młodzieży. A może to po prostu nie jest literatura dla młodzieży? Nie ma wampirów, bohaterowie nie czytają Zmierzchu, nie ma blogów i Internetu, nie ma miasta – w zamian wieś i wiejski narrator. Po sukcesie debiutanckiej powieści Bidul, autor zdecydował się na krótsze formy – Kroki to trzy opowiadania. Wraz z każdym z nich powraca się do etapu, który jednak promuje literatura dla młodzieży: dojrzewa się do miłości, rozczarowuje się nią i zachłystuje na przemian, a wszystko to zawiera się gdzieś pomiędzy duchowym a cielesnym, dobrym a złym… Maślanka wykorzystuje wzorzec, ale nie ma wątpliwości, że ta seksualna „bez-fikcja”, którą opisuje albo zdarzyła się naprawdę, albo zdarzyć się mogła. I właśnie to prawdopodobieństwo przeraża.
Przeraża do tego stopnia, że po Kroki Mariusza Maślanki nie sięga się przypadkowo. To towar dla wybrańców – „skrzywdzonych” już Bidulem. Dla tych, co nie wiedzą: proza Maślanki nie robi maślanych oczu. W tej rzeczywistości marzy się chorowite marzenia… Co robię w tym ja? Lepiej nie wiedzieć.
Mariusz Maślanka, „Kroki”, Świat Książki, Warszawa 2006.
Anna Muschiol:
Przylatuje do Ameryki, kupuje pięknego De Soto, pakuje do niego żonę, cały dobytek i mknie przez środek Stanów z duszą na ramieniu. Pokonuje dziesiątki tysięcy kilometrów od Atlantyku do Pacyfiku i z powrotem, bo… w wieku siedemdziesięciu lat wciąż chce mu się żyć. Melchior Wańkowicz w trzytomowej książce W ślady Kolumba opisuje swoją niesamowitą wędrówkę przez koloryt i niezwykłą różnorodność Ameryki. Pokonując kolejne stany opisuje, jak w latach 60. wyglądały kasyna, kilometry autostrad, zatłoczone ulice Nowego Jorku czy wymarłe miasta przy kopalniach złota. Wańkowicz sprawia, że stereotypowa „amerykańskość” staje się niezwykle polska.
Melchior Wańkowicz, „W ślady Kolumba: Atlantyk-Pacyfik”, „W ślady Kolumba – Królik i oceany”, „W ślady Kolumba – W pępku Ameryki”, Wydawnictwo Prószyński i S-ka, 2009.
Zuzanna Bućko:
Wspomnienia. Historia wyjątkowego człowieka opowiedziana przez najbliższą mu osobę.
Żona zmarłego Gustawa Holoubka mówi: „Kiedy o nim opowiadam, przedłużam mu życie”. Magdalena Zawadzka napisała znacznie więcej niż książkę. Gustaw i Ja to ich wspólna historia przelana na papier. Chwile przepełnione szczęściem, ale i te przytłaczające, pełne wzruszeń i nostalgii. Jednak przede wszystkim jest to opowieść o wyjątkowej miłości dwójki artystów. Miłości przez duże M.
Mam nadzieję, że książka ta zagości na moim nocnym stoliku na nieco dłużej. Chcę ją przeżywać po kawałeczku. Chcę chłonąć zawarte w niej piękno. I przelewać je na własne życie.
Magdalena Zawadzka, „Gustaw i ja”, wyd. Marginesy, 2011.
Joanna Szustopol:
Czarne Jagody, Susan Gibb. Nie jest to opowieść o beztroskiej wyprawie do lasu w celu zbierania jagód. Nie jest to również historia o wesołych jagódkach, o buźkach granatowych i zielonych oczkach. Lektura tego hipertekstu atakuje czernią jagód, które rozpryskują się, rozgniatają, pozostawiają w pamięci niezatarty smak i ślad – smak gnicia i rozkładu.
Jest to zapis traumatycznych wspomnień z dzieciństwa malarki, molestowanej seksualnie przez ojca i dziadka. Nie są to jedyne czarne punkty w jej życiorysie.
Podczas jednej z wystaw obrazów narratorki, w galerii pojawia się człowiek o niezwykle czarnych oczach i mówi: „Na każdym z nich [obrazie] wymalowałaś swoją stratę i swój ból, prawda?” Bierze ją za rękę, zaprowadza do swojego domu i pożera w całości. Koniec. Brak wyboru dalszych leksemów. Można powrócić do początku. Polecam.
http://ha.art.pl/hiperteksty/czarne_jagody/czarne_jagody.html